To opowiadanie planuję pisać do 15 rozdziałów lub więcej. Każdy rozdział dziennie lub częściej.
Myślę, że pisanie będzie mi szło sprawnie i nie będę mieć żadnych problemów albo poprotu nie będę się do tego zniechęcać.
Bardzo przepraszam za popełniane błędy albo za powtarzające się wyrazy.
Mam nadzieję, że opowiadanie wam się spodoba. Będę informować na bierząco o zmianach.
Będą się pojawiać sceny :
🔞+18🔞
❗wulgaryzmy❗
👊Przemoc👊
Itp.Bardzo przepraszam za popełniane błędy
albo za powtarzające się wyrazy
------------ Ej chłopaki!- krzyknął chłopak wychylając się z kuchni- wiecie co? Gdzieś na granicy jest jakiś opuszczony pałac! Musimy tam jechać! Teraz!- w jego głosie można było usłyszeć podekscytowanie.
- Connie... ale tak teraz? Chyba cię pogrzało- Jean siedzący na fotelu, będący w trakcie czytania książki przybił sobie face palma wywracając oczami na głupi pomysł kolegi- nie mamy poskładanego asortymentu ani spakowanych ubrań. Jak ty sobie to wyobrażasz?- parsknął wywracając oczami.
- Hmm, a powiedz coś więcej o tym miejscu- odparł Eren siedzący tuż obok blondwłosego na kanapie.
- tak więc, z tego co się dowiedziałem od znajomego, który mieszka tuż koło tego obiektu, jest on ogrodzony, by nikt tam nie wszedł, bo wiesz, chodzą plotki, że jak ktoś tam wejdzie to zabłądzi i już nie wyjdzie lub co gorsza, tam kręci się jakiś zabójca- zaśmiał się.
- pff brzmi to niedorzecznie- parsknął Armin odrywając się od oglądanego programu w telewizji.
- tak wiem. Najdziwniejsze jest to, że policja nie chce mieć z tym miejscem nic wspólnego. Kiedyś nawet dość dawno temu jakby... była jakaś akcja z tym obiektem, ale coś rzeczywiście musiało się stać skoro zamknęli sprawę od tak- rzekł łysy wstrząsając ramionami.
- uuu was też przeszedł ten dreszczyk ekscytacji?!- pisnął chłopak z powrotem wracając do kuchni przyrządzić wszystkim dość późny obiad.
-taa- wszyscy na raz mruknęli gapiąc się w telewizor.
Zielonooki wziął w rękę telefon, wszedł w mapę google a następnie sprawdził przewidywany czas dojazdu na miejsce.
- dobra czas podróży szacuje na 3 godziny. Wyruszamy tam jutro o godzinie 14:30. Na miejscu kupimy jedzenie i picie- wyłączył telefon by przyglądnąć się twarzom towarzyszom.
- jasne- odparł Jean. Reszta potakiwała tylko głowami.
- to ja idę ogarnąć asortyment- rzekł Eren zbierając się do garażu.
Chłopcy byli najlepszymi kumplami. Mieszkali wszyscy razem w jednym domu, dzięki czemu zaoszczędzali pieniądze oraz składali się wszyscy na sprzęt czy na benzynę. Byli nierozłączną paczką.
Eren prov.
'' ten pomysł na Urbex nawet mi się podoba. Ma chłop szczęście że dzisiaj chce nam się cokolwiek robić. uf jest gorąco jak nie wiem co..." wchodząc do garażu przystanąłem na chwilę, delektując się chłodem ciągnącym od cementu.
- ach w garażu o mógł bym spać- westchnąłem zaciągając się powietrzem.
Sięgnąłem ręką po klamoty postawione pod ścianą tuz koło drzwi do do domu, przeniosłem je do auta a następnie poszedłem po swoje rzeczy. W pokoju z szafy wyciągnąłem najpotrzebniejsze ciuchy na wszelki wypadek. Nie raz się zdarzyło, że ktoś wpadł do rzeki lub błota, albo i nawet trzeba było się czołgać pod dziurą pod ogrodzeniem. Różnie było, więc dla tego nauczyliśmy się porządnie przygotować do jakiegokolwiek wyjazdu. Były te udane wyjazdy i porażki gówno wartych wydania pieniędzy. Tym razem czułem, że to może być ciekawa eksploracja.
CZYTASZ
Droga bez powrotu ERERI +18
FanfictionZAWIESZONE Eren, 20 letni chłopak postanawia z grupką znajomych wyjechać na tak zwany Urbex. Od lat jeżdżą w przeróżne opuszczone miejsca. Fotografują, poznają historie zabytków. Tym razem piątka znajomych zdecydowała się pojechać do miejsca, które...