Od wielu lat było jasne że na świecie o nieznanych granicach nie można było spać spokojnie. Konflikty prowadziły do sojuszy, a sojusze do konfliktów. W dniu gdy zmarł Futuriusz Francjusz nic nie pozostało spokojne. Futuriusz po zmaganiu się z choroba zmarł zostawiając największe królestwo na świecie swym trzem synom Emiliuszowi, Brandiuszowi oraz Albertiuszowi. Jako dwójka najstarszych braci Emiliusz i Brandiusz podzielili się królestwem w czym część Emiliusza, zwana Plurium była znacząco większa. Brandiusz jakoby nie posiadał zby t dobrych kontaktów z bratem założył królestwo zwane Nova Renia. Albertiusz zaś żył w Plurium póki nie osiągną wieku dorosłego. Odwieczni wrogowie Futuriusza założyli sojusz zwany Przymierze Trój ziemi. W jego skład wchodziły trzy królestwa: Tariwan, Vintane oraz Krotonia. Chodź mimo ze nowy władca największego królestwa nie okazywał w stosunku do nich nikczemnych zamiarów, ci woleli się ubezpieczyć i połączyć siły. Były jeszcze podziemia, miejsce w które nikt nie zagłada i o którym nikt nie mówi. Pięć przejść prowadzi do podziemi w tym jedno jest na terenie Plurium, z niego wychodzą ludzie i nieludzi którzy okradają i podpalają wioski. Emiliusz opisuje ich jako nienormalnych, brudnych, nie wykształconych rozbójników którzy potrafią tylko kraść i niszczyć. Jako iż w podziemiach nie włada żadne królestwo, żądzą się ona swoimi prawami, a raczej ich brakiem. Albertiusz jednak uważa że tych ludzi i nieludzi coś łączy są tam jakiejś społeczności w końcu jakoś tam żyją prawda? Jednak nigdy się nie odnajdzie odpowiedzi na swoje pytania dotyczące tych nie zbadanych lądów, tak myślał dopóki nie zwołano spotkania Bractwa Francjusz.
- W porządku - Rzekł Emiliusz wpatrując się w mapę położona na drewnianym stole.
- Zakładam się że nic nie jest w porządku skoro nas tu zebrałeś - Powiedział lekko unosząc głowę Brandiusz - A co on tu robi - Spojrzał na zdezorientowanego młodzieńca o ciemnych kręconych włosach i brązowych oczach który nigdy nie powinien pojawić się na tym spotkaniu ponieważ nie miał królestwa.
- Ja go tu wezwałem - Odpowiedział skupiony brunet, odrywając oczy od mapy, przesuwając je po ciemnym pokoju. Nastała cisza, po czym Emiliusz zaczął:
- Wiecie coś o podziemiach?
- Nie zapuszczać się tam, tylko to pamietam z opowieści ojca. - Odpowiedział pogardliwie Brandiusz. Nie było tajemnicą to że drugi najstarszy brat z nikim nie miał przyzwoitych kontaktów.
- Groźni ludzie - powiedział pewnie Albertiusz.
- Oraz nieludzie - dopowiedział Brandiusz, po czym w pokoju, który był tak mały ze wydawał się pełny tymi trzema duszami, znowu nastała grobowa cisza.
- Podpalacze wiosek, złodzieje bydła, mordercy niewinnych - Przerwał milczenie najstarszy z braci. - Nie wiemy do czego jeszcze się posuną.
- Są zdesperowani - Wtrącił niski głos nieco znudzonego przywódcy królestwa o granicach mniejszych niż Plurium.
- Są niebezpieczni... W podziemiach musi zapanować porządek.
- Ale ojciec... - Zaczął średni z braci lecz przerwał mu Emiliusz.
- On nie żyje
- Ale władał królestwem dekady i wie coś o świecie
- O tym świecie nic nie wiadomo
- Nie możesz zejść do podziemi
- Nie ja to zrobię - Powiedział spiesznie Emiliusz po czym spojrzał na młodszego brata.