Nie czuje nic. Zupełnie nic.

112 7 9
                                    

Bo wiedzisz ja....

-Tak? *myślałem że się zagotuje pod wpływem emocji.

-Tak naprawdę mam dwie sprawy. Pierwsza to czy możemy iść do ciebie i pogadać o komiksie itp?

-Jasne. Mamy i taty nie ma bo gdzieś wyjechali. A druga?

-Em bo ja -jąkał się i zrobił się cały czerwony. U niego to było urocze jak dla mnie ale mu przecież tego nie powiem. - to trochę niezreczne.

-Mi możesz wszyskto powiedzieć - położyłem mu rękę na ramieniu i czule uśmiechanąłem.

-Dobra -wziął wdech i wydech. Nagle zabrzmiał dzwonek. Cholerny dzwonek i nie dowiem się no kurde. Zły byłem ale trudno.

-Powiem później oki?

-Spoczko - odparłem i poszedłem na inne lekcje.

                       Po lekcjach

-Dzisiaj o 18 w parku dobrze? - powiedziała Marinett do Alyi i reszty swoich przyjaciół

-Ma, się rozumieć - rzekła Alya.

Ale ona ma fajną paczkę
Pomyślałem i zarzucając kaptur na głowę wyszedłem na dziedziniec.

-O hej Marc -usłyszałem granatowłosą dziewczynę.

-O h-hej Marinett

-Mam nadzieję że też będziesz -odparła z uśmiechem.

-Ta jasne spróbuje. Sam nie wiem.
-Dobra to do zobaczenia - rzekła i poszła do przyjaciół.

                        W domu

Siedziałem sam jedząc chipsy i oglądając mój ulubiony serial Shadowhunters. Kiedy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.

-Hej Marc

-O heja. Proszę wejdź -powiedziałem.
Cały się trzęsłem. Nathaniel ten anioł jest u mnie w domu?!? Mój mózg tego nie pojmował. Usiedliśmy i zaczęliśmy niewinnie omawiać temat komiksu.

- A właśnie miałem ci coś powiedzieć coś w szkole

-a no tak - mentalnie umarłem. Co on mógł mi powiedzieć?

-Em.. Bo ja potrzebuje twojej rady - powiedział

-Zatem słucham - uśmiechnalem się żałośnie

-Chce zaprosić Marinett na randkę -
i serce mi pękło. Nadzieja uciekła. Nie czułem przez chwilę nic. Zupełnie
nic. Byłem niczym w czarnej dziurze osaczony słowami ,,Marinett" i ,, randka "

-Halo Marc żyjesz?

-Co a tak - wróciłem do żywych

-Wsyzstko w porządku? Właśnie zapytałem ciebie czy mam zaprosić marinett na randkę a ty milczysz.

-Lepiej zapomnij - szepnął sobie z nadzieją że nie usłyszy.

-Co? - powiedział trochę oburzony jak i zdziwiony

-ZNACZY EEEEE NIE ZAPOMNIJ TAK NIE ZAPOMNIJ TEGO ZROBIĆ. MEGA POMYSŁ ŁUUU NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ - mówiąc to wstałem i mówiłem bardoz dziwnym tonem który nie da się opisać.

-Tak myślisz? - powiedział zestresowany

- TAK NO JASNE ŻE TAK JA BYM CIĘ NIE OKŁAMAŁ PRAWDA ? EHEHEHEHE. - mówiłem z uśmiechem jokera i truptając po domu.

-No dobra to lecimy na piknik - powiedział.
Wcale nie chce tam iść po tym co usłyszałem.

- Wiesz co Nath nie mogę dzisiaj muszę emmmm posprzątać dom itp. sorry - żałosna wymówka

-A-powiedział zawiedziony - no trudno to do jutra - przytulił mnie i uśmiechnął się czule.

-Pa - powiedziałem zamykając drzwi

Kiedy wyszedł rozpłakałem się. Łzy leciały mi jakby były znagazynowane i miały się właśnie wylać. Dosłownie wylać. Zsunąłem się po drzwiach o schowałem głowę w nogi
I wtedy.....

I WTEDY PRZYSZEDŁ POLSAT 😉

Jak tam się czujecie?

Jak oceniacie ten rozdział?

Co się wtedy wydarzyło?

Podzielcie się pomysłami w komach

Pozdrawiam ♀️💗💗💗

He just a friend yes?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz