Margo POVW końcu udało mu się zabrać mnie do restauracji. Do tego wybrał jakąś ekstra fancy lokal. Będzie trzeba zamówić połowę menu, żeby się najeść. Urocza hostessa, która miała zero tkanki tłuszczowej, grubą warstwę makijażu i idealnie ułożone włosy, zlustrowała moją dłoń w poszukiwaniu obrączki albo pierścionka. Kiedy go nie znalazła, ominęła mnie wzrokiem i skierowała spojrzenie na Marco.
– Chcieliby państwo stolik?
Zabij ją uprzejmością!
– Właściwie nie. – odpowiedziałam z najcieplejszym uśmiechem, na jaki było mnie stać – Przyszliśmy do restauracji, żeby jeść na podłodze. Taki mamy fetysz! Carpet for two please! (dywan dla dwojga).
Dziewczyna spojrzała na mnie z absolutnym szokiem. Staliśmy w ciszy przez długą chwilę, zanim otrząsnęła się po tym co powiedziałam. Jej uśmiech stracił na jasności o połowę, a zastąpiła żądza zemsty widoczna w oczach.
– Rezerwacja na nazwisko Santini. Najlepszy stolik. – rzucił Marco ze śmiechem – Na zewnątrz.
Poprowadziła nas na taras od strony plaży.
– Jeśli państwo zaczekają, za chwilę posprzątam dla Państwa narożny stolik.
Odeszła stukając obcasami. Zerknęłam na górującą nade mną postać.
– Jestem pewna, że napluje mi do obiadu.
Znów się zaśmiał, przyciągając mnie do siebie, aż oparłam się o niego całym ciałem. Pocałował mnie w ucho.
– Dopilnuję, żeby się tak nie stało.
Z końca sali szedł w naszą stronę starszy mężczyzna, ubrany w nienaganny szary letni garnitur, granatową koszulę i eleganckie buty.
– Marco! Elvina mi powiedziała, że właśnie przyjechałeś.
Oczywiście, że ON przyjechał, a nie, że jest z kimś! Co za suka! Panowie uścisnęli sobie dłonie.
– Dante. Miło znów Cię widzieć.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Dawno Cię u nas nie było.
– Byłem zajęty.
– Time is precious. Waste it wisely! (Czas jest cenny. Marnuj go rozsądnie).
– Staram się!
– Kim jest twoja śliczna towarzyszka. – zamiast uścisnąć moją dłoń, ucałował ją szarmancko, co było urocze.
Ludzie starszej daty, wiedzieli jak czarować damy. Nie, żebym była damą, ale to było bardzo miłe, że mnie nie ignorował jak kelnerka.
– Margo Garcia poznaj, proszę, właściciela tego cudownego miejsca Dante Salvatore.
Dante skłonił się przede mną uprzejmie. Minęło nas dwóch kelnerów, którzy zaczęli uwijać się i sprzątać stolik. Elvina stanęła dwa kroki od nas, nadzorując prace.
– Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba. Czy pozwolisz mi wybrać dania?
– Oczywiście, pod warunkiem, że zostanę nakarmiona.
Coś zabłysło w jego oczach. Wydawało mi się, że to podziw.
– Kobieta, która lubi jeść! – wyszeptał z namaszczeniem, jakby dzielił się z nami wielkim sekretem stworzenia – Sałatka odpada?
– Czy wyglądam na królika? – spytałam z uśmiechem – To ciało – poklepałam się po brzuchu – potrzebuje pożywienia.
– Potrzebuje jedzenia, bo dopiero była chora. – dodał Marco. Jego lewa dłoń nie opuszczała mojej tali. Jakby chciał podkreślić, że należę do niego.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #6
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...