,, Lepiej umrzeć niż zdradzić swoich przyjaciół
,,– No więc, Potter – ciągnęła dalej, jakby jej nie przerwano – jeśli poważnie o tym myślisz, radziłabym ci przede wszystkim podciągnąć się z transmutacji i eliksirów. Widzę, że profesor Flitwick ocenia twoje osiągnięcia z ostatnich dwu lat między „zadowalającym" a „powyżej oczekiwań", więc z zaklęciami dasz sobie chyba radę, a jeśli chodzi o obronę przed czarną magią, stopnie masz całkiem niezłe, zwłaszcza profesor Lupin uważał, że... CZY JESTEŚ NAPRAWDĘ PEWNA, DOLORES, ŻE NIE CHCESZ CUKIERKA OD KASZLU?
– Och, nie, nie trzeba, Minerwo – odpowiedziała przymilnie profesor Umbridge, której ostatnie kaszlnięcie było jak dotąd najgłośniejsze. – Ale pomyślałam sobie, że chyba nie masz przed sobą ostatnich stopni Harry'ego z obrony przed czarną magią. Jestem pewna, że przesłałam ci notkę z tymi stopniami... (...) Obawiam się, że nie całkiem rozumiem, jak możesz dawać panu Potterowi fałszywą nadzieję, że...
– Fałszywą nadzieję? – powtórzyła profesor McGonagall, nadal na nią nie patrząc. – Otrzymał wysokie oceny ze wszystkich sprawdzianów z obrony przed czarną magią...
– Naprawdę bardzo mi przykro, Minerwo, ale kiedy przeczytasz uważnie moją notkę, to zrozumiesz, że Harry ma żałosne wyniki na moich lekcjach...
– Powinnam wyrazić się jaśniej – powiedziała profesor McGonagall, odwracając się, by spojrzeć Umbridge prosto w oczy. – Otrzymał wysokie oceny ze wszystkich sprawdzianów z obrony przed czarną magią przeprowadzonych przez kompetentnego nauczyciela.
Uśmiech zniknął z twarzy profesor Umbridge tak nagle, jak światło z przepalonej żarówki.(...)
– Potter nie ma najmniejszych szans na to, by kiedykolwiek zostać aurorem!
Profesor McGonagall też wstała, ale w jej przypadku zrobiło to o wiele większe wrażenie.
– Potter – powiedziała donośnym głosem – osobiście pomogę ci zostać aurorem, nawet jeśli będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię!
Harry Potter i Zakon Feniksa