Come back to me

207 26 14
                                    

Siedzę tu teraz wpatrując się w ten sam księżyc którego całym sercem nienawidziłem od najmłodszych lat, ten sam który Ty nauczyłeś mnie kochać...

Pamiętam jak dokładnie rok temu, zabrałeś mnie swoim motorem na przejażdżkę pod gwiazdami. Powiedziałeś kilka dni wcześniej, że walentynki to głupie święto, bo jeśli kogoś kochasz okazujesz to przez cały rok, a nie tylko tego jednego dnia. Wyobraź sobie moje zdziwienie kiedy przyjechałeś motocyklem pod dom z moimi ulubionymi czekoladkami i kazałeś wsiadać.

Tamtej nocy spojrzałem w księżyc i po raz pierwszy przyznałem, że jest piękny. Zupełnie poważnie odpowiedziałeś, że gdyby tylko byłoby to możliwe podarowałbyś mi go, ale i tak możemy go nazwać naszym.

Kochany, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo cierpiałem kiedy mi Cię odebrano. Mimo wszystkich twoich przewinień ja ciągle nie potrafię bez Ciebie żyć. Upłynęło już tyle czasu, a ja wciąż usycham z tęsknoty... Powiedz mi najdroższy czy ten nieustający ból w końcu minie? Przestanie mnie powoli zabijać? Bo coraz częściej dochodzę do wniosku, że czas chyba jednak nie leczy ran... a przynajmniej nie tak głębokich.

Czasem łapię się na swoim własnym wyłączeniu. Potrafię godzinami siedzieć wpatrując się bezmyślnie w jeden punkt. Wtedy nie czuję nic oprócz pustki i zobojętnienia. Z jednej strony to straszne uczucie, ale z drugiej... wtedy przynajmniej nie boli.

Ty też patrzysz teraz w księżyc? Też do niego mówisz jakby był łącznikiem między nami? Mam nadzieję, że tak bo inaczej wyszedłbym na głupca. Chociaż pewnie i tak na niego wychodzę wzdychając do mężczyzny który skazał swoich przyjaciół na śmierć.

Miłość to takie zdradliwe uczucie. Najpierw wydaje się piękna, uskrzydla cię, ale potem okazuje się, że bez drugiej osoby nie potrafisz nawet chodzić, a co dopiero latać. Ja tak się właśnie czuję, jakbym musiał się uczyć chodzić na nowo.

Zgadnij co mam na sobie? Tak, to Twoja skórzana kurtka którą mi dałeś bo powiedziałem, że zmarzłem. Nie ruszałem jej odkąd Cię zabrali, to za bardzo bolało. Dziś nie mogłem się powstrzymać... Nie wiem jak to możliwe, ale ona nadal Tobą pachnie. Papierosy i woda kolońska... Pamiętam jak na szóstym roku profesor Slughorn z okazji walentynek przygotował amortencje i kazał każdemu powiedzieć co w niej czuje. Już wtedy czułem ciebie. Ile bym dał żebyś znowu zostawił ten zapach na mojej poduszce...

Gdybym mógł sprzedałbym duszę diabłu by spędzić z tobą chociaż jeszcze jeden dzień i to właśnie boli mnie najbardziej. Rozdziera mnie od środka, że ja ciągle jestem w stanie poświęcić wszystko dla człowieka który bez mrugnięcia okiem skazał dwójkę swoich przyjaciół na śmierć, a po wszystkim tylko szaleńczo się zaśmiał. Jestem żałosny, ale nawet po tym wszystkim nie potrafię przestać Cię kochać...

Wciąż trzymam przy łóżku twoje zdjęcie, to na którym w jednej ręce trzymasz butelkę whisky, a w drugiej świadectwo ukończenia Hogwartu, moje serce wciąż przyspiesza gdy widzę czarnego psa, wciąż chodzę pod twój dom w którym od dawna nikt nie mieszka z nadzieją, że nagle drzwi się otworzą i staniesz w nich mówiąc, że to wszystko to jedna wielka pomyłka i nigdy nikogo nie skrzywdziłeś...

Każdej nocy budzę się cały we łzach bo gdy tylko zamykam oczy śnisz mi się Ty. Twoja roześmiana twarz, rozwiane przez wiatr gęste czarne włosy i idealnie wyrzeźbione ciało. Odkąd Cię nie ma ciągle tylko płaczę. Łzy sama płynął z moich oczu, a ja nie potrafię albo zwyczajnie nie chcę ich powstrzymać. Każdego dnia czuję jak powoli umieram. Jestem słaby, ale tak naprawdę nigdy nie byłem silny... To Ty pilnowałeś bym nie upadł, a odkąd zniknąłeś z mojego życia upadam każdego dnia i nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam, dlatego błagam...

Wróć do mnie najdroższy...

Come back to me • WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz