7 wrzesień 2010
Jimin westchnął cicho, kiedy siedział na kanapie w firmie ojca, a ten wciąż nie wyszedł z gabinetu. Mieli się spotkać i iść razem na obiad, ale jak zwykle jego rodzic nie zamierzał wychodzić przed uporządkowaniem wszystkich najważniejszych rzeczy.
Park to rozumiał, ale problem tkwił, że Namjoon angażował się we wszystko co robił i gdyby kazano mu się zastanowić to powiedziałby, że wszystko jest ważne. A wtedy nie wyszedłby z firmy do końca życia, albo przynajmniej dnia, bo gdyby zbyt długo nie pojawiał się w domu to jego drugi ojciec na pewno by interweniował.
Jimin przez chwilę zastanawiał się, żeby faktycznie zadzwonić do niego, ale przypomniało mu się, że miał ważną rozprawę w sprawie morderstwa i nie mógł mu przerywać. Przecież mógł zapomnieć wyciszyć telefon, a wtedy to Jimin miałby przechlapane. Bo w końcu to on powinien wiedzieć, kiedy może dzwonić.
Dlatego ten pomysł odpadał. W grę wchodził też Yoongi. Prawa ręka jego ojca, który również mógł wpłynąć na Namjoona. Jednak tutaj był jeden, dość duży problem. Min nie robił tego co Jimin mu powiedział, jeżeli nie uzna tego za ważne. A obiad z ojcem, mógłby wydać mu się mało ważny i stanąłby po stronie Namjoona. Ba, przekonałby go do dalszej pracy, aby Park musiał czekać dłużej.
– Co tak siedzisz sam, Minie? – koło niego pojawił się jego wujek. Znaczy, Hoseok nie był jego prawdziwym wujkiem, ale był bliskim przyjacielem ojca i znał Jimina od dziecka. A kiedyś jak go nie nazwał "wujkiem" to Jung przystawił mu pistolety do głowy i groził, że jak to się powtórzy to odstrzeli mu oczy. Hoseok nigdy nie kłamał…
– Czekam na ojca. – powiedział i zsunął się z kanapy. – Ale chyba prędzej się ożenię, niż tata wyjdzie z biura.
– Ostatnio mówiłeś, że interesują cię faceci. – zastanowił się i podrapał się po brodzie. Zastanawiał się, które z tych twierdzeń było tylko fazą. Park ostatnio bardzo szybko zmieniał zdanie i nie mógł się na nic zdecydować. Czy z jego orientacją było to samo? Bo w sumie dwa tygodnie temu, kiedy był na koncercie jakiegoś girlsbandu to twierdził, że jednak jest bi.
– No właśnie, wujku. – odpowiedział i spojrzał znacząco na Hoseoka. Ten szybko poskładał dwa do dwóch i zaśmiał się z tego jak Jimin uroczy był.
– No ale wiesz… Nie ważne czy facet czy laska, żeby kogoś mieć musisz wstać z kanapy. – Hoseok wstał i złapał za dłonie Parka, aby pomóc mu zrobić to samo.
– Zakład, że ktoś się znajdzie bez tego? Patrz, zaraz wejdzie przez te drzwi! – krzyknął, a wtedy szatyn go puścił. Stanął obok i razem z chłopakiem spojrzał na drzwi, oczekując aż ktoś się w nich pojawił.
Jung liczył na kogoś, kogo nie cierpi Jimin i będzie mógł się z tego naśmiewać. Natomiast Park wypatrywał kogoś fajnego, a raczej kogoś konkretnego…
W tym czasie Yoongi pojawił się w drzwiach z dwoma teczkami w dłoniach i tabletem, na którym coś przeglądał. Kompletnie nie zwrócił uwagi na dwójkę w rogu, tylko minął ich i wszedł bez pukania do gabinetu Namjoona. Zniknął za nimi tak szybko, jak tylko się pojawił.
W tym czasie Hoseok spojrzał z zadowoleniem na Jimina, który cały się zarumienił. Może to było całkowite przeciwieństwo "nienawiści", ale teraz Jung musiał przyznać, że nie mogło lepiej wypaść.
– A więc Jimin…
– Zamknij się. – przerwał mu i w końcu wstał z kanapy. Poprawił ubrania, które kompletnie nie były w jego stylu, ale musiał wyglądać dzisiaj poważnie.
– Oj no przestań. Po prostu chcę znać datę…
– Swojej śmieci? Dzisiaj, jak powiesz o słowo za dużo. – zagroził, ale Hoseok się nie przejął. Podszedł do nastolatka i przytulił go z całej siły.
CZYTASZ
I'M maybe MAFIA
FanfictionNamjoon wraz ze swoim mężem jest szefem mafii. Ich dziećmi są Jimin i Taehyung, którzy zostają wysłani na swoją pierwszą misję. Wszystko zapowiada się dobrze, puki nie znajdują małego chłopca, którego postanawiają zabrać do domu i tam zastanowić co...