Blask księżyca przebijał się przez cienką zasłonę zakrywającą okno w salonie. W kocu wstałem i ją odsunąłem, spojrzałem na wygasający kominek. Czekałem na Regulusa, wyszedł jakieś dwie godziny wcześniej. Ostrzegł mnie, że wróci późno pomimo to postanowiłem na niego poczekać.
Pod jego nieobecność nawet przygotowałem nam kolację, bo naprawdę łudziłem się, że mimo wszystko wróci dużo wcześniej. Już od ponad pół godziny na stole czekało napoczęte wino ze średniej półki i już zimny pieczony kurczak. Podszedłem do okna wyglądając przez nie dobre kilka chwil. Nie byłem zaniepokojony, wyczułbym, gdyby coś było nie tak.
W końcu zdecydowałem, że nie będę dłużej czekał. Otworzyłem pierwszą szufladę komody upewniając się, że znajdowała się tam tylko jedna para kluczy. Wszystko się zgadzało, czyli Regulus zabrał ze sobą swoje klucze, nie będzie miał problemu z dostaniem się do domu. Wziąłem prysznic, ubrałem piżamy i poszedłem do sypialni. Przeczuwałem, że trochę będę musiał się pomęczyć, zanim zasnę, mimo to moim pierwszym postanowieniem było położenie się do łóżka. Jednak przed tym ostatni raz podszedłem do okna, odsunąłem długą, białą firanę i wszedłem pomiędzy nią a parapet opierając o niego dłonie, które zamiast trafić na zimną, gładką teksturę trafiły na coś zupełnie innego. Spuściłem wzrok, żeby sprawdzić o co oparłem dłonie i cień uśmiechu przemknął mi przez twarz. Album z naszymi zdjęciami. Wziąłem go i usiadłem na łóżku. Zacząłem go przeglądać.Na pierwszym zdjęciu siedzieliśmy naprzeciwko siebie, a nasze twarze były do siebie zbliżone niemal jak do pocałunku. Pamiętam to doskonale, nawet nie byliśmy wtedy razem.
To był nowy rok, nasze dormitorium było przepełnione. Graliśmy w butelkę. I Regulus znalazł się tam tylko dlatego, że Syriusz dostał wyzwanie, żeby przekonać go do gry z nami, co zupełnie mi nie przeszkadzało, on jednak nie mógł wiedzieć i nie wie do dziś, że jego młodszy brat już wtedy mi się podobał.
Butelka zatrzymała się tak, że jej szyjka wskazywała prosto na mnie. Rozejrzałem się, próbując się zorientować, kto ma dać mi wyzwanie, czy też zadać pytanie, kiedy usłyszałem głos Marlene.- Pytanie, czy wyzwanie? - Spytała, a ja nie odpowiedziałem od razu.
- Wyzwanie. - Odparłem po chwili stwierdzając, że gdyby zadała mi niewygodne pytanie, moje kłamstwo mogłoby nie być wystarczająco przekonujące.
Marlene rozejrzała się powoli po zebranych, widocznie nie miała pomysłu i nie kryła się z tym.
- Pocałuj Regulusa. - Powiedziała w końcu. Wszyscy zebrani spojrzeli na mnie zastanawiając się co zrobię, a ja starałem się nie pokazać, że tak naprawdę bardzo tego chciałem.Usiadłem bokiem, a Regulus obrócił głowę w moją stronę. Siedzieliśmy obok siebie.
- Mogę to zrobić? - Spytałem cicho. Nie miałem zamiaru całować go bez jego zgody, a gdyby mi jej nie udzielił, uszanowałbym to. Usłyszałem zirytowany odgłos, który wydał z siebie Syriusz. Regulus zerknął na niego ukradkiem i wywrócił oczami, po czym znowu przeniósł wzrok na mnie i skinął głową. Zbliżyłem usta do jego mniej więcej w tym samym czasie, w którym usłyszałem dźwięk aparatu. Zamrugałem zaskoczony, a Regulus oblał się rumieńcem spoglądając na swojego brata, który dumnie trzymał aparat. Zakryłem nasze twarze ręką tak, żeby nic nie widzieli, po czym go pocałowałem.
Uśmiechnąłem się na to wspomnienie i wróciłem do oglądania zdjęć. Znalazłem takie, na którym siedzieliśmy razem na łóżku Regulusa, zrobił je akurat jego przyjaciel.
Chociaż to wcale nie były okoliczności do robienia zdjęć.To było kilka dni po tym jak dowiedziałem się, że przyjął mroczny znak. Bardzo się wtedy pokłóciliśmy, wręcz przesadnie, bo Syriusz później mi wyznał, że w pewnej chwili był pewny, że dojdzie do jakichś rękoczynów. Mogło to tak wyglądać, jednak każdy wiedział, że do tego by nie doszło, bo żaden z nas nie skrzywdziłby drugiego.
CZYTASZ
To co nas łączy || Jegulus
FanfictionJego uśmiech słodki jak miód. Jego spojrzenie delikatne jak płatki róży. Jego dotyk dający spokój. Nie mogło go tam być. Miód był przesłodzony. Róża okazała się sztuczna. A spokój nigdy nie był nam dany.