Rozdział 1

12.3K 353 389
                                    


— Navy? Wstawaj, idziemy już— zarządziła szatynka.— Robi się ciemno, nie możesz tu tyle siedzieć.— Chwyciła mnie za ramię.

Odwróciłam się i spojrzałam na przyjaciółkę. W jej jasnych, zielonych oczach zobaczyłam zmartwienie, które w nieprzyjemny sposób ukuło mnie w serce. Chcąc oszczędzić kłótnię, pokiwałam powoli głową i wstałam z lichej ławki. Dziewczyna odeszła na krok, a ja ostatni raz przeczytałam nazwiska z nagrobka i ruszyłam za nią. 

W komfortowej ciszy przeszłyśmy labirynt pomników i znalazłyśmy się w samochodzie Jennifer. Dziewczyna włączyła playlistę Drake'a, najpewniej chcąc polepszyć mój humor. 

Wiedziała, że go uwielbiam.

— Jesteś gotowa na jutro?— zagadała, skupiona na drodze.

— Nie wiem— rzuciłam, nieprzejęta.— Chyba tak. Przeczytałam wszystkie lektury, o które poprosiła Evans i mam zbiór do matmy— dodałam, widząc, że poprzednia odpowiedź nie usatysfakcjonowała zielonookiej. 

— Wiesz, że nie o to mi chodzi—zgromiła mnie wzrokiem.— Nie chodziłaś do szkoły cały poprzedni semestr, jesteś pewna, że chcesz wrócić? William na pewno załatwił by ci nauczanie domowe.

— Masz na myśli mojego ojca?— zakpiłam.— Co najwyżej wysłałby mnie do internatu, albo co gorsza wyśmiał. Wracam do szkoły, Jenn.

— Przestań, na pewno nie. To, że on pogodził się ze śmiercią twojej mamy, nie oznacza, że zrobiłaś to ty, a do tego A...— nie pozwoliłam jej dokończyć.

—  Podjęłam decyzję— powiedziałam stanowczo.— Jutro wejdę do Tamalpais High School i tak jak każdy nastolatek z Mill Valley usiądę w szkolnej ławce i spędzę w niej parę nudnych godzin— zaczęłam tłumaczyć.

— Jak chcesz— mruknęła pod nosem, zajeżdżając pod mój dom.

Nie odzywając się, wysiadłam z białego hyundaia przyjaciółki. Obeszłam samochód i skierowałam się w kierunku werandy, jednak w ostatniej chwili się odwróciłam i spojrzałam na Clamb, która przez otwartą szybę nie odrywała ode mnie wzroku. Podbiegłam do niej i ciepło się uśmiechnęłam.

— Dziękuję— podziękowałam szczerze.— Widzimy się jutro?— zapytałam z nadzieją.

— Widzimy się jutro— odpowiedziała, podnosząc kąciki ust.— Ósma trzydzieści?

— Ósma trzydzieści.— Pokiwałam głową.— Nie spóźnij się!— krzyknęłam odchodząc od samochodu.

Dziewczyna wystawiła mi środkowego palca i odjechała spod mojej yardy. Westchnęłam pod nosem i weszłam do domu.

— Wróciłam— oznajmiłam, gdy przy wyspie kuchennej zobaczyłam swojego ojca, jedzącego odgrzewanego gofra. 

— Słyszę— oznajmił sucho i przewrócił stronę gazety.— Jak ci minął dzień?— zagadał, jednak mimo wszystko nie oderwał wzroku od czarno- białego papieru.

— To ostatni dzień wakacji, tato. Jak mógł mi minąć?— odpowiedziałam takim samym tonem, biorąc łyk soku pomarańczowego.

— Cokolwiek— mruknął niewyraźnie, tak jakby wcale nie zadał mi pytania i to ja z własnej woli zaczęłam mu opowiadać o swoim dniu.

Niezbyt przejęta zachowaniem ojca, wzięłam ze sobą butelkę soku i wyszłam na górę do swojego pokoju. 

Moja sypialnia niczym się nie wyróżniała. Białe ściany i tego samego koloru sufit. Na podłodze znajdowała się wykładzina, której kolor wpadał w delikatny beżowy. Po lewo od drzwi wejściowych znajdowała się niewielka toaletka z lustrem i krzesłem. Na prostopadłej ścianie opierało się duże lustro, które zasadniczo powinno na niej wisieć. Obok niego znajdowała się szafka nocna, szerokie łóżko i kolejna szafka. Następnie były drzwi balkonowe, których rzadko kiedy używałam. Kolejna ściana składała się z dwóch drzwi. Jedne prowadziły do garderoby, a drugie do łazienki, do której weszłam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 26 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

All Over Again [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz