Part 5

5.4K 311 66
                                    


Margo POV

O ja pierdolę!

Bycie pijaną było zajebiste. Kac następnego dnia był okropny.

Gorzej! Padało!

W nocy przyszła burza i niebo otworzyło podwoje, dając nam upragniony deszcz. Uwielbiałam deszcz, ale teraz jego dudnienie o dach przyprawiało mnie o mdłości. Na wyświetlaczu telefonu zauważyłam SMS od Oany sprzed godziny.

Oana: Żyjesz?

Margo: Walking dead

O: przynajmniej masz wszędzie blisko.

M: przynajmniej Fabiano zrobi Ci kawę.

O: mogę zadzwonić po Marco.

M: nie wiedziałam, że jest na mojej smyczy.

O: potrafię być przekonująca.

M: nie twierdzę, że nie, po prostu oceniam swoje szanse jako następujące trzy: zerowa, żadna i nigdy.

O: byłaś orłem z matematyki?

M: dobrze, że do pracy dopiero jutro.

O: wpadasz na kawę?

M: już myślałam, że nie zaprosisz.

Zwlekłam się z łóżka i po szybkim prysznicu, zostawiłam swoje włosy mokre. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie czy będę wyglądać jak chodzący trup. Założyłam moje jedyne buty na tę pogodę i na każdą inna. Sandały. Podreptałam bez parasolki te parę przecznic. Legginsy i luźna koszulka zostały szczytem mody na ten jakże zjebany pogodowo dzień.

– Au naturel look. – przywitała mnie Oana podając mi parujący kubek niemal w progu. Zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie całym ciężarem i upiłam ostrożny łyk.

– Niebo. – wyszeptałam. Podała mi dwie tabletki. Łyknęłam je. – Mając dwadzieścia osiem lat, zastanawiam się, czy kawa to już hobby, czy bardziej instynkt przetrwania.

– Jezu zabiłabym za pączka. – rzuciła, opadając na sofę. Z radością dostrzegłam, że też nie wyglądała lepiej niż ja. Szara, ziemista cera. Opuchnięte oczy. Poruszała się, jakby bolały ją wszystkie mięśnie.

– Mam piasek w oczach. – marudziła.

– Ja kamienie w nerkach, cukier w kostkach i wodę w kolanach. Jeszcze herbata i przyjęcie na plaży gotowe!

Zaśmiała się, ale jęknęła cicho, łapiąc się za głowę.

– Nie wyglądasz jakbyś spędziła całą noc uprawiając seks z Fabiano.

– Nie, upiłam się, rzygałam i poszłam spać.

– Awww – ulitowałam się nad nią przeciągle – Czy Twój rycerz jak zwykle przytrzymywał Ci włosy i wysłuchiwał dozgonnych wyznań miłości?

– No nie inaczej! – parsknęła.

– Mhmmmm czyli jak zwykle.

– I kto to mówi? Marco powiedział, że też byłaś zalana. – przekręciła głowę na bok – Nie wyglądasz, jakbyś spędziła całą noc, uprawiając seks z moim bratem.

Wzdrygnęłam się.

– Bo jest Twoim bratem!

– Ale zabrał Cię do domu.

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz