Dzisiaj mamy sobotę, więc jak co tydzień, wybieram się do babci. To znaczy jadę do niej zrobić jej obiad i dać lekarstwa, ponieważ sama ledwo jest w stanie. Miewa ona często migrenę i zawroty głowy. Mama uważa że straciła zdrowy rozsądek i ma schizofrenię, jednak to są zwykłe oszczerstwa. Moja rodzicielka nie do końca wie, że słowa babci to prawda. Babcia często opowiada nam historię z życia jej pra babci Wendy i Piotrusia pana. Mama nie potrafi uwierzyć w to, że istnieje zaczarowaną kraina snów o nazwie Nibylandia, w której kryją się różne niezwykłe rzeczy. Myśli, że istnieje tylko nasz świat, co jest zwykłą bzdurą. Niestety jest uparta więc raczej nigdy nie przekonam jej do zmiany zdania.
Zajmuje się babcią bo została sama a przecież musi brać leki i jeść obiady. Od czasu do czasu sprzątam jej mieszkanie bo co jak co, ale w chlewie nie będzie żyć. Mama mi nie każe tego robić, ale ja sama się zmobilizowałam. Ktoś musi, mama nie może na nią patrzeć, jak jest w takim stanie. Moja babcia jest najukochańszą kobietą na świecie.
Pamiętam, że kiedy była jeszcze mała to Babcia opowiadała mi o Piotrusiu Panu. Zawsze podkreślając że ta historia zdążyła się na prawdę. Mamie mówiłyśmy, że to bajki, ale my wiedziałyśmy swoje. Mama sprawiała że ja nie byłam pewna czy jej wierzyć. Z jednej strony bardzo bym chciała, ale jednak uświadomiła mi, że mam trochę zdrowego rozsądku i nie do końca chce mi się w to wierzyć. Chociaż chciałabym żeby to okazało się prawdą. I mimo dalszej ingerencji mamy nadal w to wierzę.
Piotruś pan sam w sobie bardzo mi się podoba a już zwłaszcza w wersji ,,Dawno Dawno Temu". W tym serialu był cholernie przystojny, ale bardziej niebezpieczny niż opowiadała mi babcia. Zadajmy sapię jeszcze jedno pytanie, czy on się mną zainteresuje? Bo co jak co, ale aż taka zarąbista nie jestem. Jestem w miarę ładna, ale nie tak ładna jak on. On jest dziesięć na dziesięć a ja nie wiem, może sześć nie jest źle, ale do niego i tak nie miała bym co startować.
Dzisiejszego dnia weszłam do jej domu tak samo jak zawsze. Po prostu otworzyłam drewniane drzwi i weszłam, wielka filozofia. Było strasznie cicho, jakby nie było żadnej żywej duszy w tym domu. Zaczęłam ją wołać:
-Babciu.. Babciu... Babciu jesteś w domu.. halo? - po dłuższym wołaniu zauważyłam, że światło jest zapalone w salonie więc poszłam w jego stronę.
Nagle zobaczyłam babcie siedzącą na kanapie czytała jakiś notatnik, była przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje starałam się nie wydawać żadnych głośnych dźwięków. Ona jednak nagle odwróciła się do mnie. Kiedy mnie zobaczyła podbiegła w moją stronę i zaczęła mnie szarpać.
- Wnusiu uciekaj stąd , zanim ci zrobi krzywdę- zaczęła się rozglądać po pokoju - on tu jest - zaczęłam ją powili uspokajać a ona zaczęła biegać po domu jak opętana.
- Babciu co ty mówisz, połóż się a ja dam ci lekarstwa - nie wiedziałam co zrobić próbowałam ją położyć, ale się nie dała.
- Ja znam prawdę - o czym ona mówi.
-Jaką prawdę?
- Nie pamiętałam tego ale teraz już wiem - przybliżyła się do mnie - on jest niebezpieczny - przerwała i odwróciła się do mnie tyłem pokazując na cień na oknie.
Przestraszyłam się trochę nie powiem, ale kiedy podeszłam do okna żeby je otworzyć nikogo nie było. Stwierdziłam wtedy, że to był może ptak i odfrunął.
- Babci coś ci się chyba wydaje - kiedy to powiedziałam ona od razu rzuciła się na mnie.
-Nie wydaje mi się wreszcie ci mówię prawdę ?
-Jaką prawdę ?
- O nim musisz uciekać i dorosnąć, zapomnij o nim.
-Mówiłaś żebym nie dorastała i żebym był sobą.
- Nie pamiętałam wtedy tego. Posłuchaj mnie - przybliżyła mnie jeszcze bliżej i mocniej do siebie - jak będziesz wierzyć, to on cię skrzywdzi.
-Babciu o kim ty mówisz ? - przestraszyła mnie, zaczęłam się bać. Babcia jednak powoli bladła.
- On to ten kogo tak bardzo pragniesz. P..... pio..... piot- zaczęła bełkotać pod nosem i zemdlała.
Próbowałam ją ocucić, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Ona już nie żyła. Zadzwoniłam po karetkę, ale niestety było już za późno zabrali jej ciało i zawieźli je prosto do kostnicy. Byłam przybita ona była moją babcią kochałam ją ponad wszystko. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że ona nie żyje. Przyczyną jej śmierci był zawał, lekarze pytali się czy nie powiedziałam jakiś okropnego babci. Ale zaprzeczyłam, przecież nigdy na umyślnie bym jej krzywdy nie zrobiła, a już na pewno nie umyślnie. Jestem na siebie zła, że nie potrafiłam nic zrodzić żeby ją uratować. Oczywiście nie powiedziałam im co mówiła babcia, bo nie uważałam że może ich to interesować. Ciągle mnie to zastanawia przed kim mnie ostrzegała, kto jest aż taki zły. Mówiła coś o jakiejś osobie na p, hmm p..po.. zraz zaraz chłodziło jej o Piotrusia. Nie to możliwe, babcia całe życie mówiła mi jaki to on nie jest wspaniały i przystojny. Zawsze przedstawiała go jako kogoś wspaniałego. To nie może być prawda chyba musiałam coś sobie uroić. A nawet jeśli o co babci chodziło z tą prawdą nic z tego nie rozumiem. Czego się dopiero teraz dowiedziała? Dlaczego zapomniała ? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania.
Wróciłam do domu i zobaczyłam płaczącą mamę na kanapie mój brat Alan ją uspokajał. Kiedy mnie zobaczyli mam od razu rzuciła się na mnie.
-Kochanie tak mi przykro- zaczęła płakać - nie wyobrażam sobie patrzeć na czyjąś śmierć i nie móc nic zrobić. Ale mówiłam ci żebyś do niej nie chodziła a ty się uparłaś.
-Co !! Gdyby nie ja babcia nie miałaby co jeść , i nie brałaby lekarstw. Bo ty nie byłaś się nią w stanie sama zając. Chciałaś ją wysłać do psychiatryka. Bo nie potrafisz uwierzyć. Mamo, on naprawdę istnieje- chciałam ją przytulić ale dostałam z liścia.
- Nie mów tak on nie istnieje nigdy się z nim nie spotkasz nigdy nawet go nie zobaczysz dorośniesz i zaczniesz się ogarniać. Dosyć tych całych bzdurnych bajek.
- Mamo to nie są jakieś bajki to się wydarzyło naprawdę.
-Zamknij się - wydarła się ma mnie- On nie istnieje rozumiesz.
-Czemu wy tak wszyscy go dzisiaj potępiacie.
-Jak to wszyscy ? - zapytał mój starszy brat.
-Mama i babcia.
-Co babcia o nim mówiła - mam zabrała głos.
- Nie jestem pewna czy o nim,ale mówiła że zna prawdę że on jest zły. Wiesz o co mogło jej chodzić.
-Może babcia po prostu oprzytomniała, i zrozumiała jaki on jest naprawdę. Zagubiony chłopiec który porywa dzieci i wyżywa się na nich.
-Mamo co ty mówisz - c ona wygaduje przed chwilą zarzekała się, że go nie ma.
-Do pokoju Kira.
-Ale...
- Powiedziałam do pokoju- krzyknęła tak głośno jak nigdy dotąd.
Rozpłakałam się i ruszyłam do pokoju. Dlaczego wszyscy go tak nie nawidzą. O co im chodzi ja nigdy nie przestane wierzyć.
Jaki on tak naprawdę jest, tak bardzo chce go poznać.
######## Od autorki ############
Nie zapomnijcie tylko o gwiazdce i komentarzu.
CZYTASZ
#Peter Pan# Powraca
FantasiaKażdy z was zna historie Piotrusia Pana i Wendy. A teraz poznacie nową historię Piotrusia Pana i Kiry. Dowiecie się jak to była naprawdę z Panem i Wendy . Jaki on jest, jak wygląda życie w Nibylandii. Jesteście ciekawi zapraszam, czytajcie.