Rozdział 4

402 22 7
                                    


Rozpinała koszulę guzik po guziku. Wolno. O wiele za wolno. Patrzyła zadziornie wprost w jego oczy.

Czego tak naprawdę chciała?

Odpuścić. Uwolnić się.

Żyć. Czuć.

Uwieść.

– Nadal utrzymujesz, że Bradley ma rację? – Zapytał cicho starając się za wszelką cenę skupić na jej twarzy, a nie na sunących w dół dłoniach.

Co było kurewsko trudne.

– Tak. Powtórzyć kolejny raz?

– Dlaczego przeczucie mówi mi zupełnie coś innego? – Westchnął ze zrezygnowaniem i przeczesał dłonią przydługie włosy.

Pchnęła go na stojący przy ścianie fotel i usiadła na jego kolanach. Z zniecierpliwieniem ściagnęła koszulę i odrzuciła ją na bok. Dłońmi ujęła twarz ukochanego. Badała delikatnie każdy milimetr znajomej skóry.

Objął ją w pasie i zastygł czekając na kolejny ruch.

Delikatnie pocałowała zaciśnięte wargi. Raz. Drugi. Trzeci...

– Dobra! Poddaję się! – Warknął wściekle i pogłębił pocałunek. Tęsknił. Cholernie. Za dotykiem, zapachem, bliskością.

Na chwilę oderwała się od mężczyzny i oblizała kusząco wargi.

– Cam, powiem to ostatni raz. Twój beta miał rację. Te kwiaty... To ukochane róże mojej matki. Wszystko nagle wróciło. – Odetchnęła głęboko dziwiąc się, jak łatwo weszła w nigdy nieodgrywaną przez siebie rolę. Oszustki. Ale w tej chwili liczyło się przecież wyższe dobro. – Byłam na grobie dziadków, to nie to samo, ale pomogło. Kilka miesięcy temu, coś im obiecałam. A ja zawsze dotrzymuję słowa, Cam. Zawsze. Będziesz o tym pamiętać?

– Tak. – Wyszeptał ochrypłym głosem i zassał prześwitujący przez czarną bieliznę sutek.

– Cameronie, spójrz na mnie. – Niechętnie zatopił się w zieleni jej oczu. – Jesteś dla mnie ważny. Tak jak i twoja wataha. Nie zostawię was. Zrobię wszystko...

– Nasza. – Przerwał jej wywód rozpinając jedną ręką biustonosz.

– Kolejna ukryta zdolność. – Zaśmiała się lekko i przewróciła oczami. – Wracając... – Urwała przymykając oczy, gdy przyjemne doznania rozproszyły jej myśli.

– Odpuść. Potrzebuję cię. – Wymruczał muskając lekko odsłoniętą pierś. – Porozmawiamy za godzinę. Albo jutro.

Podniósł ją, a ona oplotła go nogami w pasie. Pocałunek z początku spokojny i namiętny przerodził się w pełen desperacji. Oddechy mieszały się z jękami. Gdy ułożył ją na łóżku, sam w kilku ruchach pozbył się koszulki i jeansów.

– Dzisiaj chcę być na górze. – Odparła ochrypłym głosem odpinając klamrę paska. Spojrzała w zasnute mgłą pożądania oczy Cama i wiedziała, że zrobi dla niej wszystko.

– Czego tylko sobie życzysz.

Pomógł Rebecce uwolnić się z obcisłych spodni i przewrócił się na plecy, ciągnąc ją za sobą. Jęknął, gdy otarła się biodrami o jego gotową już męskość. Leniwie wyznaczała mokrą ścieżkę w dół wyrzeźbionego ciała. Głęboko w sobie czuła każde jego sapnięcie i jęk. Dłużej zatrzymała się przy sutkach, drażniąc je językiem. Cały się spiął na tę podniecającą torturę. Złapał dłonią jej włosy i lekko odchylił głowę.

– Wystarczy. Chyba, że wolisz żebym już skończył?

– Dopiero zaczęłam. – Żachnęła się i z ociąganiem przesunęła się niżej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz