Pewnego poniedziałku o godzinie ósmej-dziesięć w województwie Mazowieckim, w Warszawskiej szkole na pewnej nudnej lekcji siedział sobie szarooki, niewysoki, krótkowłosy brunet. Chłopak ledwo trzymał powieki otwarte, dzień wcześniej bardzo długo siedział rozmawiając ze swoim najlepszym przyjacielem z którym siedział teraz w ławce, był to dość wysoki, przystojny, niebieskooki, długowłosy brunet o imieniu Dominik. Cała lekcja bardzo się dłużyła i wydawało mu się że od jej rozpoczęcia minęła już cała wieczność. Postanowił więc że zacznie lekko dźgać, przy okazji rysując, po ręku niebieskookiego.
-Paweł-Dominik złapał dłoń szarookiego i narysował na niej niewielkie serduszko- następnym razem oddam ci cyrklem.
-Oj no przepraszam, nudna ta lekcja- jako że siedzieli w ostatniej ławce, skrzyżował na niej ręce i położył na nie głowę, po chwili poczuł dłoń wyższego która zaczęła głaskać jego włosy. Po pewnym czasie jako iż było mu zadziwiająco wygodnie począł przysypiać.
]Nagle po całej klasie rozniósł się dźwięk łamanego drewna, a w drzwiach, a raczej tym co z nich pozostało stanął wysoki pół-nagi umięśniony mężczyzna. Trzymał w dłoni maczugę, na plecach miał lwią skórę, a na biodrach nosił lekką tunikę. Paweł zaczął zastanawiać się nad prawdziwością tego zdarzenia, przetarł oczy, jednak dalej widział starożytnego greka w sali lekcyjnej. Rozejrzał się po klasie, a jedyną dziwną rzeczą którą spostrzegł był nauczyciel, który zemdlał, a nikt nie podbieg pomóc.
-Witajcie, przybywam tu z Grecji, nazywam się Herakles. Widzę że bardzo dziwne macie odzienie, co to za szaty?- nikt nie odważył się odpowiedzieć synowi Zeusa.
-Skąd mamy wiedzieć że jesteś prawdziwym herosem?- odezwał się klasowy kujon o imieniu Iga.
-Możesz podejść i zobaczyć, to prawdziwa lwia skóra, a moim ojcem naprawdę jest Zeus.
-Skoro już tu jesteś, to możemy zadać ci pytanie?- zapytał blondyn siedzący po drugiej strony klasy.
-Proszę- ukłonił się lekko- Pytajcie o co chcecie.
-O co chodzi z tymi 12 pracami?- odezwał się ten sam chłopak
_No więc, 12 prac, były top zadania których nie zrobiłby żaden człowiek, takie jak zabicie tego lwa którego skórę noszę, przez schwytanie klaczy Diomedesa, po sprowadzenie Cerbera z Hadesu. Te zadania były karą od mojego ojca któremu nie spodobało się że zabiłem własną żonę i dzieci. Nie dziwie mu się sam nie jestem z tego czynu dumny...
]Więcej krótkowłosy nie zrozumiał, obraz zaczął mu się powoli rozmywać i zaczął słyszeć głos swojego przyjaciela i czuć lekkie szturchanie palcem w bok.
-Księżniczko, obudź się- usłyszał wyraźnie i zrozumiał że zasnął.
-Ile spałem?
-Całą lekcję i przerwę- zaśmiał się- jak zaśniesz to tylko ja cię umiem wybudzić
-To trzeba było tego nie robić- oburzył się udając obrażonego
-Nie obrażaj się, po lekcjach pójdziemy na gofry, ja stawiam
-Dobra- uśmiechnął się promiennie- W ogóle miałem bardzo dziwny sen...
]Przez całą następną lekcje rozmawiali o śnie Pawła i o dziwo sprawdzili nawet lekturę i kilka faktów się zgadzało, a warto zaznaczyć że szarooki książki tej nigdy w rękach nie miał, ani o niej nie słyszał.
]Po skończonych lekcjach Dominik złapał przyjaciela za rękę którą puścił dopiero w momencie w którym musiał odebrać zamówienie, jednak po chwili ponownie uścisnął dłoń szarookiego i udali się w kierunku brzegu Wisły. Szli tak przez chwile, a gdy dotarli nad wodę niebieskooki wyciągnął z plecaka koc, rozłożył go na trawie i usiedli obok siebie. Słońce zaczęło zachodzić, a powietrze stało się chłodniejsze, więc krótkowłosy który był w samej koszulce z krótkim rękawku wtulił się w wyższego opierając głowę o jego klatkę piersiową, co drugi zauważył, więc przykrył niższego swoją bluzą i objął ramieniem,
-Paweł- odezwał się uśmiechnięty Dominik- Uświniłeś się- ujął podbródek przyjaciela i starł kciukiem bitą śmietanę z kącika ust, na co drugi się zaczerwienił i opuścił wzrok, przygryzając wargę- Jesteś uroczy jak się rumienisz- szepnął mu do ucha puszczając podbródek, na co szarooki się lekko uśmiechnął i zaczął zataczać palcem kółeczka na udzie wyższego, który po chwili splótł ich palce.
-Dominik, muszę ci coś powiedzieć- zdobywając się na odwagę spojrzał przyjacielowi w oczy, jednak po chwili nie był pewien czy chce wypowiadać te słowa, ciekawskie spojrzenie przyjaciela zaczęło go palić- J-ja - poczuł łzę spływającą po jego policzku, jednak niebieskooki szybko ją wytarł
-Ty?- powiedział czule
- K-kocham C-c-cię- powiedział ledwo słyszalnie, jednak na tyle głośno że długowłosy to wychwycił.
-Spójrz na mnie...
Gdy nagle z rzeki wyłoniła się postać, okazało się że Herakles jednak żył naprawdę, a para przyjaciół odskoczyła od siebie jak poparzona, trzymając się jednak blisko siebie.
-Chłopaki, przepraszam że przeszkadzam, ale wiecie może jak dotrzeć do Grecji?
-Niestety nie, możesz już sobie iść? Przeszkodziłeś mi w odpowiedzeniu na wyznanie miłość! Wypad!
-Ty wiesz do kogo mówisz?!
-Do buca- odezwał się głos z nieba- SYNU zostaw tych biednych chłopców, bo dam ci kolejne 12 prac!
-Dobrze ojcze- Herakles zniknął, a zeus już się nie odezwał.
-Zimno już- odezwał się Paweł, wstając
-Masz, okryj się- powiedział drugi otrzepując koc z ziemi i podając mu swoją kurtkę
-A tobie nie będzie zimno?
-Ja w przeciwieństwie do ciebie mam zawsze dwie bluzy.-złapał szarookiego za dłoń- wracając, też cię kocham- stanął przed przyjacielem i pocałował go bardzo czule w usta.