Niewielkie biuro w stylu open space dudniło życiem. Przepełnione wrzawą i emocjami, wydawało się pękać w szwach. Skupiony na swoich przeżyciach blondyn, mocno kontrastował z sytuacją panującą wokół niego.Uzumaki każdego bożego dnia przeklinał design, oraz usadowienie jego stanowiska, które znajdował się idealnie na przeciwko przeszklonego gabinetu całkiem przystojnego dyrektora. Nie dość, że czuł się monitorowany bardziej, niż gdy wychodził przed kamienice i spotykał podeszłego wieku sąsiadki, przesiadujące na ławeczce, to na domiar złego sam nie mógł się skupić przez widoki będące niebezpiecznie blisko zasięgu jego wzroku.
Czuł, że przegrał. Możliwe, iż jeszcze rankiem jego entuzjazm był naprawdę duży, to cały zgasł, przy wejściu do tego nieszczęsnego budynku. Miał maluteńką nadzieję, że chociażby jedna agencja jakkolwiek zareaguje na jego CV. Niestety, gdy tylko usiadł do służbowego komputera wszystkie jego nadzieje legły w gruzach. Żadna redakcja, a nawet stacja telewizyjna nie odpowiedziała na jego desperackie pragnienia.
Schował zmęczony twarz w dłoniach i zaskomlał cichutko.
Nie miał najmniejszej ochoty zostawać w tym pomieszczeniu nawet sekundę dłużej. Wprawdzie praca podobała mu się, pisał to, na co miał ochotę, mógł tworzyć, pensja też była zadowalająca. Problem jednak wiązał się ściśle z postanowieniami noworocznymi, a raczej był ich powodem.
Młodzieniec nie należał do najtwardszych zawodników alkoholowych sparingów. Incydent bowiem zdarzył się na świątecznej, służbowej imprezie. Naruto nie zaliczał się do ludzi, którzy zastanawiają się przed tym, niż czegoś dokonać.
Westchnął cierpiętniczo na wspomnienie wydarzeń tamtej nocy. Bezwiednie opadł na beżowy blat umyślnie uderzając w niego z hukiem głową. Był święcie przekonany, że po tym co odstawił na owym posiedzeniu, szef, na którego względach mu mocno zależało, już nigdy nie spojrzy na niego tak samo.
Po chwili podniósł się z popłochem, przypominając sobie o jego niekorzystnym umiejscowieniu. Niepewnie zerknął w kierunku kierownika, sprawdzając czy aby napewno postawny szatyn nie zauważył jego braku zaangażowania w pracę.
Główny redaktor, a także dyrektor oddziału, niestety łączył w sobie prawie wszystkie niepożądane cechy, które w noworocznym postanowieniu poobiecał sobie omijać blondyn. Zakazane mu było śnić i marzyć o wysokim, ciemnookim, roześmianym mężczyźnie. Wprawdzie teraz Kiba Inuzuka nie stanowił żadnego zagrożenia, ponieważ z pewnością uważał swojego przełożonego za nieokrzesanego prostaka.Zdziwiony spojrzał jeszcze raz na szatyna, był pewien, że zauważył charakterystyczny ruch powitalny dłonią. Ale czy było to skierowane w jego stronę? Szef skinął głową, dając do zrozumienia, że ma podejść.
Naruto wskazał niepewnie palcem na siebie lekko zaskoczony. Oparł się o blat, powoli odsuwając się od niego, aby wstać.
-Już idę szefie.-zza jego pleców wyłonił się niski, mroczny głos.
Nie spodziewający się tego Naruto wzdrygnął, prawie przewracając się. Spojrzał w prawo, obok jego stanowiska powoli, włócząc się w kierunku gabinetu głównego redaktora szedł jego kolega z pracy. Miał na sobie gruby, ciemnozielony golf, zakrywający mu połowę twarzy. Blondyna zastanawiało tylko jedno, po jaką cholerę ten dziwak miał na sobie ciemne, okrągłe, przeciwsłoneczne okulary.
Shino nosił je zawsze, niezależnie od pogody, pory roku, czy godziny. Zawsze rownież nosił golfy, grube, lub cienkie, latem lub zimą. Niebieskooki już dawno zrozumiał, że z tym gostkiem jest coś nie tak, jednakże jeżeli tyczyło się to pracy, nie miał mu nic do zarzucenia.Wręcz przeciwnie, Shino był jednym z lepszych pisarzy w wydawnictwie, natomiast o Naruto czasem koledzy żartowali, że „on tu tylko sprząta".Uzumaki oblał się lekkim rumieńcem. Przysunął spowrotem do blatu i wtępił wzrok w monitor. Czuł się nieco ośmieszony i w duchu błagał, aby jego pomyłka nie została zauważona.
-Skup się Naruto! Skup!- wyjęczał do siebie samego błagalnie. Spojrzał na wpisany w Wordzie temat artykułu, który miał na dziś skończyć. Niestety nic, oprócz nagłówka nie zaszczycało jego pracy obecnością. Zaskomlał cierpiętniczo i zaczął wystukiwać słowa na klawiaturze.
...
Kancelaria prawna Uchihy Sasuke znajdująca się na jednej z huczniejszych ulicy Konohy cieszyła się dobrym imieniem, które zarabiał jej sam założyciel rozwiązując raz za razem coraz to cięższe sprawy. Wbrew pozorom znajdowała się w nowo wybudowanym przeszklonym budynku. Nowość i modernizacja mogły wsielać w serca ludzi niedowiarę, gdyż dobre instytucje tego miasta zazwyczaj stacjonowały w rozwalających się starociach, jednakże dobre imię właściciela robiło swoje.
W gabinecie na najwyższym piętrze panował pedantyczny i przerażający porządek. Białe ściany raziły nagością, zaszczycając jedynie widokiem powieszonych w antyramach dyplomów, wskazujących na wyższy stopień wykształcenia. Duży czarny blat stał centralnie po środku pomieszczenia, a po lewej jego stronie rozpościerał się od podłogi do sufitu wzdłuż całej ściany czarny regał zapełniony książkami, oraz dokumentami.
Czarnowłosy młodzieniec usadowiony na biurowym, skórzanym, ociężałym fotelu ślęczał nad komputerem mozolnie wprowadzając danne.
Tą przepiękną, czystą i przeraźliwą ciszę przerwał głośny, nie pasujący do tego spokojnego pomieszczenia dzwonek telefonu.
Brunet pośpiesznie chwycił smartfon, jednak po ujrzeniu na ekranie danych dzwoniącego, skrzywił się i wywrócił oczami. Po chwili z ociąganiem odebrał.
-Mamo jestem w pracy.- wymruczał z niezadowoleniem
-Ah synku! Siedzę teraz z Kushiną- zawtórowała mu rodzicielka, ignorując surową wypowiedź.- I tak sobie wspominaliśmy waszej trójki dzieciństwo, wiesz Naruto, Sakurcia i ty- zaniosła się śmiechem razem ze swoim gościem.- I tak Kushi mnie pytała co tam u Sakurci słychać, a ja na to, że pracuje u ciebie, więc mogę podpytać.- wesoła zakończyła swój monolog wyczekując na odpowiedź.
Sasuke wypuścił głośno ze zrezygnowaniem powietrze i złapał się za przegrodę nosową masując ją uspokajająco.
-Mamo..-zaczął jego zdaniem najdelikatniej jak potrafił, ale kobieta nie dała mu dojść do głosu i znowu zaczęła nawijać.
-No wiesz my tutaj się tak zastanawiamy, taka piękna dziewczyna, razem z tobą w pracy i nic a nic? Nie zaiskrzyło?-powiedziała z nutką konspiracji w głosie.
Brunet zaczął nerwowo skręcać w rulonik róg kartki z notesu, podrygując niecierpliwie nogą pod biurkiem. Miał dość, wprawdzie jego codzienny humor zawsze lewitował na granicy niezależnie od tego co go spotykało. Był wkurwiony, jak wszystko grało, albo bardzo wkurwiony, jak coś szło nie tak. Jednakże tym razem miał dość fenomenu i normalizacji czepiania się ludzi o życie seksualne gdy tylko człowiek skończy te 20 lat. Nawet nie seksualne, a rodzinne. Każdy miał go za jakiegoś idealnego boga, co już średnio mu pasowało, przez co wszyscy byli jeszcze bardziej ciekawi jego żony, dzieci i innych, jak to sam nazywał bzdet. Nigdy nie był zainteresowany powielaniem denerwującego szablonu, nie wspominając, że na widok dzieci go skręcało, a kobiety chociaż całe życie się za nim uganiały, to żadna z nich nie oczarowała go na tyle, aby miał z jakąkolwiek kontakt o charakterze intymnym.
- To zastanawiajcie się dalej.- warknął nieprzyjemnie i rozłączył się rzucając smartfonem bezwiednie na blat.
Po chwili speszył się, rozmyślając czy aby nie za ostro postąpił, ale miał już po dziurki w nosie gadek swojej matki o jego dzieciństwie z tą dwójką, a po imprezie świątecznej nasiliło jej się.
Z dwojga złego Sakura była jeszcze do wytrzymania, jednakże na samo imię Naruto, Uchiha zaczynał czuć się nieswojo.
Denerwowały go ich wspólne wspomnienia, oraz przygody.
-Że też ten szczeniak udawał, jakbyśmy się pierwszy raz widzieli- wierzgnął ze złości w fotelu. Po tym wszystkim, do Sasuke nie docierało, jak ów blondyn śmiał zachowywać, jakby nic się nie stało. Wprawdzie minął szmat czasu, ale młodzieniec należał do osób sentymentalnych.
Westchnął cierpiętniczo na smak wspomnień w głowie. Dotknął delikatnie swoich ust opuszkami palców, tak jakby próbował poczuć dotyk sprzed lat.Nie było mnie długo, przez co prawdopodobnie nikt już tego nie czyta, jednakże nie chce wyjść z wprawy i będę pisać dalej dla zasady. Chcę chociaż raz skończyć opowiadanie.
Miłego poranka, a ja wracam do powtarzania przed maturą:/
CZYTASZ
Dziennik Uzumakiego -(sasunarusasu)
FanfictionŻycie jest zbyt zjebane i smutne, by czytać/pisać ciągle smęty, więc to główno powstaje. Ps: dla tych, którzy nie wiedzą sns to gdy obie postacie są switchami gdyż nie chce wybierać im „roli", która wpływa na charakter tak, jak zazwyczaj dzieje się...