Rozdział I część pierwsza: prolog

12 1 0
                                    

godzina 00:25 dnia 10 lutego roku dwa tysiące dwudziestego, skarbiec rezerw federalnych

Weszliśmy do pokoju ze skarbcem. Zaczęliśmy powoli rozpracowywać osłabione zabezpieczenia. Było ciemniej niż w jaskini nocą na Syberii. Nagle usłyszeliśmy kliknięcie. Przekręciłem korbę włazu i zacząłem otwierać skarbiec. James włączył światło bezpośrednio w skarbcu, a naszym oczom ukazały się piramidy złota, duże prostokąty pieniędzy, stosy worków z brylantami, kilka obrazów i drogocennych rzeźb oraz nasz główny cel: pozłacane matryce. To nie jakaś popierdółka, to wielki napad. Zaczęliśmy pchać do toreb i skrzyń wszystko co się da. Matryce włożyliśmy do małej skrzynki. Ale nie można było włożyć ich do torby. Te matryce mogły łatwo się zniszczyć więc trzeba było je przenosić w osobnej skrzyni. W skarbcu przebywaliśmy około 30 minut zgarniając co się da. Wszystkiego nie zawinęliśmy z powodu na brak miejsca. Reszta skoku przebiegła spokojnie, bez komplikacji i wypadków. Gdy dotarliśmy na plac budowy okazało się że część ekipy z jubilera ale mała ucierpiała, bo jedna osoba została złapana, a druga podczas ucieczki przewróciła się i złamała rękę. Torby władowaliśmy do wozów patrolowych i ciężarówek konwojowych. Ja wraz z większą częścią ekipy przebraliśmy się w ciuchy robotników i udaliśmy się na przystanek. Wozy odjechały, a po krótkim czasie przyjechał autobus. Praktycznie wszystko poszło po naszej myśli. Każdy z nas jechał autobusem w pobliże swojego domu. Kierowca był najęty przez jakiegoś tajemniczego człowieka, aby poodwoził nas pod domy. Akcja zakończyła się wielkim powodzeniem, a o zaginięciu wielkiej części zawartości skarbca zawiadomiono dopiero następnego dnia

                                 Rozdział I część druga: Wielki napad - część dalsza

godzina 7:30 dnia 25 lutego dwa tysiące dwudziestego roku, rezydencja Payne'ów

Schodziłem po schodach aby przywitać się ze wszystkimi rano. Lecz spokój tego dnia zakłócił telewizor. Ponownie powołano SSGfSI. Ale nie głównie dla naszej sprawy. Chcieli drążyć sprawę zamachu sprzed prawie dwóch lat dalej. Sprawcy dalej są nieznani i jedyne co jest wiadome to to, że Igor jest niewinny. Ze składu SSGfSI podczas wojny domowej odpadło wielu dobrych funkcjonariuszy więc odszukać im nas będzie jeszcze trudnie. Lecz przy życiu został m.in. Grant. Dzisiaj mieliśmy też zacząć dzielić dolę z napadu dla każdego. Zdobyliśmy mnóstwo pieniędzy i kosztowności więc było to lekko trudne. Ja otrzymałem mnóstwo pieniędzy, czyli około 1,5 miliarda dolarów do podziału z Jamesem, bo otrzymaliśmy nagrodę do podziału. Podzieliliśmy się równo po 750 milionów. Edi otrzymał 600 milionów, a część zamrożoną w obligacjach i nieruchomościach . Arturo otrzymał z nas najwięcej bo 800 milionów, jako druga najważniejsza osoba dla planu. Każdy z ekipy z jubilera dostał podzieloną kwotę z jubilera, a z jubilera wynieśli 70 milionów, a było ich siedmiu. Na dodatek otrzymali też działkę z federałów, każdy po 30 milionów. Reszta ekipy dostała po 250 milionów z małymi hakami w postaci jakiś nieruchomości albo innych rzeczy. Sam Payne nie powiedział ile zostało łupu dla niego, a my się o to nie obrażaliśmy. Wszyscy byli zadowoleni i celebrowaliśmy zakończenie całej inicjatywy przez trzy dni. Payne urządził dla członków napadu bal, na którym było wszystko. Zabawa na tym balu była przednia. Payne zaprosił też na prośbę moją i Arturo Igora i jego ekipę oraz Dunbara, z którym chciałem porozmawiać. Miałem pewien plan

Kiedy Dunbar wyszedł zapalić postanowiłem zadziałać. Podszedłem do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałem mu o moim planie założenia mafii, syndykatu przestępczego łączącego wszystkie gangi wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Zaproponowałem mu pracę jako moja prawa ręka gdy mi się to uda. O dziwo zgodził się wypowiadając słowa: "w sumie nie mam nic do stracenia więc wchodzę w to" Dołączył też do nas Arturo a ja mu opowiedziałem o moim planie. Był wielce zdziwiony, że planuje coś takiego, ale zgodził się pomóc mi w mojej inicjatywie. Póki co kończyło się na żartach. Wróciliśmy na bal i bawiliśmy się za wsze czasy. Następne dni były jak każdy inny więc przejdę odrobinę w przód.

Tommy Salieri: MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz