Przepraszam i dziękuję...

27 1 0
                                    

Obudziłam,się wtulona do Marcusa.*Czekaj,co kurwa?!*Łeb mnie strasznie bolał i w dodatku Marcus zmiażdżył mnie swoją ręką.Próbowałam się uwolnić,ale na marne.Usłyszałam cichy śmiech,więc ten dekl nie spał.

-Skoro,już nie śpisz.Mógłbyś,uwolnić mnie?-Zapytałam,błagająco i jednocześnie wyrywając się lecz on miał mocny uścisk.

-Nie,ma mowy.-Powiedział z lekką chrypą.Przerzucając się na drugi bok,razem ze mną.

-Jak,tego nie zrobisz to mnie udusisz.-Oznajmiłam,najbardziej poważnie jak się dało.A w odpowiedzi,dostałam tylko jego śmiech.

-A,skąd wiesz,że do tego nie zmierzam?~.-Mówiąc,to zbliżył się do mojej twarzy.

-Nie,no ty jesteś psycholem.

-Tak wiem.Daj mi teraz spać.Mój pluszowy misiu.

-Ile,zamierzasz tak spać?-Zapytałam z oburzeniem w głosie.

-Ciiii.-To było ostatnie co powiedział bo dalej zamkną oczy i zasną.

Wspaniale,typek dwa a może nawet i trzy razy większy.Miażdży mnie,swoją ręką.Długo tak leżałam aż nagle Alex staną w drzwiach.

-Help?-Zaczęłam go cicho, prosić o pomoc.

-Hahaha.Czekaj,zaraz ci pomogę.-Wszedł do pokoju i podszedł do łóżka,lekko uniósł rękę Marcusa,żebym mogła wyjść.Na szczęście się udało.

-Takkkk,dzięki.-Podziękowałam mu szeptem,żeby nie obudzić tego potwora co chciał mnie udusić.

-Hahaha,spoko.Chodź na śniadanie.

-Ooo,umiesz gotować.Nie spaliłeś niczego?

-Sama,ocenisz.Micheal mi pomógł.

*Dobrze że nie Daniel,już nigdy więcej nie wezmę,nic od niego.*

Zeszliśmy do kuchni,gdzie na stole leżały pyszne naleśniki z czekoladą i truskawkami.

-Mmm,mniam.Jak ślicznie pachnie.Uwielbiam naleśniki.-Alex się na mnie spojrzał z uśmiechem.

-Dzień dobryyyy!-Wydarł się Micheal.

-Cześć.Odpowiedziałam jednocześnie ziewając.

-AWW.-Jednocześnie poinformowali mnie że było to ''Słodkie".

Przewróciłam tylko oczami i podbiegłam do stołu,szybko siadając i chwytając naleśnika.

-*Moje,bobo*-Powiedziałam w myślach,nakładając na naleśnik czekoladę i truskawki.Alex podszedł do blatu,sięgając po szklanki do góry i po mleko z lodówki.

-WITAM!-Wydarł się ktoś,a po chwili wyłoniła się Van zzarogu.

-Oo,cześć.Co tu robisz?-Nie ukrywam byłam w szoku.

-Daniel,do mnie zadzwonił że się naćpałaś.A kiedy już przyjechałam,lizałaś się z Marcusem i poszliście do pokoju.A Alex..gadał z muchą.-Wyjaśniła z uśmiechem na buzi.A ja miałam szeroko otwarte i oczy i buzie.Nic do cholery nie pamiętam co się wczoraj stało.

-Co najlepsze Marcus nie wzią tych tabletek.-Dodał Daniel.

W pośpiechu wstałam z krzesła i skierowałam się do pokoju gdzie nadal spał Marcus.

-Czy,ty do cholery.Wiesz co się wczoraj działo?!-Z impetem,otworzyłam drzwi wchodząc do pokoju.Chłopak ewidentnie miał mnie w dupie bo tylko odwrócił się na bok.Oczywiście wkurzyło mnie to jeszcze bardziej,chwyciłam za poduszkę która leżała na podłodze i porządnie zamachnełam się nią i rzuciłam w chłopaka.

-Ała.-Jękną nie wyspany.-Kogo powaliło?!-Energicznie wstał z łóżka i spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Ooo,witam księżniczkę.Czym zawiniłem że dostałem tą jakże przecudną poduszką w twarz?-Zaczą tą swoją gadkę.

-Powtórzę pytanie,bo królewicz spał.A więc....CZY TY DO CHOLERY WIESZ CO SIĘ WCZORAJ STAŁO.

-Ale,spokojnie.

-Jestem,spokojna w huj.

-Coś mi się nie wydaje słońce,a co do wczoraj.Tak wiem co się stało.

-NIE,no z ciebie jest jakiś debil.

-Tak,wiem.Myślisz że jakbym wzią te tabletki,to sytułacja była by inna?Nie.Była by nawet gorsza.To ty byłaś na mnie "napalona".-Blądyn spojrzał na mnie swoimi szarymi oczami,pełnymi powagi.

-J-j...ja przepraszam.Nie byłam wczoraj..osobą trzeźwo myślącą.

-Ejj,ale nie płacz mi tutaj bo zaraz ja zacznę płakać.-Podszedł do mnie i wzią w swoje ramiona.-I nie przepraszaj,nie twoja winna.-Powiedział cichym głosem.

-P-przepraszam cię za wczoraj i że cię obudziłam.I dziękuję że nie wziełeś...

-Hah,nie ma za co i mówiłem że masz mnie nie przepraszać.Aaa tak zmieniając temat dasz mi buzi.-Zrobił minę małego,słodkiego pieska.Pochylił się bardziej do przodu,a ja ustałam na palcach i dałam mu buzi w policzek. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Micheal.

-Ludzie,chodzie na naleśniki bo Van je zaraz zje-.-Nie dokończył a tylko się na nas spojrzał.-Aaa,przepraszam że wam przeszkadzam gołąbki moje.

-Micheal,niee.-Jęknełam zawstydzona.

-Mmm.Tak,tak.Ja wiem co tu się wyprawia.-Powiedział,unosząc znacząco brwi.Marcus zaczą się tylko śmiać a ja byłam cała czerwona.

-Uuu,ktoś tu się zrobił pomidorem,czyżby ktoś się zakochał~-Micheal coraz bardziej mnie denerwował a Marcus dusił się z śmiechu.

-Debile.-Powiedziałam swoje i wyszłam.Za sobą słyszałam jak się śmieją i niech się tam uduszą.

Wszystko poszło się jebać...Where stories live. Discover now