Rozdział 3

65 19 70
                                    

Chciałam zacząć z nim rozmowę, by to wszystko wyjaśnić, może z naukowego punktu widzenia jest jakaś nazwa mojej dolegliwości. Nie chciałam dopuścić do siebie jedynej myśli, jaka kiełkowała w mojej głowie.

Niby wiem, że takie istoty istnieją, ale głośno się o tym nie mówi, bo jest to mniejszości, która się rozrasta. Ponoć nawet odbyło się kilka wojen, by je unicestwić, ale zawsze nazywano je inaczej. Najwięcej z nich zginęło z wyczerpania podczas drugiej wojny światowej, kiedy to byli wyłapywani i więzieni w specjalnych obozach. Strażnicy, którzy ich pilnowali, spożywali specjalne serum o nazwie Apraglataria, która dla ich organizmu była niegroźna, ale dla przedstawicieli światka mroku była zabójcza. I wcale nie składała się z osikowych kołków i czosnku. Wręcz przeciwnie, składała się z nektaru z kwiatu lotosu i wyciągu z drzewa kauczukowego.

Jednak to są tylko pogłoski, o których opowiadał nam kiedyś nauczyciel historii, nawet jego dziadek był nawet w takim obozie.

*retrospekcja*

Był piątek, ostatnia lekcja godzina trzynasta dwadzieścia. Siedzieliśmy z przyjaciółmi w ławkach ustawionych w podkowę w sali historycznej. Czekaliśmy na najciekawszą lekcję w ciągu całego tygodnia. To właśnie na tym przedmiocie mieliśmy usłyszeć historię żołnierza, który omyłkowo trafił do obozu dla istot nadprzyrodzonych. Panowała całkowita cisza. Z zapartym tchem wpatrywaliśmy się w ścianę, na której wyświetlane z projektora były przerażające zdjęcia ludzi. Wydawało nam się, że to były podobne do człowieka istoty, choć ich wygląd był potworny.

– Widzę, że jesteście zaskoczeni, opowiem wam dziś o tym obozie, ostatnio przerabialiśmy historię Auschwitz, który był niemieckim nazistowskim obozem koncentracyjnym. Przypominając w nim przetrzymywani byli Żydzi, ale także więźniowie polityczni. Historia obozu, o którym dziś będziemy mówić, jest utajniona. Mało osób wie, gdzie się dokładnie znajdował i za co byli tam przetrzymywani. Moglibyście zapytać, teraz skąd ja mam zarówno zdjęcia, jak i znam całą tę historię? Otóż mój dziadek trafił tam przez pomyłkę, był uznany za więźnia politycznego, ale zamiast wysłać go do Auschwitz, wpakowany był do transportu do obozu dla istot nadprzyrodzonych.

Wpatrywaliśmy się w nauczyciela z zapartym tchem. W klasie wyczuwało się delikatny strach, sama zaś historia była nad wyraz interesująca. Nagle na rzutniku pojawiło się zdjęcie kobiety, która wyglądała podobnie do mnie.

– Widzę, że przyglądacie się temu zdjęciu, to bardzo dobrze. To Kordia Emanuela. Nie znamy jej nazwiska, za to dokładnie zachował się jej numer więzienny K01E865. Jedna z naszych uczennic, jak zdążyliście już zobaczyć, jest zaskakująco do niej podobna. Mogą macie wspólne korzenie, ale to byłoby niemożliwe w sumie, bo ona była wampirem, tak dobrze słyszycie wampirem. Cały obóz był nimi wypełniony.

– Ba, strażnicy byli ludźmi, ale w ich krwi płynęło serum Apraglataria, składająca się z nektaru z kwiatu lotosu i wyciągu z drzewa kauczukowego. Jeżeli, któreś z dzieci nocy spożyły ich osocze, zginęłoby śmiercią tragiczną. Chodzili ubrani, jak widzicie, w starych łachmanach, chociaż gdy żyli wśród nas, a raczej naszych przodków, ich majątki przekraczały niewyobrażalnie ogromne kwoty. Nawet do dziś najbogatsi ludzie, nie osiągnęli takich kwot na koncie jak tamtejsi przedstawiciele dzieci nocy. Mogę wam zdradzić, że światło dzienne wcale ich nie paliło, jak przedstawiają dzisiejsze filmy czy też książki.

*Koniec retrospekcji*

Czy ja naprawdę jestem krwiożerczą bestią, która będzie zabijać, by przeżyć? Nie chciałam w to wierzyć, w końcu było mi przykro, gdy go ugryzłam. Muszę się zapytać jak go nazywać, bo to nieprzyjemne nie znać imienia osoby, która być może uratowała mi życie.

– J... Ja przepraszam, nie chciałam tego zrobić – powiedziałam cicho skruszona.

– Mówiłem ci już, że to nie Twoja wina. Dla mnie było to w miarę przyjemne, nie przejmuj się – odparł, uśmiechając się w moją stronę delikatnie.

– Jeżeli tak mówisz to dobrze, ale aż wstyd mi się pytać o to jednak muszę spytać jak mam Cię nazywać?

– Nicolas, Nicolas Emanuel Stark. – Uśmiechnął się, przedstawiając, a użył do tego takiego głosu, że aż nogi się pode mną ugięły.

Przedstawił się niczym James, James Bond. Jednak w jego wykonaniu było to znacznie pociągające.

Ciekawe jest to, że nie pamiętam swojego życia, a przypominają mi się takie rzeczy.

*retrospekcja*

Mała dziewczynka, przemierzała ulicami wyludnione miasto, na jej malutki rączkach miała plamy zaschniętej krew, a po jej policzkach spływał wręcz wodospad łez. Jej biała sukieneczka, w którą była ubrana, również zabrudzona była tą czerwoną lepką mazią. Dziecko miało góra osiem lat, a dzisiejszego wieczora przeżyło tragedię, które powaliłaby na kolana niejednego dorosłego. To właśnie na jej oczach odebrano życie całej jej rodzinie, a ją zostawiono samą sobie, by ukarać ją za błędy jej rodziców. Nie zwracała całkowicie uwagi na otoczenie, to by właśnie jej błąd.

Nagle z jednej z wielu bocznych uliczek wyłonił się mężczyzna. Był on postawny, mierzący na oko ponad dwa metry wysokości, a jego oczy miały intensywnie szkarłatny odcień. Jego ciało odziane było w długi ciemny płaszcz z czerwoną podszewką, który sięgał do ziemi, wręcz się po niej ciągnął. Pod spodem można było zauważyć również czarne spodnie, jak i w tym samym odcieniu koszule. Stukot obcasów w jego pantoflach odbijał się echem od ścian budynków. Zbliżał się szybko do zamyślonej, a zarazem przestraszonej dziewczynki. W kącikach jego ust można było zaobserwować tak samo, jak na jej ciele liczne ślady krwi. Nic sobie z tego nie robiąc, uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby, w tym dwa długie kły. Ujął ją za dłoń, zmuszając tym samym, by spojrzała wprost w jego hipnotyzujące oczy.

– Wysłuchaj mnie uważnie, bo od tego zależy całe twe egzystowanie. Gdy skończysz lat dziewiętnaście, wrócę po Ciebie moja księżniczko i razem będziemy rządzić naszym królestwem. Nastąpi czas przebudzenia w krwistą pełnię, tuż o północy wrócisz do nas Eleno. To w naszym świecie jest Twoje miejsce, czas byś spełniła proroctwo, ostatnim razem Cię złapano, tym razem będziemy Cię lepiej chronić. Nikt tym razem Ci nie zagrozi, przyrzekam na to własnym życiem.

*koniec retrospekcji*

Tyle wspomnień przelewało się naraz przez moją głowę, czy to znaczy, że moja pamięć powraca małymi krokami, mogło to jedynie oznaczać, że prędzej czy też później wszystkie obrazy z poprzedniego życia w końcu wrócą. Przede mną sporo pracy, by osiągnąć wymarzony sukces, ale nie spocznę, póki nie osiągnę celu.

Wampirzy strachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz