Rozdział 2

48 18 39
                                    

Nie mam pojęcia, jak długo leżałam nieprzytomna na podłodze, ale moje ciało przewodził zimny dreszcz. Usta wypełniał dziwny metaliczny posmak... jakby krwi? Mimo tego osobliwego pojawiło się coś, co naprawdę mi smakowało. Było takie życiodajne, jakbym piła mocną kawę po wielogodzinnej imprezie.

Wraz z każdą sekundą powracało mi czucie w kończynach, najpierw mogłam poruszać tylko palcami prawej dłoni, następnie do żywych wróciła resztę mojego ciała. Czułam się, tak jakbym dopiero uczyła się stawiać kroki.

Czym ja tak naprawdę się stałam...czy ja zostałam potworem? W mojej głowie nie pojawiło się żadne rozsądne wytłumaczenie. Może był to jakiś wirus, a może coś, co trudno było wyobrazić sobie ludzkiej logice. Jedynie, czego tak naprawdę byłam pewna to tego, że uległam drastycznej zmianie. Moje ciało nie było już tak ciepłe, jak wcześniej. Musiałam się przekonać, co się wydarzyło? Przede wszystkim powinnam zacząć od wstania, tak to jest dobra myśl. Powoli podniosłam się z ziemi. W tym momencie dostrzegłam go. Siedział wykończony na ziemi koła metrów przede mną.

Był blady jak ściana, a po jego szyi spływała strużka krwi. Wyglądał przerażająco, co podkreślały podkrążone wręcz przekrwione oczy oraz wyschnięte na wiór usta. Ręce mu drżały, a na twarzy miał wypisane przerażenie, jednak miałam wrażenie, że gdy do niego podchodziłam, jakby się uspokajał? Wiem, to jest dziwne, ale czy jest coś normalnego w tej sytuacji? Nie zdążyłam zauważyć. Chciało mi się płakać, gdy tak go obserwowałam, ale żadna łza nie popłynęła po moich policzkach.

– S... Spokojnie, to nie jest... Twoja wina – próbował mnie uspokoić, wyciągając w moją stronę swoją trzęsącą się dłoń. Jednak nie miał wystarczająco siły, by ją utrzymać dłużej niż przez kilka sekund w powietrzu.

Rana krwawiła coraz bardziej, a on stawał się coraz słabszy. Nie miałam bladego pojęcia, jak mu pomóc, moja wiedza z pierwszej pomocy była wręcz zerowa. Dotknęłam rany delikatnie palcem, a ona zaczęła się zasklepiać. Wyglądało to, jak czysta magia, to wszystko było owiane nutą magii, ale również mroku. Czy to jest możliwe, by w grę wchodziły istoty nadprzyrodzone? W końcu straciłam pamięć, obudziłam się na stole w kostnicy, gdy patolog chciał dokonać sekcji zwłok. Miałam wyjątkowy zapęd ku krwi młodego, przystojnego lekarza. On zachowywał się jak zahipnotyzowany. Jestem przerażona, a on zachowuje się jakby nic nigdy się nie stało.

Do głowy przychodziło mi tylko jedno, a mianowicie, że od dziś należę do innego, mało rozumianego świata. Oczywiście mamy świadomość, że na naszym świecie są stworzenia, które nie wywodzą się ze światła, a z mroku. Miałam wrażenie, że ja od dziś też będę należeć do tego środowiska. Czy się boję? Oczywiście, że się obawiam. Równie mocno, jak tego, że nie pamiętam nic przed przebudzeniem się w tym pomieszczeniu.

Z pewnością stojąc tutaj, nie uda mi się rozszyfrować tej zagadki. Czas skupić się na tym, co przygotował dla mnie los, przy okazji tworząc swój własny świat na nowo.

Wampirzy strachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz