010

10 1 1
                                    

-Zamknij morde! - krzyknął brunet.

Od jakiś dziesięciu minut slysze jego kulturalna wymiane zdań z kimś przez telefon. Strasznie wulgarny język, który nie jest mi obcy... sama uwielbiam go używać.

-No chyba twoja stara! - usłyszałam zakończenie rozmowy telefonicznej, co w końcu pozwala mi sie odezwać.

-Bardzo dojrzała wymiana zdań - spoglądam na niego znad komputera. - Jak tak dalej pójdzie to wątpię, że będziesz mógł być na jutrzejszej gali.

Spotkałam się z brązowymi tęczówkami, które najchętniej wypaliły by mi dziure w mózgu.

-Nie uwierzysz ale kompletnie nie mam ochoty być na tej gali więc mi tym przykrości nie zrobisz - prychnął. Liam Payne na mnie prychnął.

-To sie zesrasz jak sie dowiesz, że możesz odwołać twój lot na hawanne czy inne gówno, dobrze wiesz ze gala jest twoim warunkiem do tego urlopu - widziałam od razu jak jego szczęka się zaciska. Daje mi tylko satysfakcje.

-Jesteś taką suką Nila, że mam ochote aż ci wypierdolić - mruknął podchodząc do mojego biurka.

-I tak mnie uwielbiasz wiesz o tym? - uśmiechnęłam się od razu wstając od swojego biurka.

Widziałam jak luzuje swoje emocje, on nie umie się długo złościć. Spakowałam najważniejsze rzeczy do czarnej torebki podchodząc w jego strone.

-Masz rację, uwielbiam twoje ciało ale charakter to ty masz paskudny - uśmiechnął się składając krótki pocałunek na moich ustach.

To nie tak, że byliśmy jakąś parą, czasami sie pocałujemy, czasami skończymy w łóżku. Zwykla przyjacielska relacja, czyż nie prawda? Ani on, ani ja nie mamy żadnych dużych planów wobec siebie, nasz układ nam sie podoba i chociaż nie raz słyszałam krzywe opinie w naszą stronę to nic mi w tym nie przeszkadzało. Nie chciałam się z nikim wiązać na dłuższą mete, nie nadaję sie do związków.

-Zobaczymy się w biurze, pamiętaj że uwielbiam karmelową kawe - uśmiechnęłam się  rozwalając dłonią jego idealnie ułożone włosy.

-Dostaniesz ją królowo lodu, za rano ci się należy - pokazał swoje białe ząbki w bardzo lubieżnym uśmidchu. Uwielbiam gościa.

-Należy mi się o wiele więcej - puściłam mu oczko zamykając za sobą drzwi.

Droga do pracy mi się dłużyła, korki były niemiłosiernie długie. Mogłabym się położyć spać na dobre piętnaście minut a dalej bym się nie ruszyła.

Przez te zasrane korki byłam spóźniona dobre dziesięć minut co mi nie poprawiało humoru. Spóźnienie nie pokazywało mojego autorytetu w dobry sposób, zawsze irytowały mnie spóźnienia reszty pracowników  i w takich momentach wychodzę na hipokrytkę, a sama nienawidzę hipokryzji.

Czyli nienawidzę siebie?

Czasami tak.

Skierowałam się do beżowych drzwi od razu łapiąc srebną klamkę. Weszłam do biało czarnego biura o mało nie potykając sie o biały dywan. Nie wiem po co mi ten dywan, powinnam go wywalić już dawno po tym kiedy Liam wylał na niego wino, drogie było czyszczenie tego gówna. Na wejściu rzuca się w oczy przeszklone biurko z białym fotelem. Takie wiecie nowoczesne. Na ścianach mam jakieś niby obrazy niby plakaty, kij wie co to, nie ja wybierałam. Oczywiście regał musi być, dokumenty, umowy i inne pierdoły muszą się gdzieś zmieścić.

Powiesiłam płaszcz na wieszaku szybko siadajac na swoje miejsce i włączając komputer. Przede mną jakieś pół godziny sprawdzania ugod, papierów i innych dupereli, które kazałam wykonać praktykantą. Dopiero co zamkneliśmy sprawe jakiejś gwiazdki, która została pozwana o prawa autorskie. Okazała się być po prostu idiotką.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 18, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dare meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz