rozdział 1

93 24 21
                                    


Poniedziałek. 6:30. Pobudka i kolejny nudny dzień w durnej szkole. Na szczęście zostały tylko dwa miesiące i w końcu będą moje upragnione wakacje. A po wakacjach ostatni rok szkoły i studia.

Leniwie podniosłam się z łóżka, podeszłam do dużej szafy, która znajdowała się w moim pokoju i zastanawiałam się w co się dzisiaj ubrać. Po pięciu minutach stania i przeglądania ciuchów, zdecydowałam się na czarne spodnie z wysokim stanem i kremowy sweterek z golfem, do tego jakiś komplet bielizny i poszłam wziąć prysznic. 
Po wzięciu prysznica i ubraniu się w przygotowane ciuchy, postanowiłam zejść na dół i zjeść coś przed szkołą. 

Schodząc na dół zajrzałam do Jonaha, mojego starszego brata, który miał pokój na przeciwko mnie. Odkąd mama zmarła, a tata wyjeżdża cały czas w delegację, jestem bardzo zżyta z Jonahem. 

-Hej Jonah!- krzyknęłam i machnęłam mu ręką z uśmiechem, na co chłopak odsunął się od swojego komputera i zdjął słuchawki. Nigdy nie rozumiałam jak on od samego rana mógł siedzieć przy komputerze i grać w swoje głupie gry.

-Siema siostra, gotowa do szkoły?- uniósł lekko brew, mierząc mnie wzrokiem od dołu do góry.

-Tak, tylko jeszcze muszę coś zjeść i będę szła na autobus, a Ty dzisiaj masz wolne?- zmarszczyłam nos, opierając się o drzwi. Jonah pracował jako kurier w Manchesterze, często mnie podwoził do szkoły, gdy miał zawieźć paczkę do kogoś, kto mieszkał blisko mojej szkoły.

-Wolne, wieczorem przychodzą kumple, robimy sobie małą imprezkę we czwórkę i mam nadzieję, że spędzisz z nami trochę czasu - puścił mi oczko. Tak naprawdę to nie przeszkadzali mi jego kumple, ale jeden to po prostu działał mi na nerwy. Nie darzyliśmy się nawzajem sympatią, zawsze dowalaliśmy sobie jakieś chamskie teksty.

-Mhm, zobaczę.. - przewróciłam oczami i  zeszłam na dół, w celu zjedzenia szybkiego śniadania.

Droga do szkoły minęła mi dość szybko, bo autobus który zazwyczaj się spóźnia w końcu raz przyjechał na czas. Szkoła była dość daleko od mojego domu, bo znajdowała się w centrum, a my mieszkaliśmy w małej wsi. Gdybym miała iść na piechotę, to droga zajęła by mi pół godziny, a autobusem zajmuje tylko piętnaście minut. 
Gdy przekroczyłam próg mojej szkoły od razu poczułam, jak ktoś mnie obejmuje, zapewne to moja najlepsza przyjaciółka, Vivian.

-Ari!- pisnęła mi do ucha uśmiechnięta brunetka, przytulając mnie mocno. 

-Viv, jak mnie nie puścisz to zaraz mnie udusisz i przy okazji ogłuchnę..- mruknęłam cicho ze śmiechem, na co dziewczyna roześmiała się głośno i odsunęła się ode mnie.

Udałyśmy się pod salę w której miałyśmy pierwszą lekcję, fizykę z panią Turner, straszna kobieta, ale jak sobie upodoba kogoś to nawet jest miła. 
Na każdej lekcji siedzimy razem, ale Turner nas rozsadziła bo zawsze na sprawdzianach mamy takie same odpowiedzi. Pytania takie same to i odpowiedzi, prawda? Nie wiem co w tym dziwnego. Zajęłam miejsce w ostatniej ławce, na drugim krześle położyłam plecak i rozpakowałam się. Gdy nauczycielka zaczęła sprawdzać obecność, drzwi od sali otworzyły się a  w nich pojawił się wysoki, ciemny blondyn. Przyznam, był nieziemsko przystojny, czekam aż każda laska zacznie za nim biegać.

-Oh, zapomniałabym! Droga klaso, dołączył do nas nowy uczeń, Justin, proszę zajmij miejsce - uśmiechnęła się do niego i kontynuowała sprawdzanie obecności.

Chłopak rozglądał się gdzie jest jakieś wolne miejsce i niestety albo i stety, jedyne wolne miejsce było u mnie, a raczej tam gdzie leżał mój plecak. Zaczął iść w moją stronę, a gdy stanął przy krześle obok, wszystkie dziewczyny odwróciły się i patrzyły na dalszy rozwój wydarzeń. Jestem pewna, że teraz na każdej przerwie będą gadać, że spośród tych wszystkich pięknych dziewczyn wybrał mnie. Pani Turner zwróciła im uwagę, żeby zajęły się lekcją a nie podrywaniem nowego.

-Można?- szepnął cicho i posłał mi szczery uśmiech. 

-Jasne..- zabrałam plecak i przysunęłam się bliżej ściany.

-Spokojnie, nie gryzę - zaśmiał się i usiadł obok.

Powiem szczerze, że nie wydaje się być typem podrywacza, jest dość miły i nie wygląda na takiego, który lata za panienkami na jedną noc, ale pozory mylą. Lepiej trzymać go na dystans.

Fizyka jest bardzo nudna, dlatego prawie w ogóle nie słuchałam co gadała nauczycielka, tylko założyłam jedną słuchawkę i puściłam jakąś playlistę na Spotify.

-Powinnaś uważać, fizyka to bardzo trudny przedmiot - usłyszałam szept i poczułam jak ktoś wyjmuje mi słuchawkę z uszu. Łatwo się domyślić kto to mógł być.

-Zajmij się sobą- mruknęłam cicho i schowałam słuchawki do plecaka, patrząc na tablicę na której były różne skomplikowane wzory, czarna magia.

-Tak w ogóle.. Justin - uśmiechnął się i podał mi rękę pod ławką.

-Ariene- ścisnęłam ją lekko i zaczęłam notować to co dyktowała ta wiedźma. Na szczęście Justin nie odzywał się już do końca lekcji, a na następnych lekcjach usiadł z kimś innym.


Była już godzina 16, co oznaczało koniec szkoły na dziś. Wyszłam ze szkoły razem z Vivian, która wypytywała jak to było siedzieć z takim przystojniakiem jakim jest Justin. Nic szczególnego. Serio.

-Oj weź, na pewno było super siedzieć obok takiej dupy - dziewczyna pstryknęła mnie w nos.

-Vivian, mówię Ci, że to nic takiego, nawet z nim nie gadałam.. - wywróciłam oczami, mając nadzieję, że skończy temat.

Brunetka gdy tylko zobaczy jakiegoś przystojnego chłopaka, od razu ma motylki w brzuchu i zachowuje się jak zakochana. W swoim życiu miała więcej chłopaków ode mnie, bo ja jedynego chłopaka miałam w przedszkolu, co raczej się nie liczy.

Niby dużo osób mówi, że jestem ładną dziewczyną, ale tłumu osobników płci męskiej jakoś wokół mnie nie widać. Nie jestem też jakaś popularna w szkole, jak większość dziewczyn, raczej szara myszka.

-No dobra, nie męczę Cię już, czyli mogę go bajerować?- zapytała dziewczyna, na co tylko pokiwałam głową, a ona wydała z siebie głośny pisk, który zwrócił uwagę niektórych dziewczyn przechodzących obok.

Zaproponowałam brunetce babski wieczór, bo nie uśmiecha mi się spędzać wieczoru z małpim gajem, ale niestety, dziewczyna była już umówiona z rodzicami na zakupy. No cóż, czeka mnie super wieczór. 

Pożegnałam się z przyjaciółką i stwierdziłam, że wrócę do domu piechotą, bo było za gorąco żeby grzać się w ciasnym i pełnym ludzi autobusie.


~~~~~~~~~~

A więc mamy pierwszy rozdział! :)
Nie jest idealny, na razie jest nudny, wiadomo jak to na początku ff, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostaniecie na dłużej. Zapraszam do czytania. :)

DO NASTĘPNEGO! 

love me blue | corbyn bessonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz