12~ czym go tak załatwiłeś?

814 56 20
                                    


  Słowa Liama cały czas obijały się echem w mojej głowie, a nieprzyjemne tiki ponownie mnie nawiedziły .

Mamy problem, mamy problem, mamy problem

  Do mojej głowy zaczęły się wkradać najgorsze scenariusze. Nie potrafiłam sobie wyobrazić niczego innego. Emma, Max i Liam byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Byli dla mnie od dwóch lat jedynym powodem, dla którego wstawałam z łóżka zamiast leżeć i gapić się bez żadnych emocji w sufit. Mieć kogoś takiego przy sobie to zaszczyt.

  Valerian i Cardian. Z chłopakami znam się już prawie miesiąc i szczerze, trochę się do nich przywiązałam. Od kiedy tej feralnej nocy ich zobaczyłam, wiedziałam że będą kłopoty. Mimo wszystko zaczęłam ich naprawdę lubić.

  Valerian może się wydawać zwykłym chłopakiem z dziwnym i nietypowym poczuciem humoru. Czasami nawet nie wiem, czy mówiąc ,,No chyba zaraz cię zabije" mówi jako żart czy na poważnie. Jest tym typem osoby, która jednym spojrzeniem potrafi cię przerazić, lecz mimo wszystko jest przyjaznym chłopakiem.

  Cardian... Ah to po prostu Cardian. Chłopak nieziemsko przystojny, to trzeba przyznać. Lecz to on ciekawi mnie najbardziej. Poniekąd mam wrażenie, że w jego duszy spoczywa jakaś tajemnica. Potrafi, podobnie jak Valerian, przerazić lecz także wzbudzić respekt. Wszędzie za nim podąża ta chłodna i zdystansowana auta. Może spojrzeć na jedną dziewczynę inaczej- i już jest jego. Przepada. Można by mu przyznać, że jest typowym Bad Boyem, ale w nim jest coś jeszcze więcej. Więcej gracji, nonszalancji i wyrafinowania. Jakby był księciem pochłoniętym przez czarną mgłę.

  Oczywiście przebywając w naszym towarzystwie, czasem ją zrzucał. Wtedy miałam wrażenie, że pokazuje nam prawdziwe ja. Zrzuca nieskazitelną maskę, niczym w najlepszym teatrze i po prostu jest zwykłym chłopakiem. I tą stronę o wiele bardziej lubię.

~~~

  Wagon zatrzymał się równo, gdy wybiła godzina dwudziesta druga. Jak z procy wystrzeliłam do wyjścia ze stacji. Tata z Nao wyjechali do spa w Miami, więc lekko odetchnęłam z ulgą.

Nastał ten weekend w którym tata w końcu się oświadczy. W zeszły weekend chodziliśmy po jubilerach przez cztery godziny, aż w końcu znaleźliśmy idealny pierścionek, a ja byłam dumna że sama go zauważyłam.

Jakież było moje zadowolenie, gdy przed stacją nie stała żadna taksówka, gdzie normalnie się od nich roi. Świetnie, po prostu świetnie!

Moje stopy okropnie bolały po całych długich godzinach ćwiczenia. Po paru minutach cała obolała przyszłam pod znany adres. Bez namysłu pchnęłam drzwi, gdzie panował gwar rozmów przyjaciół. Rozpoznałam głos Emmy Liama Maxa Valeriana i Cardiana. Świetnie cała ferajna się zebrała.

- Jestem - zakomunikowałam, wchodząc do pomieszczenia. Nerwowa rozmowa lekko ucichła, gdy weszłam do salonu. Przyjrzałam się im dokładnie

Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Wszyscy żyją.

- O świetnie -odezwał się Liam - zjawa raczyła się zjawić - dodał przewracając oczami - po tygodniu.

- Sory bardzo, ale mam też zajęcia i szkołę- dodałam lekko zła. Jestem jednak pewna, że moja twarz przybrała kamiennej maski.

- O dwudziestej drugiej? W piątek- zapytał Valerian, za co miałam ochotę mu naprawdę walnąc.

- Tak o dwudziestej drugiej w piątek. Ja mam przynajmniej jakieś ambicje - syknęłam, czując narastającą złość.- legalne- dopiekłam, unosząc wrednie kącik ust.

Imperfect - Beginning Of The GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz