Drink z parasolką

127 15 20
                                    

Z małego radia roztaczał się dźwięk jednej z weselszych piosenek japońskich list przebojów. Sam jej tytuł oddawał dzisiejszy nastrój pewnej szczęśliwej blondynki. Uśmiechnęła się ona delikatnie, słuchając piosenki Happiness zespołu Arashi. Miała wrażenie, że cały Wszechświat podzielał jej dzisiejszy nastrój.

Haruka opuściła niżej swój leżak i wystawiła twarz do słońca. Ciepłe promienie łaskotały ją delikatnie, a spokojny wiatr przyprawiał o przyjemne dreszcze. Poczuła jak balsam rozprowadzony na jej nogach wsiąka w jej skórę, a dłoń Michiru przekazuje przyjemne ciepło. Ścisnęła mocniej rękę partnerki, by już chwilę później zataczać na jej skórze drobne kółeczka. Miała wrażenie, że ta chwila jest idealna.

Miała obok siebie swoją piękną syrenkę w idealnie dopasowanym stroju kąpielowym. Choć kostium ten był grzeczny i elegancki, to Haruka nie mogła oderwać od niej oczu. Czuła się najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. A tam! We Wszechświecie. Miała swoją ukochaną, a obok bawiła się jej córka.

No dobrze, może Hotaru nie była do końca jej córką ale Haruka kochała ją całym sercem. Spojrzała w stronę młodej kobiety i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jeśli to w ogóle było możliwe. Choć dotąd Haruka nie sądziła, że może być kiedyś tak bardzo szczęśliwa. Gdyby jeszcze jakiś czas temu ktoś jej opisał to, co teraz czuje, to by mu nie uwierzyła. Aktualnie jednak do pełni cholernego szczęścia brakowało jej już tylko jednego.

– Kelner! Gdzie mój drink? – Spytała Tenoh, unosząc swoje ciemne okulary.

– Ile ty pijesz?! – Warknął Seiya, podnosząc się z dwuosobowej huśtawki.

– Pamiętaj, dużo lodu – przypomniała piaskowłosa.

– Nie da się zapomnieć – rzucił brunet, wychodząc z ogrodu.

– I... – zaczęła Haruka, jednak nie dane jej było dokończyć.

– I z parasolką, przecież wiem – krzyknął Seiya z domu, a Usagi i Michiru roześmiały się głośno.

– Opróżnisz im całą spiżarnię – zaśmiała się Makoto, wtulając mocniej w narzeczonego.

– Ja tam myślę, że przez te lata naciągnęła go już na o wiele więcej, niż było w tej skarbonce – Rei ukradkiem ocierała łzy, które zakręciły się w jej oczach ze śmiechu. Ostatnio wszystkie emocje odczuwała ze zdwojoną siłą. Ami mówiła jej, że jest to związane z hormonami w ciąży.

– Kto by tam liczył – machnęła ręką Tenoh i rozejrzała się po zebranych. Byli tu prawie wszyscy, których uważała za rodzinę.

Michiru spojrzała na swoją partnerkę i uśmiechnęła się delikatnie. Domyślała się, o czym myśli jej ukochana. Zresztą jej też ich dziś brakowało. Obie lubiły te chwile, gdy wszyscy byli w komplecie.

Jak na zawołanie wszystkie telefony zapiszczały wesoło.

– Oooo! – Krzyczała Usagi, która jako pierwsza sprawdziła wiadomość – ale tam u nich pięknie!!!

– Co? Pokaż! – Każda z dziewczyn rzuciła się do swojego telefonu, a Yuuichirou i Motoki zaglądali ukochanym przez ramie.

– Wow! – Okrzyki zachwytu dotarły do uszu Seiyi, gdy tylko pojawił się w ogrodzie. Podszedł do małego stoliczka obok Tenoh i skłonił jej się grzecznie. Jak prawdziwy kelner postawił przed nią drinka i kilka przekąsek, po czym mrugnął do niej łobuzersko.

– Seiya patrz! – Krzyczała już w tym czasie Usagi. – To zdjęcie od Ami!

– Pokaż! – Brunet rzucił się do telefonu. Choć nie chciał tego przyznać, to przez te prawie dwa tygodnie zdążył stęsknić się za bratem. Z radością zatem oglądał zdjęcia z ich miesiąca miodowego.

Tworząc PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz