Wypadek

21 0 0
                                    

Rozdział zawiera ship YAOI omegaverse KiriBaku. Nie lubisz, nie czytaj.

Dla tych, którzy jednak zostają. Miłego czytania!~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov. Kirishima

Ta cholerna alpha trzymała nóż przy gardle mojej omegi. Mojej omegi! A ja nie mogę nic zrobić. Nie chcę, aby stała mu się krzywda. Jestem beznadziejną alphą skoro nie umiem obronić swojego przeznaczonego!

-I co teraz zrobisz? - zaśmiała się wrednie widząc moją minę- Jeśli ruszysz się chodź o krok poderżnę mu gardło. Oddaj mi dzieciaka i zniknę stąd. Już nigdy mnie nie zobaczycie.

-Po co ci on? To jest nasz syn! - warknęła omega, a ja uciągnąłem cicho powietrze. Chciał się kłócić nawet w takiej sytuacji, on jest niesamowity.

-Ma coś w sobie czego potrzebujemy. Płynie w nim krew dwóch mężczyzn, dodatkowo, o bardzo silnych quirkach- powiedziała beznamiętnie- Oraz w jego krwi jest ,,Niszczyciel quirków,,.

Byłem zaskoczony, bardzo zaskoczony. ,,Niszczyciel quirków,, pojawia się w krwi niezwykle rzadko. Muszą być bardzo specyficzne i wyszukane warunki, aby odpowiedni enzym się uaktywnił. Coś tam opowiadali w szkole, ale nie sądziłem, że to prawda.

-Nie oddamy ci go! - zawołałem zrozpaczony.

-Oddacie, prawda Bakugo?- zapytała alpha przejeżdżając lekko nożem po gardle omegi. Chłopak syknął, bo ostrze nacięło jego skórę i zostawiło po sobie czerwoną linię.

.....

Pov. Narrator 

Rana na gardle bolała po czas gojenia, ale jeszcze gorzej było później. Nóż musiał być umaczany w jakiejś toksycznej substancji, bo pewnego dnia Kirishima wchodząc do domu usłyszał huk.

Pov. Kirishima

Usłyszałem głośny huk czegoś upadającego. Dochodził z kuchni. Pobiegłem tam szybko i znalazłem tam Bakugo wijącego się z bólu na podłodze i trzymającego się za szyję. Przez chwilę pomyślałem, że się dusi, ale potem uświadomiłem sobie, że chłopak trzyma się za bliznę, którą zostawiła mu ta cholerna alpha. Bakusiowi piana wystąpiła na usta, a oczy rozszerzał ból i cierpienie. Podbiegłem do niego przerażony i błyskawicznie wziąłem na ręce. Przecież badania jego krwi nie wykazały żadnej trucizny w jego organizmie. Wybiegłem z domu z zemdloną z bólu omegą. Prawie spadłem ze schodów, ale w końcu położyłem go na tylnym siedzeniu w aucie, a sam wskoczyłem z kółko. Ruszyłem z piskiem opon do szpitala, pod czas jazdy zadzwoniłem do mamy Bakugo i wyjaśniłem sytuację. Poprosiłam ją, aby zajęła się dziećmi, które zostały same w domu. Szybko rozłączyłem się i łamiąc wszelkie możliwe przepisy pognałem do szpitala.

Driftem zatrzymałem się na parkingu jak najbliżej wejścia. Wysiadłem i szybko zabrałem Bakugo z tylnego siedzenia. Krzycząc o pomoc popędziłem do wejścia. Chłopak nadal spał. Słysząc moje krzyki ze szpitala wybiegł lekarz i kilka pielęgniarek. Podbiegli do mnie z łóżkiem na kółkach, na którym położyli mojego chłopaka. Płacząc wyjaśniłem im o co się stało. Na szczęście to był ten sam szpital, w którym Bakugo leczył się po tamtym incydencie z nożem. Zabrali go na oddział intensywnej terapii i tyle go widziałem.

*kilka dni później*

Pov. Bakugo

Obudziłem się z lekkim bólem. Czułem się jakby coś mnie przejechało, a potem magicznie złożyło do kupy. Bolało mnie tylko gardło, a bardziej blizna.

Poczułem ciężar na nodze i ujrzałem śpiącego Kirishimę. Głowę miał opartą o moje kolano i jedną ręką ściskał moją kołdrę. Miał zmęczoną, ale spokojną twarz. Lekko się uśmiechał, więc chyba śniło mu się coś miłego. Zacząłem głaskać go po włosach z lekkim uśmiechem na ustach. Odchyliłem głowę do tyłu i patrzyłem w biały sufit. Co się stało? Pamiętam tylko nagły ból i wszystko mi się rozmazywało, a potem tylko ciemność. Nagle poczułem lekki ruch pod ręką. Eijiro podniósł sennie głowę i popatrzył się na mnie trochę nieprzytomny.

-Bakugo, obudziłeś się- uśmiechną się, a w jego oczach pojawił się blask radości, który znikł po tym, gdy dowiedział się, że Katsuki zapadł w śpiączkę pourazową.

-Tak Shit Hair, mogę pić?- wychrypiał, bo nie używał gardła przez kilka dni.

-Jasne, jasne- chłopak zerwał się i szybko podał mi do ust szklankę z wodą. Szybko wypiłem całą jej zawartość.

-Długo spałem?

-Pięć dni. To była śpiączka pourazowa.

-A co z dziećmi?- zaniepokoiłem się i zacząłem się podnosić, ale alpha mnie powstrzymał.

-Są bezpieczne z twoją mamą- uśmiechnął się, a ja opadłem na poduszki- Stęskniłem się za tobą.

-Ja za tobą też, mój idioto- powiedziałem cicho.

W następnej sekundzie poczułem na swoich ustach miękkie usta, których mi tak brakowało. Szybko oddałem pocałunek, a alpha od razu zabrał mi chwilową dominację. Taki zachłanny. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam powietrza. Uśmiechnęliśmy się do siebie i chłopak pocałował mnie w czoło przytulając.

-Nie rób tak mi więcej- poprosił mnie cicho chowając mnie w swoich ramionach- Myślałem, że umrę z tęsknoty i samotności. Przez pierwsze dwa dni byłeś na oddziale zamkniętym, a po usunięciu wszelkich toksyn z ciebie, przenieśli cię tutaj.

-Jakie toksyny?

-Pamiętasz ten incydent z szaloną alphą?- pokiwałem głową- Na nożu musiało coś być i gdy przecięła ci gardło to coś dostało się do rany. To była trucizna tego typu co po pewnym czasie dopiero się ujawnia. Jedna z najgorszych i posiadanie jej jest karane dożywociem.

-Musiałeś bardzo cierpieć- Kirishima nieczęsto słyszał takie słowa ode mnie, więc byłe mile zaskoczony- Mam nadzieję, że ta suka będzie siedzieć w pierdlu do końca swojego żałosnego życia.

-Będzie siedzieć na sto procent. Nie tylko przez to co zrobiła z tym nożem- lekko był spięty, coś się musiało stać. Zacząłem się niepokoić.

-Coś się stało?- zapytałem niepewnie.

Chłopak wypuścił powietrze na uspokojenie i popatrzył mi w oczy. Były takie hipnotyzująco czerwone...

-Chodzi o to, że jest jeszcze oskarżona o napaść i próbę zabójstwa ciężarnej omegi- odetchnął cicho.

-To zaatakował jeszcze jakąś ciężarną omegę? To straszne.

-Tylko chodzi o to, że tą ciężarną omegą byłeś ty...

-C-co? Ale ja przecież nie byłem w ciąży!- zawołałem trochę wkurzony. Kirishima wzdrygnął się.

-I nadal w niej jesteś. Toksyny na szczęcie nie wpłynęły na rozwój dziecka. Będziemy znowu rodzicami- uśmiechnął się.

Jak to? Kolejne dziecko? Mają już dwójkę, a teraz kolejne? Jak oni sobie poradzą skoro nawet przy dwójce ledwo dają sobie radę, a teraz ma pojawić się trzecie. Patrzyłem tępo w ścianę nie wiedząc co o tym myśleć. Już dawno porzuciłem marzenie o powrocie do szkoły, ale Eijiro nadal chodził do UA. Trudno mu będzie zdać egzaminy końcowe przy trójce dzieci i omedze.

-Nie cieszysz się?- zapytał Kirishima widząc pojedyncze łzy spływające mi po policzku- Ej, nie ma co płakać kochanie. Poradzimy sobie, a jak coś to zawsze pomogą nam nasze mamy.

-Ci-cieszę się, jasne, że się cieszę... Ale co z twoją szkołą? Przynajmniej ty ją skończ- powiedziałem wtulając się w Kirishimę i cicho łkając.

-Z twoją pomocą mi się uda.

-A co jak będę mieć ruję? Jak sobie poradzimy z trójką małych dzieci, twoimi egzaminami i moją cholerną rują?

-Oddamy dzieci do babci i odłożymy naukę na chwilę- uspokoił mnie po chwili namysłu- Jesteś świetną mamą, która jeszcze dodatkowo ma mnie na głowie- wyszczerzył się do mnie swoimi rekinimi zębami.

-No dobrze- zawsze potrafi mnie uspokoić- Kiedy wychodzę ze szpitala?

-Za tydzień.

-Kocham cię, Eijiro.

-Ja ciebie też Bakuś. 


~~~~~~~~~~~~~~

hejka
tez one-shot jest częścią książki, która tam się kreowała w mojej głowie, ale nie wiem, czy kiedykolwiek ją napisze

z racji iż mam egzaminy coś tam później może się pojawić 
nic nie obiecuję, bo nie piszę ostatnio nic
raz na ruski rok coś się będzie pojawiać w jakiejkolwiek książce pojawiać

miejsce na pomysły --->

Sayonaraa~ ❤

One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz