Rozdział I, Część I

41 2 10
                                    

*Poniedziałek, godzina 6:30*

Koniec weekendu, musiałam wstać rano aby móc naszykować się do szkoły. Otworzyłam oczy, ale jakaś siła powstrzymywała mnie od tego aby stanąć na nogi, już z daleka słyszałam swoją mamę wychodzącą do pracy.

- Maja, wstawaj już, zjesz śniadanie, ubierzesz się i cię podwiozę.

Nie wiedziałam co powiedzieć, gdyż nie mogłam wstać, coś mnie sparaliżowało

- Już wstaję mamo, daj mi chwilę. - Odparłam jej zmęczonym tonem

- Czy ty znowu całą noc siedziałaś przed komputerem?

- Nie mamo, nie mam siły na nic, jestem wykończona, wczoraj uczyłam się geografii oraz chemii jak mi kazałaś.

Zawsze byłam takim typem człowieka który nie wychodził zbytnio na świeże powietrze, nie byłam zbytnio lubiana w prawdziwym życiu, wolałam zawsze sobie usiąść przed komputerem, pograć ze znajomymi poznanymi przez internet albo siedzieć do późna rozmawiając z przyjaciółkami z Discorda.

Mama bardzo dobrze o tym wiedziała, próbowała mnie przekonać do tego że prowadzę zły styl życia ale nie mogłam do siebie dopuścić tego że miałabym żyć według jej ideałów, moi rodzice chcieli abym cały czas się uczyła, bym była "kimś" tak jak oni, ale szczerze nie interesowało mnie to kim oni byli zawodowo, zawsze chciałam aby zaakceptowali mnie taką jaką jestem.

Ojciec tolerował to że nie chcę iść w ślady jego oraz matki, ale też nie akceptował tego że chciałam być po prostu gdzieś akceptowana, obaj byli właścicielami kliniki weterynaryjnej i nie mieli dużo czasu wolnego przez co nie mieli też dużo czasu aby ze mną porozmawiać, zapytać jak u mnie albo jak się czuję.

Po 10 minutach wstałam, ubrałam się, poszłam do łazienki, umyłam twarz, ręce i zrobiłam szybki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni aby zjeść śniadanie. Miałam niedowagę spowodowaną genami tak więc wedle zaleceń dietetyka musiałam jeść zdrowe i zbilansowane posiłki. Wyciągnęłam z lodówki sałatkę z tofu i pomidorami, położyłam to na stół, wyciągnęłam widelec i zaczęłam jeść. Każdy kęs jedzenia przyprawiał mnie o wymioty, nie jestem osobą która lubi dużo jeść.

Po 5 minutach zjadłam swoje śniadanie, ojca oczywiście nie było w domu, był na spotkaniu biznesowym, rzadko się zjawiał przy nas dlatego też głównie wychowywała mnie mama. Ubrałam kurtkę, buty, torebkę i wyszłam. Na dworze było ponuro, ciemne chmury przykrywały niebo. Wsiadłam do samochodu, mama się zapytała czy wszystko wzięłam ponieważ się spieszyła. Odparłam twierdząco. Zapięłam pasy i pojechałam.

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz