V

1K 105 45
                                    

Park patrzył na Taehyunga, który słodko spał. Była już późna godzina, a ten dalej się nie obudził Tulił mocno Jimina, który minimalnie mniej cierpiał będąc w jego ramionach. Minęło kilka dni od wieczora, kiedy omega ujawnił przed ukochanym swój ból. Od tego momentu Tae się nie odzywał i był bardziej skryty. Ciągle zajmował się Jiminem, ale nie z takim entuzjazmem jak wcześniej. Nie gładził go po brzuchu, nawet nie patrzył w jego stronę. Park bardzo chciał mu to wszystko wyjaśnić, ale nie był w stanie złożyć poprawnie zdania przez to, jaki czuł ból.

Tamtego poranka czuł się zaskakująco lepiej. Postanowił porozmawiać z Tae, jak ten tylko się obudzi. Póki co bardzo potrzebował iść do toalety, więc powoli wstał z łóżka. Ucieszył się, że był w stanie to zrobić, a palące mięśnie go nie paraliżowały. Pogładził się po brzuchu i zaczął iść do łazienki. Domyślał się, że musiał wyglądać jak kaczka, bo rozstawił szeroko stopy i wygiął plecy, aby było mu wygodnie iść. Uśmiechnął się sam do siebie i dalej gładził się po brzuchu.

Miał na sobie jedynie koszulę, gdy poczuł, że po nogach pociekła mu woda. Spojrzał na ziemię i było jej coraz więcej. Zaczął brać głębokie wdechy, aby się uspokoić choć serce biło mu jak szalone. Był podekscytowany, szczęśliwy i przerażony w jednej chwili.

Odwrócił się do łóżka i bał się poruszyć.

– Taehyung – powiedział głośno, na co ukochany odwrócił się w jego stronę i powoli otworzył oczy. – Tae, błagam obudź się – powtórzył, a starszy spojrzał na niego i zamarł. Zerwał się do niego i szybko wziął na ręce. Doskonale wiedział, co się działo i musiał wtedy zachować zimną krew. Dowiedział się co nieco o porodach i dobrze zapamiętał, co powinien zrobić.

– Bierz głębokie wdechy kochanie – poprosił i ułożył ukochanego na łóżku. Poprawił mu poduszki i szybko otworzył okno, aby napuścić do środka świeżego powietrza. Wrócił do Jimina i złapał go za rękę. Ten wyraźnie się stresował, ale usiłował panować nad swoim oddechem.

– Pójdę po służki i medyczkę. Wrócę za chwilkę. Wszystko będzie dobrze kochanie – powiedział Tae i ucałował chłopaka w głowę. – Jesteś dzielny i silny. Wierzę, że dasz radę – dodał i wybiegł z pokoju.

Jungkook siedział w gabinecie z bratem, gdy nagle weszła do niego służąca.

– Przepraszam, że przeszkadzam, ale książę Park zaczął rodzić – powiedziała szybko, a Kook zerwał się z krzesełka. Spojrzał na Namjoona, a ten się uśmiechnął.

– Będzie dobrze. Leć do niego – oznajmił nie wiedząc, jaki jest stan Jimina.

Jungkook poszedł za służką i miał zamiar wejść do sypialni, gdy ta zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.

– Co jest? Chcę być z mężem – rzucił ostro i kobieta mu ponownie otworzyła.

– Alfy nie są przy porodach...

– Ale ja jestem księciem i to jest rozkaz. Chcę być przy mężu...

– Koo, uspokój się – poprosił Taehyunga, który złapał go za ramię. Nie mógł pozwolić, aby Jungkook się wydzierał.

– Musimy przy nim być... my... – Alfa urwał, gdy służka znowu zamknęła drzwi. Chciał pociągnąć za klamkę, ale Tae go powstrzymał.

– Nie stresuj go. On jest już i tak bardzo słaby, nie możemy go dodatkowo denerwować – rzucił szybko i nieprzemyślanie Taehyung. Ukochany popatrzył na niego ze zdziwieniem i wtedy dotarło do Tae, co on właśnie zrobił.

– Co ty powiedziałeś? Słaby? – dopytał Kook, a diamentowy chłopak szybko się od niego oddalił. Jungkook dogonił go i złapał za rękę. Odwrócił i zobaczył, jak z oczu Tae wypadają diamenty.

Diamond tears II VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz