28 marzec

19 3 0
                                    

-Nie wiem - odpowiadam blondynce, która właśnie dowiedziała się o liście. Zalała mnie tysiącami pytań co zamierzam zrobić, co ubiorę, jak się pomaluję. Największy problem jest w tym, że ja nie wiem czy w ogóle chcę tam iść. Przecież ja go praktycznie nie znałam. Z jednej strony pójście tam byłoby głupotą, zaś z drugiej strasznie kusiło. -Nie. Nie idę tam - odpowiadam po chwili. Widzę na twarzy blondynki rozczarowanie, ale nie mogłam tak postąpić. Nie znam go i nie chcę kusić losu.

Mimo że podjęłam już decyzję, dalej zastanawiam się co mogłoby się stać gdybym się zgodziła. Piątkowe wieczory zazwyczaj spędzam z przyjaciółmi albo na imprezach albo na różnych wypadach. Na dzisiaj nie mieliśmy żadnych planów, dlatego mogłabym pójść, ale mój mózg podpowiadał stanowcze nie, chociaż intuicja podpowiadała żeby pójść.

Wychodząc ze szkoły musiałam przejść się na spacer, żeby zacząć w końcu myśleć o czymś innym. Za naszą szkołą był duży teren zwykłej trawy. Lubiłam samotne spacery w szczególności, gdy zakładałam słuchawki i wyłączałam jakiekolwiek myślenie. Muzyka była nieodłącznym elementem mojego życia. Nie było dnia w którym nie słuchałam muzyki. Lubiłam większość piosenek ale w chwilach takie jak ta najczęściej wybierałam spokojne i dość smutne piosenki. Większość moich playlist taka była – smutna, spokojna czy może nawet depresyjna. Taka muzyka mnie uspokaja.

Podczas mojej własnej„terapi", której teraz zażywam, coś mi przerywa.Prawdopodobnie ktoś próbuje się do mnie dodzwonić, bo moja muzyka przestała płynąć.

Tak. Rozlega się dzwonek mojego telefonu.

-Halo. - mówię obojętnym tonem. Teraz żałuję, że nie wyłączyłam telefonu. Teraz było już za późno, żeby się rozłączyć.

-An, to ja Olivia. Dzwonię z telefonu mojej babci. Jestem właśnie u niej i jest też moja ciocia. Mówiłam o zajęciach dodatkowych i że w przyszłym roku będziemy chodzić na zajęcia taneczne i powiedziała, że jeśli wstąpimy do zespołu jeszcze w tym semestrze będziemy mogły wziąć udział w zawodach na początku przyszłego roku szkolengo. Wchodzimy w to? - mówi roztrzepana przyjaciółka. Tym byłam totalnie zaskoczona. Pomimo wiedziałam, że ciocia Olivii pracuje w szkolnym sekretariacie, nie myślałam że natrafi się taka okazja. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, ale jakim cudem miałyśmy już wejść do zespołu, jeżeli zawsze wszystkie miejsca są zajęte.

-Bardzo chętnie, ale skąd znajdą się dla nas miejsca. A tak poza tym nie znamy żadnych choreografii.

-No tak, zapomniałam ci powiedzieć, a od tego miałam zacząć. Trzy dziewczyny z ostatniego roku musiały zrezygnować, bo bodajżę dostały ofertę pracy czy coś takiego. Teraz szukają osób, tak więc dla nas na spokojnie będzie miejsce.

Chwilę się zastanawiałam, bo musiałabym OD TERAZ uczęszczać na zajęcia, żeby później wziąć udział w zawodach. Nawet nie wiedziałam czy byłam na tyle dobra żeby być pokazywana na występach, a codopiero na zawodach. Zaś taka okazja może się nie powtórzyć.Tylko głupi by nie skorzystał.

-To z chęcią. Od kiedymamy być na zajęciach?

-Od przyszłego tygodnia.W poniedziałki, środy i czasem w soboty, ale to różnie. -odpowiada przyjaciółka. Przez ten cały czas mówiła z taką pasją w głosie jakby jej największe marzenie się właśnie spełniło.-Dobra, ja muszę spadać, bo moja rodzina na mnie czeka. Bye.

Po zakończonej rozmowie,muzyka w moich słuchawkach znowu zaczyna płynąć. Wracając przechodzę obok boiska szkolnego na którym aktualnie rozgrywa siętrening siatkarzy. Wśród zawodników dostrzegam Lucasa biegającego za piłką w swojej luźnej koszulce i spodenkach.

Strój!

Ja przecież muszę mieć w co się ubrać na zajęcia. Nigdy dotąd nie chodziłam na takie zajęcia – nie licząc zajęć z baletu, kiedy miałam z 7 lat. Musiałam pojechać do sklepu coś wybrać. Mam na to cały weekend, ale jak zacznę teraz coś wybierać to może w niedzielę już to kupię.

Zmierzam w kierunku centrum handlowego i wjeżdzając na parking widzę idealnie zaparkowanego czarnego Astona Martina. Zastanawiam się kto mógł sobie pozwolić na takie auto, bo wrażenie robi niesamowite! Niemyśląc nic więcej, parkuję obok czarnego auta, wysiadam i zmierzam w stronę wejścia do galerii. Wchodząc przez automatycznie otwierane drzwi, widzę jakąś postać przede mną, ale nie zwracam uwagi kto to jest bo jestem w trakcie wkładania kluczyków z auta i szukaniu telefonu w torebce. Nagle czuję ciepłą dłoń ciągnącą mnie za ramię.

W tym momencie zamiast strachu czuję dreszcz. Nie mam pojęcia kto to, ale w chwili gdy zostaję oparta o maskę jednego z aut, widzę jego twarz.

Chłopak z przymierzalni, posiadacz podpisu „C", autor mojeo listu.

Niech to szlag.

Zapomniałam o tym. Miałam tu nie przychodzić, żeby właśnie uniknąć tej sytacji, a teraz stoję z nim twarzą w twarz czując jego perfumy.

-Mówiłem „bez spóźnień". - Cedzi przez zęby. Jest zdenerwowany, ale nie pokazuje tego. Jedyne emocje, które się pojawiły na jego twarzy to zadowolenie.

-Przykro mi. Nie przyszłam tu dla ciebie. - odpowiadam poirytowana.

-Czyżbyś? Kilka minut po umówionej godzinie, a ty mówisz że nie przyszłaś tu dla mnie. Uwarzaj, bo ci uwierze. - odpowiada wyraźnie zadowolony, co mnie jeszcze bardziej denerwuje.

-Czego ty ode mnie chcesz? Wziąłeś się z nikąd. Masz moje dane, cholera wie z kąd.Piszesz do mnie listy. Co ja ci takiego zrobiłam?- pytam wyraźnie zirytowana. Teraz na jego twarzy widać spokój i muszę przyznać, że gdy tak stoi dalej mocno trzymając mnie za łokieć, jest niewiarygodnie przystojny.

-Nie byłaś na dokładny czas – nie ma odpowiedzi. Zapamiętaj mnie, tak łatwo o mnie nie zapomnisz. - mówi puszczając mój łokieć. Cofa się o jeden krok. -Jestem Nicolas. Więcej się nie dowiesz. - Teraz odchodzi już całkiem i wsiada do auta o kóre mnie oparł. Podnosząc się, widzę że to jest ten czarny Aston Martin obok którego zaparkowałam. Słysząc charakterystyczny dźwięk silnika, odsuwam się na bok, gdy ten wyjeżdża z parkingu. Jak auto jest równolegle do mnie, widzę dziewczynę siedziącą na miejscu pasażera.

Chęć na zakupy miprzeszła. Zrobię to jutro.

Wsiadam do auta i wracam do domu. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale jak widzę tego chłopaka, mój nastrój to istna sinusojda. Wracając do domu zastanawiam się kim jest dany Nicolas.

Będąc już w pokoju, wpisuję jego imię na facebook'u.

Nicolas

Niema żadnych informacji o nim.


Podnosząc wzrok z wyświetlacza telefonu, trafiam na pudełko znalezione w mojej szafce. Widniejąca tam literka „C" teraz zaczęła nabierać nowego znaczenia. Nie była to rzecz do przekazania od Cam'a, tylko od Nicolasa. Tylko dlaczego „C"? O co chodzi z tym chłopakiem?

Only nowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz