1

138 6 6
                                    

Uwaga, ogólnie to wyobraźnia nieźle mnie poniosła. Opowieść powstała w okresie gdzie potrzebowałam totalnej odskoczni od życia wiele lat temu. Więc wybaczcie za historie niczym tęczowe żygi jednorożca. <3 

PRZYGOTUJCIE SIĘ NA CRINGE!!!!!!!!

Rozdziały będa publikowane 2 w tygodniu.

*Hermiona*

Nazywam się Hermiona Granger, jestem uczennicą szkoły magii w Hogwarcie. Wraz z moimi najlepszymi przyjaciółmi Harrym i Ronem chodzę do 6 klasy. Pochodzę z mugolskiej rodziny, jestem szczupła, średniego wzrostu, brunetka. Mam pewną tajemnicę... Czasami nocami wymykam się do Zakazanego Lasu...

Na początku roku profesor Dumbledoore ogłosił, że w naszej szkole odbędzie się konkurs

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na początku roku profesor Dumbledoore ogłosił, że w naszej szkole odbędzie się konkurs. Nie był to jednak Konkurs Trójmagiczny, który miał miejsce dwa lata wcześniej. Konkurs ten miał tajemnicze przyczyny. Polegał on na tym, aby trzy osoby z każdej szkoły (muszą to być przyjaciele, osoby które dobrze się znają i są sobie bliskie) pokonywały wspólnie tory przeszkód i inne zadania. Był on podobny do Trójmagicznego, jednak grupowy. Nie było czary i zgłoszeń. To nauczyciele wybierali uczniów.

Siedziałam w Wielkiej Sali z Harrym, jedliśmy śniadanie. Chłopak przypatrywał mi się przez chwilę, udawałam, że nie widzę. Jedząc tosta powtarzałam do testu.

- Hermiono - odezwał się wreszcie.

- Tak Harry? - Spojrzałam na niego z uroczym uśmiechem.

- Przyznaj, że podoba ci się Ron... - Zaśmiał się pod nosem.

Zrobiłam wielkei oczy i zamknęłam książkę z hukiem.

- Cicho Harry! - Syknęłam mrożąc go wzrokiem - nie prawda.

- To czemu tak reagujesz?

- Bo głośniej się nie da?!

Schowałam książkę, wstałam i ruszyłam ku wyjściu, po chwili chłopak dogonił mnie i razem posziśmy na błonie. Usiedliśmy pod drzewem, wyczekujący wzrok zielonookiego nie dawał mi spokoju. Więc zrezygnowana mruknęłam:

- Sama nie wiem Harry. Lubię go, tak jak ciebie zresztą, ale przy nim. Zawsze czułam się trochę niezręcznie. Nie tak swobodnie jak przy tobie. Ale nie znam się na miłości, nie wiem czy to onieśmielenie to zauroczenie czy poprostu brak takiej bliskości jak z tobą. Nie wydaje mi się, żeby mi się podobał, a jednak czuję się jakoś dziwnie.

- Zawsze warto się przekonać no nie? - Uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Kiedy Ron ugania się za jakimiś pustymi laskami!

- Nie wie co traci. Ja bym cię na rękach nosił - na jego słowa zarumieniłam się. - Właśnie do tego potrzebujesz mnie - chłopak wstał i ukłonił sie przedemną teatralnie (jakby zapraszał mnie do tańca) - służę pomocą.

Śmiejąc się wstałam i zapytałam:

- Jak niby?

- Możesz wzbudzić w nim zazdrość. Mogę udawać twojego chłopaka!

Na jego słowa wybuchnęłam śmiechem.

- Harry, przeciesz nawet gdyby się okazało, że jakimś cudem on zechce być moim chłopakiem, to nigdy nie odbije dziewczyny najlepszemu przyjacielowi, on by ci tego nie zorbił, więc udawanie nie ma sensu.

- Dlaczego? Kiedy przyjdzie czas "zerwiemy ze sobą" i będę zachęcał Rona, aby cię pocieszał no i... sama wiesz.

- Jak będą wtedy wyglądały nasze relację?

- Tydzień udamy, że jest niezręcznie, a potem jak zawsze....

- Inne laski mnie znienawidzą, że zabrałam im gwiazde Pottera i już nie będzie wolny.

- Mam je szczerze gdzieś - mrugnął do mnie.

- Nie wierzę, że to mówię, ani, że to się uda, ale możemy spróbować - westchnęłam. Propozycja Harrego wzbudziła we mnei pewien rodzaj ekscytacji. Nie zdawałam sobie jeszcze wtedy sprawy, że właśnie ta swoboda, luz, a nie niezręcznośc i onieśmielenie to miłość oraz, że podświadomie chciałam być dziewczyną Harrego, dlatego zgodziłam się na ten układ. Nie dla Rona, a dla Harrego. Z nim od początku lepiej się dogadywałam, zawsze był mi bliski i we wszystkim się zgadzaliśmy. Byliśmy zdolnymi czarodziejami i nasze umiejętności się uzupełniały. Z każdej przygody się ratowaliśmy.

*Kilka miesięcy później*

Zjechali do nas uczniowie z innych szkół, trwały ogromne przygotowania.

Moje relacje z Harrym są rewelacyjne, nadal udajemy parę. Mam wrażenie, że obydwoje bardzo się angażujemy, wręcz zabardzo. Czuję, jakbym nie chciała mieć innego chłopaka i z dnia na dzień panikuje co jeśli nagle zechce zerwać i kontynłować plan. Co my robimy?

Na początku planowaliśmy jak się zachowywać, po tygodniu nagle przestalismy o tym rozmawiać i zachowywać się jak prawdziwa para, bez żadnych wyjątków, jakbyśmy obydwoje zapomnieli o układzie... Może on też nie chce go zerwać?

Razem chodzimy, jemy, spędzamy czas. Czasami chodzimy za ręce, w dormitorium siedzę wtulona w niego, ten często obejmuje mnie ramieniem i przytula. Zbliżyliśmy się do siebie też jako przyjaciele, zdarza się, że usiądę mu na kolanach lub razem leżymy w na łóżku. Dla wiarygodności dawaliśmy sobie całusy w policzek. Mam wrażenie, że Ron cieszy się z naszego związku, ja chyba go nie kocham. On mnie też nie.

Ja chyba kocham Harrego, zachowuje się jak jego dziewczyna, mówiąc, że udaję. On też mówi, że udaje, to trochę boli. Czasami tak sobie myślę, czy ta bliskość która była przy nas zawsze... Czy to nie było zauroczenie. Może błędnie odbierałam uczucia, mam wrażenie, że Harry wiele mnie nauczył, choć on też nigdy nie miał dziewczyny, mówił prawdę i wręcz nosi mnie na rękach. Czasami śni mi się jak to sobie tłumaczymy i na końcu Happy End. A jednak boję się wyznać prawdę, co jeśli on naprawdę udaje? Coż tu dużo mówić, prawie cała szkoła sądzi, że pasujemy do siebie. Pod każdym względem. Dlatego też tak ciężko mi ich oszukiwać.

Podświadomie spodziewałam się, że do konkursu wybiorą nas. Golden Trio. Jesteśmy jednymi z najzdolniejszych uczniów i najbardziej zżytych z sobą. Konkurs miał odbyć się w trzech rundach.

Zaledwie dzień przed uroczystym rozpoczęciem na lekcji z magicznymi zwierzętami mieliśmy temat o jednorożcach. Byłam bardzo aktywna, na szczęście nikt nie był zdziwiony bo zawsze się tak udzielam. Wieczorem siedzieliśmy w dormitorium. W naszym najbliższym gronie, czyli ja, Harry, Ron, Ginny i jakaś pusta laska którą przyprowadził nasz przyjaciel. Kiedy się pojawiła Harry spojrzał na mnie zaniepokojony, po chwili wpatrywania się we mnie, wstał i poprosił o chwilę rozmowy na osobności. Poszliśmy do ich pokoju, który był teraz pusty.

- O co chodzi? - Zapytałam siadając na parapecie, chłopak zbliżył się do mnie blisko, tak, że dłońmi oparł się o krawędzie tego oto parapetu. Zabawne, że nawet będąc sam na sam zachowywaliśmy się jak para, czyli może to nie jest na pokaz?

- O Rona. - Mruknął z podejrzliwym uśmiechem. - Nie czujesz się źle z tym, że ma dziewczynę, nasz plan nie wypalił. Wybacz.

- Harry - mruknęłam nieco speszona - jutro zaczyna się konkurs, nie poruszajmy teraz tego tematu, proszę.

- Hermi, ja wiem... Ale musisz mi powiedzieć co czujesz.

- Nie rozumiem.

- Znam cię - jedną ręką ujął moją dłoń - widzę, że na widok Rona jesteś wręcz szczęśliwa, że kogoś sobie znalazł. Dlatego chcę abyś powiedziała mi prawdę, co czujesz.

Spuściłam lekko wzrok, Harry miał rację, ale czemu ja pierwsza mam powiedzieć co czuje? Niech on powie! Ahhhhh grrrr! Nieważne, nie mogę mu powiedzieć, że kocham go. Gdyby on tego nie odwzajemnił, byłby problem z konkursem.

Kobieta animag ~ Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz