Kochani Watt ma jakieś problemy techniczne. Osoby używające aplikacji na telefonie widzą ucięty tekst, alo brakuje im akapitów. Jedyne co mogę poradzić to odinstalowanie aplikacji na telefonie i ponowna instalacja. Można też zacząć korzystać na laptopie :)
Margo POV
Widziałam ze swojej kryjówki w głębokim cieniu, jak Marco szedł w moją stronę. Może, nie szedł do mnie, a po prostu miał ochotę odpocząć od dwudziestolatków na alkoholowym haju? Od ostatniej grupki towarzystwa odłączyła się blondynka w skąpym topie bikini i maciupeńkich szortach, w których świeciła połową tyłka niemal jak księżyc w pełni. Obie części garderoby pozostawiały niewiele wyobraźni. Podążała parę metrów za nim. Jeśli ją widział, to skutecznie ignorował.
Moje granatowe bikini zakrywało najwięcej, jak się dało i było nudne do porzygania. Czarna koszulka i granatowa spódniczka, która kończyła się na kolanie, nie była szczytem mody w tym sezonie ani w poprzednim. Nazywałam ten styl: ubrania, które na mnie jeszcze pasują.
– Marco. – zawołała za nim blondynka.
Niemal przewrócił oczami i wziął łyk z butelki. Nie zwolnił, więc mogłam poobserwować, jak jej cycki podskakują, bo stanik nie dawał im żadnego, ale to absolutnie żadnego podtrzymania, kiedy usiłowała biec za nim po piasku. Prawie jak słoneczny patrol i Pamela Anderson gnająca po piasku w czołówce serialu. Gdybym to była ja, polazłabym w stronę morza, gdzie się lepiej biegnie. Dopadła go niemal przy skałach, przy których się ukrywałam.
– Marco!
W końcu się zatrzymał z westchnieniem, które nie powstrzymało kobiety. Podeszła do niego niemal wpychając mu swoje piersi pod nos. Czego nie widziała to zniecierpliwienia i usztywnionej agresywnej postawy.
– Ciekawe miejsce, żebyśmy mogli się wszystkim wymknąć. – zaświergotała. Jej głos wbijał się w moją czaszkę, jak przesuwanie paznokci po tablicy.
Cofnął się o krok, żeby przestała go dotykać. A może po prostu była za głupia, żeby zrozumieć, że facet jej po prostu nie chce? Mogłam go zostawić na pastwę losu, ale stałabym się mimowolną podglądaczką, gdyby do czegoś doszło. Z całym szacunkiem, ale nie. Nie byłam aż taką suką, jaką pragnęłam udawać. Na odsiecz! Do ataku! Zawołałam w myślach. Jeśli odczytałam go poprawnie, będzie miał u mnie dług.
– Och kochanie. – rzuciłam cichy głosem, wychodząc z głębokiego cienia. Jego brew podjechała wysoko do góry. – On nie przyszedł tu dla Ciebie tylko dla mnie!
Podeszłam do Marco i zaplotłam dłonie na jego karku, wtulając nos w obojczyk. Mamusiu jak ten facet pachniał! Perfumy, dym z ogniska, słona woda, piach, drewno sandałowe i jego skóra. Diabelskie połączenie. Krół piekieł by się nie powstydził takiej mieszanki wybuchowej! Powinien to wypuścić na rynek i oznaczyć nazwą: Szatańska Pokusa.
Jego dłoń powędrowała na moją talię i do góry na kark. Pocałował mój pulse point. Uroczą twarz bujnej blondynki wypełniało teraz rozczarowanie połączone z gniewem, że wybrał sobie kogoś innego na ten wieczór. Była jednak na tyle niepozbierana emocjonalnie do kupy, żeby sapnąć pod nosem „głupia sucz" pod moim adresem.
– Och skarbie byłaś jego filiżanką herbaty, ale... – uśmiechnęłam się drapieżnie, wpatrując w jego czy z uwielbieniem – On teraz pije tylko szampana.
Blondynka odeszła od nas z wściekłością wypełniającą, każdy ruch jej bujnego tyłka. Spojrzał za nią, wiadomo, facet! Oni mieli fascynację tyłkami i cyckami.
– Jeszcze możesz za nią pobiec. – oznajmiłam, rozplatając dłonie z jego karku.
– Dzięki. – powiedział, oferując mi swoje piwo. Nie skorzystałam. Miałam swoje parę kroków dalej.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...