Obrzydliwe charczenie dało się słyszeć z każdej strony. Pot spływał mi po plecach i skraplał się na czole. Zaciskałam mocno oczy, myśląc że w ten sposób choć na chwilę ucieknę od rzeczywistości. Mercedes w którym się znajdowałam, wydawał się najlepszą opcją, gdy zobaczyłam nadchodzące stado. Miał wszystkie drzwi i okna dlatego się w nim ukryłam. Uciekanie i ukrywanie się najlepiej wychodziło mi w tym świecie.
Skulona za siedzeniem kierowcy, nadal z zamkniętymi oczami ściskałam kurczowo w rękach swój plecak i czerwoną obrożę, którą zdążyłam ściągnąć mojemu psu . Ares wiedział, że kiedy mu ją zdjemuję, ma wiać. A ja wiedziałam, że sobie poradzi i ucieknie, czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Moja pięciodniowa już rana na łydce, wyglądała coraz gorzej. Mimo, że zmieniałam opatrunek, potrzebowałam antybiotyku na infekcję, która pewnie już się rozwijała. Nie zdążyłabym zbiec z drogi na czas. Dlatego, uwalniając Aresa wpełzłam czym prędzej do mercedesa.
Charczenie umarłych powoli słabo, co oznaczało że się przerzedzają. Niepewnie wyjrzalam przez szybę auta. Stado oddalało się. Mimo to, postanowiłam jeszcze trochę poczekać, na wypadek gdyby jeden z nich zabłądził. Starałam się unikać konfrontacji z nimi. Umiałam się ich pozbyć. Robiłam to już. Ale zawsze przychodziło mi to z trudem. No bo w końcu, kiedyś oni, byli kimś. Czyimś rodzicem, dzieckiem, bratem, siostrą, sąsiadem. Nadal nie docierała do mnie ta okropna rzeczywistość.
Po ok 20 min ostrożnie wyszłam z auta. Zagwizdałam cicho dwa razy, jak zawsze kiedy chciałam przywołać mojego czworonoga. Nie pojawił się, ale wiedziałam, że gdzieś tam jest. Ten psiak był wyjątkowy i sprytny.
Kiedy znalazłam go zamkniętego w małej chatce, wychudzonego i smutnego wiedziałam, że muszę go ocalić. Potrzebowałam czegoś normalnego. Przyjaciela. A skoro nie mógł być to człowiek, to musiał być nim chociaż pies. Założyłam plecak na ramiona a obroże schowałam do kieszeni skórzanej kurtki. Poprawiłam za paskiem pistolet i sprawdziłam czy nie zgubiłam noża. Ocierając pot z czoła, ruszyłam w przeciwnym kierunku co stado.
CZYTASZ
Come on, let's learn to fly together.
FanfictionŚwiat The Walking Dead i Ty. Jest też On i wasze uszkodzone serca.