Jak zwykle czekałem na chwile jego uwagi która miała zniknąć tak szybko, jak się pojawiła. Do niedawna łudziłem się, że jego gesty i słowa są szczere. Dopiero teraz zrozumiałem, jak byłem głupi. W końcu... Jestem dla niego jak przyrodni brat. Brat którego mógł pieprzyć, całować i zabierać na randki mimo iż miał narzeczonego. Jego słowa to zwykłe kłamstwa... Czyny tak samo. Czuję się jak zwykłe zastępstwo. Jak pluszak, którego się przytula w płaczu by następnie go odrzucić i z uśmiechem dalej żyć. Przez niego znowu siadła mi psychika. Znowu chce umrzeć. Znowu chce widzieć tą czerwoną krew. A było tak dobrze... Myślałem, że już się wyleczyłem z depresji. Jak bardzo się myliłem... Ona dopiero się zaczyna. A to wszystko przez pieprzonego PARK JIMINA! Uhh, przez niego moja niechęć przeniosła się na idola w życiu realnym. Szkoda. Teraz jedyne co mogę zrobić, to odciąć się... I tak zrobię.