Koszmar (wiem, że nikt do tego nieprzeczyta, ale i tak wstawiam 🙃)

17 0 0
                                    

Sobotnie popołudnie.

Postanowiła, że pójdzie z nim na spacer. Wędrowali lasem, było piękne. Słońce świeciło przez liście tworząc na ziemi łatki jak na futrze ich kota, ptaki śpiewały. Kobieta nuciła cicho kołysankę, ale nie miała na celu nikogo uśpić. Szła z dzieckiem za rączkę. Maluch machał ich rękami i śmiał się. Weszli między wieloletnie, wysokie świerki. Nagle zrobiło się ciemno i przenieśli się do białego ciemnego pomieszczenia. Dziecko klęczało w plamie światła i płakało. Matka była pod ścianą, nie mógła się ruszyć, iść pocieszyć swojego maluszka. Nagle dziecko zaczęło krzyczeć, z bólu i strachu. Ten dźwięk ranił uszy rodzica jak sztylety.

Z cienia wyłoniły się czarne macki, przypominakące macki ośmiornicy. Podniosły dziecko do góry i zabrały ze sobą w mrok. Słychać było tylko oddalający się płacz...

Chwila ciemności, rozpaczy i znowu pokój. Ale tym razem czarny, oświetlony krwisto czerwoną lampę wieszczącą mniej więcej po środku. Pod nią, stał stół, a na nim leżało dziecko. Było martwe. Kobieta podszedł do stołu i ujżała, że jej pociecha ma narysowany pentagram. Wycięty na skórze, na klatce piersiowej. Sięgał aż do brzucha. Ciemne oczy dziecka patrzyły w sufit, blada skóra wyglądała jak z kości, poszarpane ubrania niewiele zasłaniały. Wtem nadleciały czarne jak smoła kruki i napadły na twarz leżącego ciała. Po kilku chwilach odleciały kracząc. Widok był paskudny. Ptaki wydziobały oczy, a całą twarz zaorały pazurami.

Pentagram zaczął się świecić czarnym blaskiem. Dziecko siadło na stole i odwróciło głowę w stronę matki. Z pustych oczodołów zaczęła się sączyć krew i czarna posoka. Popatrzyło się na opiekuna i przekrzywiło głowę jak ciekawski ptak. Nagle rzuciło się na matkę i zaczęło dusić wydając z siebie koszmarne krzyki, lamenty, płacz. Rodzicielka złapała, z przerażeniem, za ręce dziecka. Krzyknęła, ale ono nie puściło. Walczą tak przez chwilę, mały potwór jest zaskakująco silny. Kobiecie nie udaje się oderwać palców od swojej szyi. Zaciskają się jeszcze mocniej, naciskając boleśnie na tchawicę. Tlen. Brak tlenu. Po chwili męczarni nastaje ciemność.

Ona wie, że umarła. Już nic nie będzie czuć. Bólu, smutku, radości, nic. Umarła, a z nią, jej potomek....

------

Mam nadzieję, że się wam podoba. Taki lekki horrorek

Wiem, że nikt tego nie przeczyta, ale wstawiam to, bo mi się chce

Wiem, że piszę dużo nagle, ale nie wiem jak to zastąpić •-•

Miłego dzionka i ochrony przed demonami~

One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz