Nastał poranek. Robert Makłowicz jak zawsze wstał i się przeciągnął. Spojrzał na pusty bok łóżka obok siebie. Zawsze chciał mieć druga połówkę i dzielić z kimś łóżko. Przygnębiony przemyśleniami wstał i ruszył do kuchni usmażyć jajecznicę. Wyjrzał za okno i ujrzał piękny śródziemnomorski pejzaż. Jasne budynki formowały się w piękny widok, a morze w tle dodawało magii temu miejscu. Tak, był na wakacjach w słonecznej Grecji. Nagrywa kolejny odcinek na swój kanał na you tube i musiał dziś iść na bazar po produkty. Gdy pyszna jajecznica ze szczypiorkiem i owocami morza się usmażyła, mężczyzna zasiadł do małego białego stoliczka i zajadał się ze smakiem.
Po skończonym śniadaniu, ubrał białą koszulę, czarne spodnie i ciemny szal. Na koniec wielki wózek na zakupy i okulary przeciwsłoneczne. Zamknął drzwi i schodził po kamiennych schodach w swoich białych sandałach. Szedł ciasnymi uliczkami i podziwiał okoliczna przyrodę. Słońce idealnie rozjaśniało kwiaty i budowle. Po dziesięciominutowym spacerku doszedł do ogromnego bazaru. Dziś była sobota, więc duża ilość kupców rozłożyła się na placu głównym małego miasteczka. Makłowicz przechadzał się między stoiskami i kupił tu rybkę, tu wino, czy owoce.
-Chodź! Na tym nowym stoisku są najlepsze warzywa!
Robert usłyszał jak jakaś młoda dama rozmawiała ze swoją koleżanką. Nie zaprzeczał, zainteresowało go nowe stoisko z warzywami. Po cichu za nimi ruszył, ale nie zbyt szybko aby go nie wzięły za pedofilia. Ku jego zaskoczeniu kolejka była spora. Poświęci się, musi sprawdzić czy naprawdę takie dobre te warzywa. Stał w kolejce jakieś dziesięć minut, aż stanął przed sprzedawcą. Coś w nim pękło. Spoglądał mu w oczy i nie mógł przestać. Oczy były stalowo szare, włosy czarne z grzywką na pół, mina niczym srający kot, ale jakaś taka przyjemna, ciało szczupłe, twarz młoda, koszula zielona i ten wzrost! Był wyjątkowo niski. Może jeszcze jest w wieku dojrzewania. Było w nim coś magicznego.
-Co dla Pana. - jego zimny głos pobudził dreszcze Roberta. Od dawna nie czuł takiej ekscytacji.
-P-poproszę yyyy pa-paprykę yy yy
Od kiedy on się jąkał? Co ten młody człowiek z nim zrobił?
-coś jeszcze? - spytał obojętnym głosem
-to poproszę jeszcze numer Pana telefonu i randkę dziś wieczorem
Matko co on powiedział, powinien najpierw myśleć potem mówić. Ze wstydu chciał uciec i tak uczynił.
-halo a co z papryką?! - chłopak krzyczał za nim, lecz Makłowicz już dawno uciekł w uliczkę.
Nie kupił żadnego warzywa które planował, ale ma dobre usprawiedliwienie. 5 minut później uspokoił swoje serce i postanowił wrócić do domu, jednak ktoś go złapał za ramię.
-ej ty, zostawiłeś paprykę
To był on! Ten sprzedawca. Makłowicz mało co nie wyzionął ducha.
-aa ah tak jasne jasne dziękuję dobranoc - i znów szybko odszedł jednak ręka ponownie go zatrzymała. Czarnowłosy zbliżył się do jego ucha i szepnął
-dziś o 20 w restauracji "cud"
Po czym znikł tak szybko jak się pojawił. Makłowicz miał całą twarz czerwoną, a serce mu wyskoczyło z piersi. Czym prędzej pobiegł do domu i pomimo że była 12 zaczął się psychicznie przygotowywać. Włączył ulubiony program kuchenne rewolucje i zaczął sprzątać dom aby wyrzucić czarnowłosego z głowy. Później zrobił obiad, a potem odpalił na you tube poradniki "jak się zachowywać na randce". Nim się obejrzał była 20. Ubrał swój najlepszy garnitur i zapachniał się perfumami. Zerwał czerwone róże z małego balkonu i ruszył na spotkanie z pięknością.
Doszedł do restauracji i zauważył chłopaka który siedział przy stoliku na dworze. Zasiadł po drugiej stronie i przywitał się skinieniem głowy. Miał na sobie garnitur, a jego włosy były na żelowane i ułożone do tytułu. Makłowicz zarumienił się znowu i rozłożył kartę dań.
-mogę spytać o imię mężczyzny który chciał się ze mną umówić?
-R-Robert Makłowicz, kucharz.
-Miło mi, Levi Ackerman, sprzedawca i rolnik.
Podał rękę. Makłowicz odpowiedział i zadał nurtujące go pytanie.
-ile masz lat? Bo nie chce być oskarżony o pedofilię.
Levi spojrzał się na niego jakby chciał go zamordować.
-mam 34 lata...
-oh przepraszam, tak młodo wyglądasz.
Robert się zawstydził za swój błąd. - no cóż musimy się lepiej poznać, lecz najpierw może zamówimy pizze i wino?
Levi się zgodził i złożyli zamówienie a potem czekając rozmawiali. Dowiedzieli się dużo rzeczy o sobie, że na przykład uwielbiają gotować i kochają sztukę oraz podróże. Rozmawiało im się bardzo łatwo i byli zadowoleni ze swojego towarzystwa. Po zjedzeniu i wypiciu, byli lekko nietrzeźwi. 5 lampek wina to za dużo,ale przy dobrej rozmowie zapomina się o liczeniu.
Trzymali się nawzajem aby nie upaść i szli ciemna ulicą. Makłowicz nie myślał i ruszył do domu. Przecież Levi może u niego przenocować co nie? Ledwo udało im się wejść po schodach i otworzyć drzwi. Makłowicz nawet nie zdążył zapalić światła, a usta Levi'a znalazły się na jego. Robert w szoku otworzył usta i poczuł język drugiego. Zaczęli się namiętnie całować idąc w stronę łóżka. Oboje upadli, a Levi był na górze.
-czy mogę? - powiedział niskim gorącym głosem
Makłowicz odpowiedział twierdząco i zaczęli się znów całować. Levi poszedł do paska spodni i zaczął rozpinać. Obaj panowie byli już w ekstazie. Łapczywie się całowali tak że brakowało im oddechu i byli cali zarumienieni. Ciche jęki i dyszenie dało się słychać w całym pokoju. Gdy rozebrali siebie nawzajem zaczęła się prawdziwa zabawa.
*moja wyobraźnia psuje mi tą scenę, tak czy inaczej było cimci rimci.
Po długiej namiętnej nocy nastał poranek. Makłowicz spojrzał w bok i tym razem nie leżał sam, obok niego był przystojny brunet. Pocałował go lekko w nos i przytulił tak że ich nagie ciała się łączyły. To będzie dobry dzień.
CZYTASZ
Wyklep mnie jak mięso [Levi x Makłowicz]
FanfictionTo miłosna historia pomiędzy kucharzem Robertem Makłowiczem, a Levi'em Ackermanem. Nie pytajcie o genezę shipu. I nie bierzcie tego na poważnie.