Louis czuł się bardzo dziwnie od kiedy tylko opuścił prysznic.
Czuł w sobie niepokój a także lekką złość i zawód z powodu zachowania Alfy i słów które mu powiedział, ale nie miał zamiaru już bardziej drążyć tematu.
Słyszał gdzieś z gabinetu, że Harry rozmawia prawdopodobnie z kimś z pracy, więc zabrał się za zrobienie szybkiego omleta dla siebie i dla swojego przeznaczonego.
Nie wymyślał jakichś wariacji, bo nie miał ochoty na cuda, więc po kilku minutach na blacie kuchennym stały już dwa talerze z parującym i pachnącym posiłkiem.
Zapach musiał w końcu dotrzeć do Alfy, ponieważ zza framugi drzwi od gabinetu wytknęła się lokata głowa z węszącym nosem.
Louis nie mógł powstrzymać małego uśmieszku i zachichotał pod nosem, bo uznał to za całkiem urocze.
W oczekiwaniu aż starszy skończy rozmawiać zdążył umyć naczynia i otarł swoje dłonie w białe, poprzecierane na kolanach jeansy z wysokim stanem.
Poprawił również swój szary sweter wpuszczony właśnie w te spodnie by tworzył ładne odcięcie i spojrzał jeszcze na swoje skarpetki w biało niebieskie paski.
Postanowił już usiąść i zaparzyć sobie herbatę.
Akurat gdy wyciągał już torebeczkę z wrzątku Harry przekroczył próg kuchni.
Wyglądał zjawiskowo dobrze w swoich czarnych jeansach i tego samego koloru sportowej bluzie.
Zdawał się być nieco mniej srogi w takim domowym wydaniu, lecz jego twarz zawsze pozostawała chłodna i pozbawiona emocji.-Pięknie pachnie- skomplementował siadając na krzesełku obok Tomlinsona i szybko wsypał sobie trzy łyżeczki kawy i pół łyżeczki cukru, co Louis od razu zapamiętał.
Tak samo jak naprawdę małą ilość mleka, którą Harry dolał po zalaniu napoju wrzątkiem.
-Zajedziemy najpierw do urzędu po śniadaniu, więc pośpiesz się- nakazał brunet i po chwili zabrał się za jedzenie.Louis był zadowolony z apetytu alfy, bo jego porcja bardzo szybko zniknęła z talerza, kiedy szatyn ledwo co tknął swoją.
Postanowił rzeczywiście się pospieszyć.
Starał się nie zerkać na bruneta, który po posiłku popijał swoją kawę i przeglądał coś w telefonie, który wyglądał identycznie jak ten Louisa tylko miał inny kolor.Najwidoczniej Harry nie szczędzi sobie w takich wygodach.
Louis skończył swój posiłek i umieścił puste naczynia w zmywarce i nastawił ją.
-Muszę tylko zabrać swój telefon i możemy jechać Sir- odezwał się cicho, a brunet tylko skinął.
-Ubierz się ciepło, pada śnieg i jest jedenaście stopni na minusie- podniósł się z miejsca i sam ruszył w kierunku korytarza, aby znaleźć sobie jakieś buty.
Louis popędził na górę prawie się potykając o dywanik rozłożony na schodach.
Wydobył ze swojej szafy beżowy płaszcz z futrzanym obiciem od środka i odnalazł swoje skórzane adidasy, ponieważ nie miał zamiaru chodzić w zimowych butach, bo po prostu nie miał żadnych ładnych.
Opatulił się dodatkowo czerwonym szalikiem w kratkę i zabrał swój telefon z szafki nocnej, gdzie nadal był wpięty pod ładowarkę, chociaż już dawno był pełny.
Udał się na dół, zerkając na ubranego w całkiem podobny płaszcz Harrego, tyle że jego był w czarnym kolorze.
Harry również zmierzył go spojrzeniem i uśmiechnął się wbijajác spojrzenie w stopy Louisa, przez co szatyn sam spojrzał w dół.
CZYTASZ
Pretty Wounded
FanfictionTo, że Louis był podekscytowany było niedopowiedzeniem. Od ostatnich trzech lat z niecierpliwością wyczekiwał na dzień swoich osiemnastych urodzin, które na jego nieszczęście odbywają się w święta bożego narodzenia, przez co prawdopodobnie najbardz...