Margo POV
O ja pierdolę!
Bycie pijaną było zajebiste. Kac następnego dnia był okropny.
Gorzej! Padało!
W nocy przyszła burza i niebo otworzyło podwoje, dając nam upragniony deszcz. Uwielbiałam deszcz, ale teraz jego dudnienie o dach przyprawiało mnie o mdłości. Na wyświetlaczu telefonu zauważyłam SMS od Oany sprzed godziny.
Oana: Żyjesz?
Margo: Walking dead
O: przynajmniej masz wszędzie blisko.
M: przynajmniej Fabiano zrobi Ci kawę.
O: mogę zadzwonić po Marco.
M: nie wiedziałam, że jest na mojej smyczy.
O: potrafię być przekonująca.
M: nie twierdzę, że nie, po prostu oceniam swoje szanse jako następujące trzy: zerowa, żadna i nigdy.
O: byłaś orłem z matematyki?
M: dobrze, że do pracy dopiero jutro.
O: wpadasz na kawę?
M: już myślałam, że nie zaprosisz.
Zwlekłam się z łóżka i po szybkim prysznicu, zostawiłam swoje włosy mokre. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie czy będę wyglądać jak chodzący trup. Założyłam moje jedyne buty na tę pogodę i na każdą inna. Sandały. Podreptałam bez parasolki te parę przecznic. Legginsy i luźna koszulka zostały szczytem mody na ten jakże zjebany pogodowo dzień.
– Au naturel look. – przywitała mnie Oana podając mi parujący kubek niemal w progu. Zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie całym ciężarem i upiłam ostrożny łyk.
– Niebo. – wyszeptałam. Podała mi dwie tabletki. Łyknęłam je. – Mając dwadzieścia osiem lat, zastanawiam się, czy kawa to już hobby, czy bardziej instynkt przetrwania.
– Jezu zabiłabym za pączka. – rzuciła, opadając na sofę. Z radością dostrzegłam, że też nie wyglądała lepiej niż ja. Szara, ziemista cera. Opuchnięte oczy. Poruszała się, jakby bolały ją wszystkie mięśnie.
– Mam piasek w oczach. – marudziła.
– Ja kamienie w nerkach, cukier w kostkach i wodę w kolanach. Jeszcze herbata i przyjęcie na plaży gotowe!
Zaśmiała się, ale jęknęła cicho, łapiąc się za głowę.
– Nie wyglądasz jakbyś spędziła całą noc uprawiając seks z Fabiano.
– Nie, upiłam się, rzygałam i poszłam spać.
– Awww – ulitowałam się nad nią przeciągle – Czy Twój rycerz jak zwykle przytrzymywał Ci włosy i wysłuchiwał dozgonnych wyznań miłości?
– No nie inaczej! – parsknęła.
– Mhmmmm czyli jak zwykle.
– I kto to mówi? Marco powiedział, że też byłaś zalana. – przekręciła głowę na bok – Nie wyglądasz, jakbyś spędziła całą noc, uprawiając seks z moim bratem.
Wzdrygnęłam się.
– Bo jest Twoim bratem!
– Ale zabrał Cię do domu.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
RomansaZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...