Mery, jak tylko zjadła śniadanie, pomyślała że tego dnia, najchętniej wybrała by się na plażę. ,,Mogę to zrobić''- pomyślała -,,Pójdziemy może z Nicolą...''- nagle przerwała rozmyślania, bo przypomniała sobie o Renesmee. Natychmiast zapragnęła znów z nią porozmawiać! postanowiła jednak spotkać się też rano z Nicolą, a potem po obiedzie, tak jak było umówione; pójść do lasu. Od razu zadzwoniła do koleżanki:
-Hej Nicki.
-Cześć, Mery. Co u Ciebie?
-Dobrze. A jak u Ciebie? Pójdziemy razem na plaże? Dzisiaj?
-Niestety nie...Muszę pilnować Ann...Wiesz co wczoraj się wydarzyło!?
-Szkoda, ale trudno. Co?-Nic! Kompletnie nic! Wyobraź sobie że siedziałam w domu, i nic się nie wydarzyło! Ach, nieciekawy dzień...
-O, to słabo.
-A Ty? Miałaś jakąś ,,przygodę''?
-Byłam w lesie...Herbatnik się zgubił.
-Serio!?
-No. Dziwne prawda?
-Bardzo. On zawsze się Ciebie trzyma.
-Prawda.
-Byłaś po tą korę, co nie? Jeśli tak, dasz mi jedną w szkole?
-Tak. Jasne, dam. Ale nie zdążysz zrobić obserwacji.
-Trudno. I Dzięki.
Pożegnały się. Ann, była młodszą siostrą Nicoli. Miała zaledwie 2 lata, a mama przyjaciółki Mery potrzebowała czasem odpoczynku, i to Nicola zajmowała się siostrą, bo tata pracował. ,,Trudno'' -pomyślała. Wyszła na krótki spacerek po ulicy miasteczka. Kupiła sobie w sklepie batonika, i wróciła do domu. Tam odrobiła jeszcze dwie zadane lub zaległe prace domowe, i mogła się już zbierać, by ruszyć na leśne spotkanie.
* * *
Gdy weszła do lasu, nagle przypomniało jej się coś: tata Renesmee był strasznie zimny i blady, miał przez chwilkę czerwone oczy gdy ją zobaczył, wyglądał jakby miał 17 lat...A jej nowa przyjaciółka była jego córką...No i jeszcze ta plama, a właściwie kobieta na szczycie drzew...Czy...,,Nie, to niemożliwe! takie rzeczy dzieją się t y l k o w filmach i książkach, nie w realu!'' - powiedziała sobie, choć czuła że, jeszcze jeden dowód, a ona w to uwierzy.
-Hej! - z tych gorączkowych rozważań wyrwał ją radosny głos.
-Cześć!
-Choć, zaprowadzę cię gdzieś...- pociągnęła ją za rękę. Jej dłoń była chłodna, ale nie bardzo. W Mery akurat to, nie wzbudziło podejrzeń, bo gdy zobaczyła przyjaciółkę, od razu o wszystkim zapomniała. Dziewczyna dała się ciągnąć drugiej aż do samego końca. Ta druga puściła trzymaną przez nią rękę i obie dziewczyny stanęły przed wodospadem.
-Wow - powiedziała Mery.
-Jest piękny, prawda? - Renesmee była dumna. Mery tylko pokiwała głową.
* * *
Po godzinie rozmawiania, o wszystkim, i o niczym, jedna z 15 latek coś sobie przypomniała:
-Renesmee...Chciałabyś pójść na plażę? - Pytana usiadła wśród liści, i tam zaczęła myśleć nad zadanym pytaniem.
-Raczej...Nie...Nie mogę ryzykować.
-Jak to ryzykować? Nie lubisz plaży?
-Hm...Można powiedzieć że jestem uczulona na słońce - uśmiechnęła się nie pewnie, licząc że druga zrozumie.
-Nie do końca rozumiem, ale okej - powiedziała na to Mery. Usiadła obok przyjaciółki. Przez chwile milczały. Renesmee odezwała się:
-Przedstawiłabym cie mojej rodzinie...- powiedziała pogrążona w myślach.
-Ja ciebie też...
I tak dobre 20 minut siedziały.
-Czy ty...Przypadkiem nie urosłaś? - zapytała brunetka.
-Troszeczkę. Ja tak mam- odpowiedziała długowłosa - Pokażę ci coś jeszcze.
* * *
Stanęły na wielkim klifie, gdzie rozciągał się piękny krajobraz. Mery dech zaparło.
-To..Zdecydowanie najładniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam.
-Cieszę się.
Niebo zrobiło się różowe, a one siedziały, patrzyły, myślały, i ze sobą rozmawiały.
CZYTASZ
twilight 6. księżyc w pełni ✔
FantasyMery Tomphson, tak nazywa się 15-letnia główna bohaterka. Pewnego dnia w lesie spotyka Renesmee. Renesmee Cullen. Czy dziewczyny się zaprzyjaźnią? Czy Mery odkryje kim jest nowa znajoma i jej rodzina? A może ktoś z rodziny nowej przyjaciółki szczegó...