Prolog

135 9 21
                                    

- Tato, jesteś pewien, że to dobry pomysł? - przysiadłam na stołku przy jednym z blatów w kuchni, patrząc na ojca gotującego obiad dla naszej dwójki. 

- Kochanie, wiem, że jest ci ciężko z tym, że musimy wyjechać, ale jednak muszę pracować, aby nas utrzymać. A tylko tam zaproponowali mi pracę, więc musisz jakoś to przeżyć. - mój rodziciel odwrócił się do mnie, wysyłając mi pocieszający uśmiech. - Jestem pewny, że ludzie tam nie będą tacy jak tu. 

- Mam taką nadzieję... - westchnęłam i położyłam głowę na rękach, które znalazły się na blacie. 

- Caro, będzie dobrze. - do moich uszu dobiegł uspokajający głos mojego ojca.

Tego samego dnia, trochę później

Leżałam na łóżku wpatrzona w sufit. Świadomość tego, że za niedługo opuszczę rodzinny Broc mnie dobijała. Zresztą, prawie nigdy wcześniej nie wyjeżdżałam poza obszar kantonu Fryburg, gdzie leżała moja wioska. Wyjątkiem były nieliczne wyjazdy do Serbii, skąd pochodzi moja matka i do Albanii, gdzie mieszka większość rodziny taty. Poza tym, nie znałam praktycznie świata.

Słysząc, że ktoś do mnie dzwoni, opuściłam najwygodniejsze miejsca świata i podeszłam do biurka, gdzie leżał mój telefon. Widząc na nim imię i nazwisko swojej matki, odrzuciłam połączenie. Nie miałam z nią dobrych relacji, wręcz przeciwnie - nasze rozmowy bardzo często kończyły się kłótniami. Szczerze mówiąc, to od momentu jak zostawiła mnie i tatę dla innego, nasz kontakt był praktycznie zerowy. Nie przeszkadzało mi to, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że czułam się z tym dobrze.

Kolejny raz w przeciągu pięciu minut w pokoju rozległ się mój dzwonek - którym było ,,Believe" Dimy Bilana - oznaczający to, że ktoś chce się do mnie dobić. Tym razem jednak odebrałam, gdyż dzwoniła do mnie moja przyjaciółka, Marie.

- Hej kochana. - usłyszałam piskliwy głos mojej znajomej.

- Cześć, jak tam? - spytałam blondwłosą szesnastolatkę, akceptując opcję włączenia kamerki.

- Normalnie, przygotowuję się do wyjazdu wakacyjnego, a ty?

- Próbuję się pogodzić z myślą, że niedługo stąd wyjeżdżam... - powiedziałam zrezygnowana, opierając telefon o lampkę, która była na stoliku.

- Ou, czyli nie udało ci się przekonać ojca? - głos Marii w jednej chwili zmienił się z wesołego na smutny.

- Wielokrotnie próbowałam to zrobić, ale jednak mój ojciec jest nieprzejednany.

- Szkoda... A wiesz gdzie jedziesz? - spytała z zaciekawieniem rodowita Szwajcarka.

- Polska. - powiedziałam, biorąc z półki z książkami książkę do nauki polskiego. - Dlatego przez wakacje będę ostro zakuwać polski, aby chociaż coś umieć i się nie skompromitować. - zaśmiałam się smutno.

Co jak co, ale w starej szkole często byłam pośmiewiskiem, bo dosyć łatwo szło mi kompromitowanie swojej osoby. A miano "tej grubej Albańki" nie pomagało.

- Caroline, będzie dobrze. - w ekranie telefonu widać było lekko uśmiechniętą Marie. - Na pewno zostaniesz tam dobrze przyjęta. Będziesz miała czystą kartę, możesz zacząć całkowicie od nowa! Nie zmarnuj tego.

- Postaram się skarbie. - odwzajemniłam uśmiech.

- No i to jest Caroline, którą chce widzieć. - usłyszałam śmiech przyjaciółki. - Kiedy wyjeżdżasz?

- W przyszłym tygodniu. Tata stwierdził, że lepiej będzie jak zdąże do września się zaklimatyzować w Polsce.

Marie kiwnęła głową.

- To może przyjdziesz do mnie jutro ten ostatni raz? - zaproponowała blondynka. - Bo mnie od czwartku nie będzie.

Spojrzałam w kalendarz. No tak, dzisiaj pierwszy poniedziałek wakacji, rozpoczynający mój ostatni tydzień w ojczyźnie.

- Spoko, czemu nie. - przystałam na propozycję. - To do jutra.

- Do jutra. - Marie się rozłączyła, a ja wróciłam na łóżko.

Czułam się dziwnie. Z jednej strony, byłam przygnębiona, z drugiej jednak wypełniała mnie ciekawość. Zastanawiałam się, co będzie mnie czekać w Polsce. Może znajdę tam jakiś przyjaciół? Z tego co mi ojciec mówił, to w nowej szkole będę w pierwszej liceum - gdyż do tej klasy miałam pójść - jednak większość mojej nowej klasy będzie się znać z podstawówki, albowiem jest ona połączona z liceum. No cóż, będę musiała wbić się do jakiejś grupki, co mam nadzieję, nie sprawi mi większych kłopotów.

Nie mając co robić, wyciągnęłam jedną z walizek i zaczęłam pakować to, czego nie będę już tutaj używać. Wolałam zrobić to teraz, aby w niedzielę nie robić tego na ostatnią chwilę, bo pewnie bym o czymś zapomniała jak to ja.

Tydzień później

- Caroline, wstawaj! - otworzyłam lekko oczy, słysząc krzyczącego tatę, jednak po chwili ponownie je zamknęłam, bo złapał mnie światłowstręt. - Caroline, za godzinę jedziemy na lotnisko, wstawaj i się ogarniaj. - powiedział jeszcze tata, po czym przeszłam do pozycji siedzącej na łóżku. 

- Już wstaję. - powiedziałam zaspana, ziewając.

Opuściłam swoje łóżko i zrobiłam szybko poranną toaletę. Po kilkunastu minutach byłam już ogarnięta i ubrana w biały top i długie, czarne legginsy z wysokim stanem. Swoje długie brązowe włosy związałam w wysoką kitkę, po czym po raz ostatni zawitałam do swojego pokoju. Spojrzałam na miejsce, w którym mieszkałam przez całe swoje życie. Małe pomieszczenie o pastelowych barwach, pełen niebieskiego i żółtego. 

W jednym z rogów była spora półka, do niedawna wypełniona książkami różnego rodzaju, od historycznych przez fantastykę do powieści dla dzieci. Teraz były one schowane w jednej z toreb, które jechały ze mną do kraju nad Wisłą. Na przeciwko stało półki znajdowało się biurko, które służyło mi od pierwszej klasy podstawówki. Teraz zamiast wielu drobiazgów i książek była na nim jedna rzecz, bardzo dla mnie ważna - mały album ze zdjęciami, który będzie mi przypominać o tym czasie w Szwajcarii. Wzięłam go i spakowałam do plecaka, który założyłam i opuściłam pokój.

- Gotowa? - ojciec podał mi kanapki, które miało mi posłużyć dzisiaj za śniadanie.

- Powiedzmy... - powiedziałam dosyć melancholijnie.

- Młoda, mówiłem ci już, będzie dobrze. - poczułam, jak tata mnie przytula. - To co, idziemy? Im wcześniej będziemy tym lepiej. 

- Jasne. - kiwnęłam głową i ostatni raz opuściłam dom, roniąc jedną łzę. 

No cóż, czas zacząć nowe - oby lepsze - życie. 

*********************************************************

Witam was w nowym, fabularnym, eurowizyjnym fanfiku! Postaram się regularnie publikować rozdziały, chociaż patrząc na nawał pracy w liceum może to być trudne. No i co najważniejsze - mam nadzieję, że chociaż to skończę XDDD

EuroschoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz