5

63 4 7
                                    

Nie mogłam mu powiedzieć, że ta krew poprostu we mnie płynie. Nie mogłam. Wróciłam więc do dormitorium, a tam byli wszyscy moi przyjaciele. Witali mnie i przytulali, byłam dla nich bohaterką, z czym dziwnie się czułam.

Na końcu w objęcia złapał mnie Harry, schował twarz w moje włosy i wyszeptał:

- Tęskniłem za tobą.

Spojrzałam mu w oczy mówiąc ze śmiechem:

- Byłeś ze mną prawie cały czas!

- I tak bardzo tęskniłem - nie spodziewałam się, że ujmie mój podbrudek - zwłaszcza za tym... - szepnął i złączył nasze usta. Ludzie zaczęli gwizdać, a ja spłonęłam rumieńcami. Mimo to odwzajemniłam pocałunek.

- Ja też za tym tęskniłam - zachichotałam chowając się w jego klatę. Czy każde z nas zna już odpowiedź na ten temat? Chyba tak, ale rozmowa i tak nas nie ominie.... Kiedy wieczorem leżeliśmy u niego na łóżku, zapytał:

- Daczego nigdy nie pokazałaś mi swojego patronusa?

- Dziwnie się z tym czułam... - Mruknęłam - wielu, nawet ja sama myślałam, że nasze patronusy to nie przypadek. Kiedy zastanawiała mnie relacja z Ronem, nie chciałam się tym zajmować. Teraz już nie mam czego ukrywać i sądzę, że te patronusy...

- To przeznaczenie - dokończył za mnie zerkając mi w oczy - są sobie bliskie, mimo iż nigdy się nie widziały. Potarły się noskami.

- Bo to przeznaczenie - szepnęłam rumieniąc się. I na tym skończyliśmy temat. Jakoś zaczynaliśmy, ale nie byliśmy w stanie nigdy powiedzieć wszystkiego i go skończyc raz na zawsze....

*Następny dzień*

Byliśmy bardzo źli, że nie odwołano konkursu. Jednak nie mogliśmy na to nic poradzić, musieliśmy go dokonczyć. Kolejną próbą był tor przeszkód. Tym razem każda trójka szła osobno, pokolei. My byliśmy jako ostatni. Polegał on na pokonywaniu poszczególnych, ustalonych i przygotowanych przeszkód.

Tu dementor, to musieliśmy przelecieć na miotłach odcinek i uciekac przed tłuczkami. Tor był długi, było tam 80% sytuacji które przerabialiśmy przez te 6 lat na Obronie przez Czarną Magią.

Byliśmy w połowie toru, kiedy na niebie pojawiły się czarne chmury.

Serce zabiło mi mocniej, spojrzałam na Harrego i już wiedzieliśmy, że czeka nas powtórka. Jedynym plusem było to, że trybuny i reszta uczestników była bezpieczna, bo wszyscy oprócz nas już wykonali zadanie, jedni lepiej, drudzy gorzej, jak na połowę toru mieliśmy najlepszy wynik. Niestety przerwała nam eksplozja, pył który uniósł się w powietrze.

Kiedy opadł ku naszemu przerażeniu, znowu znaleźliśmy się na pustej arenie, a na okolo była ta cholerna bariera.

- Cholera jasna! - Wrzasnęłam podbiegając do bariery i udeżając w nią płaską dłonią. Profesorzy również stali już po drugiej stronie. - Nadal uważacie, że to należy kontynłować? - Zawołałam do nauczycieli z innych szkół - czekacie aż ktoś zginie!?

Nagle na arenie pojawili się Śmierciożercy.

- Nie no cudownie! - Zawołałam wyrzucając ręce w górę, wszyscy mnie słyszeli, i bardzo dobrze, lubie wyrażać swoje opienie głośno od jakiegoś czasu, teraz już wiem, że bez jednorożców się nie obejdzie, a mój sekret musi zostać wydany. Tylko co jeśli dowie się o tym Voldemort? O ile jeszcze nie wie... O matko, a co jeśli wie i to właśnie dlatego tu jest..... Z mojego powodu?

Zaczęła się walka, Śmierciożerców było na pęczki, jednak na nich przynajmniej zaklęcia działały. Głównie to musieliśmy się bronić, bo oni okładali nas zaklęciami z każdej strony. Tymi zakazanymi i niosącymi śmierć... Jakimś cudem broniliśmy się skutecznie, aż tu nagle chmury zawirowały i na arenie pojawił się VOLDEMORT!

Początkowe wrzaski przerażenia, następnie głucha cisza nastała na trybunach jak i wśród nauczycieli oraz na arenie, Śmierciożercy wykorzystali naszą nieuwagę i nas pojmali. Mogliśmy zginąc wszyscy. O dziwo, nie zabili nas odrazu lecz tylko związali magicznymi sznurami w powietrzu, ktore zaciskały się coraz mocniej.

- Przyszedł po mnie - mruknął Harry z płomieniami w oczach.

- Nie - mruknęłam - nie po ciebie, nie w ten sposób i nie teraz - spojrzałam na niego z bólem w oczach. Słudzy Voldemorta przestali atakować i rozstąpili drogę do nas Czarnemu Panu. Na ich twarzach widać było smak zwycięstwa.

Ten szedł w naszą stronę wielce ucieszony po czym przemówił, a jego głos rozbrzmiał na całej arenie i trybunach, każdy mógł go dobrze zobaczyć i usłyszeć.

- Jak miło jest tu wrócić - zaśmiał się podchodząc do bariery gdzie po drugiej stronie stali nauczyciele. - Witajcie o wielcy i zdolni czarodzieje, jak podoba wa się moja tarcza? - Następnie podszedł do nas - a zwłaszcza miło mi widzieć was, moich ulubionych uczniów. Myślałem, że spotkamy się nieco później, ale okoliczności się zmieniły. Wpatrywał się w Harrego - Potter mam nadzieje, że nie jesteś zazdrosny. Tym razem to nie o ciebie mi chodzi. Choć nie ukrywam, że w takiej sytuacji będzie mi ciebie bardzo łatwo zabić, wręcz załatwo. W ogóle nie ma zabawy, jak będziesz grzeczny oszczędzę cię dzisiaj. - Następnie spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się wielki "zacierz" - jest i oto moja tajna broń!

Wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem jak i niepokojem, byli w szoku, o czym on mówił.

- Nikt nie wie o tobie, twoich zdolnościach i talencie... Nikt oprócz mnie! Czarnego Pana! - Jego wrzask i szatański śmiech rozbrzmiał wszędzie, a nas przeszły ciary. - Ja moja droga - obszedł na około mnie dotykając obleśnym palcem mojego policzka - wiem wszystko. Jako jedyny wiem, że mówisz w ich języku, porozumiewasz się z nimi, jesteś ich alfą i ani...

- Skoro tak wszystko wiesz - wysyczałam patrząc mu się groźnie w oczy - to czy wiesz, że zaraz dostaniesz mocnego kopa? - Nie bałam się odezwać, śmierć czasami jest łatwiejsza niż życie...

Na moje słowa ten uśmiechnął się i pstryknął palcami, na ten gest magiczny sznur puścił mnie rzucając na ziemię metr przed chłopaków. Nim zdążyłam się podnieść uniosłam na niego morderczy wzrok a ten wycelował we mnie różdżką i wrzasnął:

- Cruciatus!

Poczułam ogromny ból który szarpnął całym moim ciałem, jakby ktoś wyrywał mi duszę. Zwijałam się z bólu na plecach krzycząc. Poraz pierwszy poczułam tak potężny ból, którego nie da się wyobrazić....

- Hermiona! NIE! - Krzyczał Harry szarpiąc się i rwąc. Jednak lina go nie puściła. Voldemort przestał. Przestałam krzyczeć, a spod zaciśniętych powiek wypłynęła samotna łza.....

Kobieta animag ~ Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz