Rozdział I, Część III

10 1 7
                                    

*Wtorek, godzina 7:55*

Obudziłam się dzisiaj bardzo późno jak na fakt, że miałam do szkoły iść na 8:00. W domu była kompletna cisza, mama pojechała do pracy a tato miał przyjechać ze swojego spotkania biznesowego jutro.

Nie spieszyłam się do wyjścia z domu, nie czułam się na siłach aby patrzeć się na te wszystkie twarze i udawać nie wiadomo kogo. Nawet się nie przebierałam. Wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie, umyłam zęby i poszłam rozwiązać tylko problem aby mama się nie dowiedziała o moich nieobecnościach. Wzięłam jej laptopa, nawet nie był on zablokowany na hasło, weszłam na e-dziennik i usprawiedliwiłam cały dzień.

Siadłam w rogu swojego pokoju, myślałam o wielu rzeczach, ile osób ma ode mnie lepiej oraz myślałam nad sensem swojej egzystencji. Co z tego że pieniędzy mieliśmy jak lodu, skoro ja nawet nie miałam realnych przyjaciół z którymi mogłam porozmawiać o wszystkim, moi rodzice mieli mnie gdzieś, sama ze sobą się męczę i walczę o to aby wstać z łóżka, wyjść z domu czy nawet zapytać się inną osobę o cokolwiek. 
Chciałam się uwolnić od tego wszystkiego, ale czułam również że nie umiem tego zrobić.

Z moich oczu leciały łzy, jedna po drugiej, bałam się powiedzieć w internecie o tym wszystkim bo od razu zostałabym nazwana atencjuszką, do psychologa też nie chciałam się udawać, po prostu nie mogłam iść sama do tej osoby a szkolnego psychologa nienawidzę. Moja koleżanka udała się do szkolnej psycholog aby powiedzieć jej o tym że ma dość życia i że wszystko ją przytłacza, ona powiedziała jedynie że "to wina internetu". Ta koleżanka po kilku dniach przeszła próbę samobójczą, wzięła do szkoły nóż, podczas przerwy w toalecie przecięła sobie żyły na obu rękach, przeżyła cudem. Sytuacja ta przytrafiła się rok temu, obecnie ta dziewczyna wyszła ze szpitala psychiatrycznego oraz chodzi na terapię 4x w tygodniu.
Nie miałam komu się wyżalić i to mnie bolało najbardziej.

Siedziałam skulona oraz zapłakana w rogu pokoju, minęło tak 3 godziny. Zmęczona płakaniem położyłam się spać. Obudziłam się o 17:30. Nikogo w domu jeszcze nie było. Starałam się uspokoić po dzisiejszej sytuacji. Postanowiłam wejść na Facebooka i napisać post z wieloma refleksjami na temat życia, śmierci oraz na temat tego jak się wtedy czułam. Napisałam post i od razu wróciłam do snu, nie zważałam uwagi na nic.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz