8

65 5 10
                                    

- Chłopiec który przeżył, a jego przeznaczeniem jest zabić Voldemorta oraz jego ukochana, tak silna i potężna. Voldemort nas obydwóch chciał zabić, potem u siebie w armii, a teraz jesteśmy jego głównymi celami i największym zagrożeniem. Jak nie my, to nikt go nie powstrzyma.

- Możesz mieć racje - westchnęłam słabo.

- Jak się czujesz?

- Lepiej, bo ty tu jesteś.

- Martwiłem się, byłaś wycieńczona, na skraju. Poturbowana, pobita i poraniona. Nawet czary nie dawały 100% szany że przeżyjesz. Nigdy więcej mi tak nie rób. - W jego oczach ujrzałam łzy.

- Zgoda. - Uśmiechnęłam się kiedy chłopak ucałował moją dłoń i wtulił w nią swój policzek. - Zależy ci na mnie.

- Aż zabardzo. - Zaśmiał się jednak po chwili spoważniał mówiąc - powiedz, czy ty kochasz mnie naprawdę?

Spuściłam oczy, po chwili pokiwałam głową twierdząco. I szepnęłam:

- Nie znałam się na miłości, myślałam, że zauroczeniem jest onieśmielenie i niezręczność, tym czasem już na początku naszego "miłosnego udawania" okazało się, że to w tobie byłam zauroczona. Od początku. Bo byłeś mi najbliższy, mówiłam ci wszystko. W to "udawanie" wkładałam całe serce. Bo nie udawałam. Zachowywałam się jak twoja dziewczyna, bo bardzo chciałam nią być. Nie mogłam ci tego powiedzieć, bo skąd miałam wiedzieć, czy ty udajesz według planu, czy też udajesz, że udajesz. W niektórych chwilach zapomniałam o naszym układzie i poprostu cieszyłam się naszą bliskością i relacją, bo przy nikim nie czuje się tak dobrze jak przy tobie. Te ostatnie wydarzenia. Ten pocałunek, już byłam pewna, że to nie zauroczenie a miłość. Jednak nie chciałam o tym rozmawiać przed konkursem, bo wciąż nie byłam pewna twoich uczuć. Choć dawałeś mi znaki, ten pocałunek i ten wieczór przed pierwszym zadaniem... te dwie rzeczy o których ci nie powiedziałam to moje zdolności, jestem animagiem i tak dalej oraz to, że ja cię kocham, naprawdę.

Chłopak uśmiechał się do mnie promiennie.

- Bardzo zdziwiona byś była gdybym powiedział ci, że miałem taką samą sytuację i dylemat? - Kiedy zrobiłam wielkie oczy zaśmiał się - taaaak. Sam miałem błędny obraz miłości jako niezręczność, stąd pomysł z Ronem. Chciałem ci pomóc, tym czasem już po pierwszych chwilach, gdzie musieliśmy pokazać bliskośc większą niż w relacjach przyjaciel-przyjaciółka. Zdałem sobie sprawę, jaka jesteś piękna i wyjątkowa. I nosiłmbym cię na rękach jak księżniczkę, gdybyś tylko zechciała być moja... I jak kocham twój wygląd i charakter, twoją wiedzę i twoje oczy, twój głos, twój dotyk. Jak bardzo pragnę czuć twój zapach i zapach twoich włosów, jak pragnę trzymać cię za rękę, przytulać, kiedy siadasz mi na kolana, kiedy się do mnie przytulasz... A ten pocałunek dawno o nim marzyłem, czekałem na twoją decyzję. Był magiczny, już wtedy wiedziałem, że między nami jest prawdziwe uczucie, ale nie chciałem na ciebie naciskać. Dałem ci czas, tak jak obiecałem, bo warto na ciebie poczekać i o ciebie powalczyć. Wiesz, zdałem sobie sprawę, że to uczucie którym cię darzę, pojawiło się w 3 klasie. Tylko ja go nie odróżniałem.

Na jego słowa zaśmiałam się pod nosem. I spojrzałam mu w oczy.

- Tak się cieszę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy - powoli usiadłam, a chłopak przybliżył się do mnie i objął w talii.

- Ja też, bo teraz, nareszcie mogę całować cię bez przerwy i powtarzać w kółko jak bardzo CIĘ KOCHAM. - Zaśmiał się, na co złączyłam nasze usta w pocałunku, a chłopak przeniósł mnie na swoje kolana rozkrakiem.

- Ja też cię bardzo, bardzo kocham - wypowiedziałam między pocałunkami. Chłopak następnie zabrał mnie na dziedziniec, a tam zebrane były wszystkie szkoły, a na przedzie moje stado....

Na mój widok Beta zarżał głośno wspinająć się na tylnych nogach. Spojrzałam na chłopaka wzruszona, ten tylko wzruszył ramionami. Jednorożce pokłoniły mi się. Ucałowałam Harrego po czym zbiegłam po schodach wbiegając w sam środek kręgu stada które teraz chciało się poprzytulać do mnie.

- Już wszystko dobrze - zaśmiałam się kiedy małe źrebaki skakły wokół mnie rżąc radośnie. - dziękuję wam za pomoc - zaczełam całować je po pyszczkach. Po chwili podszedł do mnie Dumbledoore i innu uczniowie oraz nauczyciele.

Rozmawialiśmy chwilę po czym dali mi czas dla stada. Przemieniłam się wśród nich (zawsze wywoływało to zachwyt) i stając dęba zawołałam stado, kiedy wylądowałam na czterech nogach ruszyłam szybkiem galopem przed siebie na błonie, a stado za mną... Lśniłam w słońcu, a z daleka obserwowała mnie szkoła, aż do czasu kiedy zniknęłam w zakazanym lesie z moją rodziną.

Kilka godzin później wyłoniłam się zza drzew już sama, stado odprowadziłam do naszej oazy. Przy pobliskim drzewie, pod którym często spędzamy leniwe popołudnia siedział mój chłopak. Usłyszał za sobą stukot kopyt, więc obrócił się, a widząc mnie wstał z uśmiechem. Podeszłam do niego trącając go pyszkiem, a ten pogłaskał mnie po kości nosowej.

- Jesteś piękna i niesamowita. To zaszczyt, że wśród tych wszystkich chłopaków, kochasz właśnie mnie. Czym sobie na to zasłużyłem?

Przemieniłam się łapiąc go za dłonie, wpatrując się w jego błyszczące oczy odrzekłam:

- Po prostu, byłeś, jesteś i zawsze będziesz dla mnie kimś wyjątkowym. Ważniejszym od innych. Tak już zostanie. Chłopiec który przeżył - zaśmiałam się dłonią przegładzając jego bliznę i policzek - ja sama byłam w szoku, że pokochał mnie ktoś taki jak ty.

- Widocznie jesteśmy siebie warci.

- Widocznie to przeznaczenie, nasza wyjątkowość i...

- Patronusy - zaśmiał sie przyciągając mnie w talii.

- Właśnie - uśmiechnęłam się promiennie ujmując jego twarz w dłonie - bardzo cię kocham Harry.

- Ja ciebie też Hermi. - Pocałowaliśmy się czule, a na niebie pojawiły się gwiazdy...

KONIEC

KONIEC

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

KONIEC

Kobieta animag ~ Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz