-Nazywam się Kugisaki Nobara.W tej chwili znajdowałaś się w Harajuku, które było przepełnione tłumami śmiejących się i beztrosko rozmawiających ludzi.
Wsłuchiwałaś się w głos brązowowłosej dziewczyny, który był przepełniony wyraźną dumą, jednocześnie wykonując jedno z swoich ulubionych umilaczy czasu, mówiąc prościej wpatrywałaś się w niebo, a tak dokładniej w chmury, które bez pośpiechu się po nim sunęły.
Kochałaś w chmurach wszystko. To jakie różnorodne kształty potrafiły przybierać, co pobudzało ludzką wyobraźnie, czy też to jakie barwy zyskiwały w zależności od pogody czy pory dnia. Gdy patrzyłaś na chmury wszystkie smutki, żale czy złe wspomnienia opuszczały ciebie, a ty na krótką chwilę mogłaś odczuć uczucie odprężenia. Podobne uczucie można zyskać podczas słuchania muzyki czy rysowania.
-A jak wy się nazywacie?-tym pytaniem Kugisaki wyciągnęła cię z transu, a uczucie odprężenia prysnęło niczym twój stary gdy poszedł po mleko.(Ja wiem...takie żarty nie są śmieszne, ale no...nie mogłam się powstrzymać.)
Przeniosłaś swój wzrok z twojego ukochanego nieba na dziewczynę, która zresztą nie była ani trochę zainteresowana waszymi imionami. Było oczywiste, że owe pytanie zadała wyłącznie z grzeczności. Całą swoją atencję poświęcała włosom, które zmieniły układ przez delikatny podmuch wiatru który chwile temu was odwiedził.
-Y/N.-rzuciłaś szybko, chcąc jak naszybciej powrócić do poprzedniej czynności.
-Fushiguro Megumi.-mruknął patrząc na tłumy radosnych ludzi, którzy nie zdawali sobie jaki ten okrutny świat potrafi być.
-Itadori Yuuji!-jak zwykle chłopak wykazywał wyraźny entuzjazm na poznanie nowej osoby, w przeciwieństwie do reszty.
____________________________________________________________
Uznałam, że dalsze pisanie tego nie ma sensu, ale...ostatnio mocno myślałam nad ta historią...jak wszystko pomieścić itd. aż w końcu narodził się pomysł który jednocześnie jest fajny i debilny. Otóż wymyśliłam totalnie inny początek dla tej historii i postanowiłam, że zacznę 2 wersje Itadori x Reader co oznacza, że tą porzucam. Najśmieszniejsze jest to, że jedyna różnica miedzy tą wersją, a tą nad którą aktualnie pracuje jest początek i być może zmienę jeszcze kilka innych rzeczy, ale większość rzeczy które tutaj napisałam pozostaną. Więc no...to tyle. Może jeszcze wrócę do tej wersji ale wątpię...skupie się na tej drugiej, ale będzie pisana w naprawdę ślimaczym tempie.
Wybaczcie mi za to, ale sądzę, że tak będzie no...trochę lepiej.