Carl pokazał mi Alexandrię. Dowiedziałam się o spiżarni, składowisku broni, prowizorycznej szkole, a nawet o kościele. W międzyczasie opowiedział mi jak wygląda sytuacja. Kobieta, którą widziałam wczoraj z zakrwawionym mężczyzną w objęciach to Deanna. Przywódczyni tej społeczności. W objęciach trzymała swojego męża, którego zamordował Pete. Ojciec Carla, który zabił Pete'a to miejscowy gliniarz. Drugim gliną jest Mischonne. Carl, jego mała siostrzyczka Judith, jego ojciec i bliscy dotarli tu około dwa miesiące temu. Czułam, że przeszli wiele. Z resztą jak każdy z nas.
- Dzięki Kowboju - rzuciłam do Carla kiedy dotarliśmy pod mój nowy dom.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, jestem niedaleko - powiedział głaskając Aresa po grzbiecie. Było widać, że pies go polubił. Cieszyło mnie to. Ja też go polubiłam.
- O, mój tata - Carl, zdezorientowany patrzył na coś za moimi plecami. Odwróciłam się. Szli do nas Morgan i ojciec Carla.
- Helena - uśmiechnął się Morgan.
- Część - też się uśmiechnęłam.
- Rick Grimes - umundurowany wyciągnął do mnie dłoń.
- Helena Czarnecka - uścisnęłam ją. Rick uniósł brew.
- Rosjanka? - dopytywał.
- Polka - poorawiłam go. Kątem oka dostrzegłam zdumienie na twarzy Carla. Morgan też był lekko zdziwiony. Wzruszyłam ramionami.
- Carl pokazał Ci miasto? - zapytał Rick. Pokiwałam głową. W powietrzu dało sie wyczuć pewne napięcie. Ten mężczyzna mnie nieco przerażał.
- Okej powiem prosto z mostu - Rick zbliżył się do mnie. Ares znalazł się obok mnie w mgnieniu oka.
- Bezpieczeństwo moich bliskich jest dla mnie najważniejsze. A to oznacza, że to miejsce musi być bezpieczne, czyli ludzie tutaj nie mogą stwarzać problemów. I mimo że pomogłaś moim przyjaciołom, póki co, będę miał Cię na oku - powiedział powoli i wyraźnie.
- I vice versa - odpowiedziałam, nie dając po sobie poznać lekkiego zdenerwowania. Rick lekko się uśmiechnął, po czym odszedł skiwając mi głową. To samo zrobił Morgan.
- Zawsze jest taki dla nowych - pocieszył mnie Carl, po czym pomachał mi na pożegnanie. Odmachałam mu i weszłam na swój taras. Pod moimi drzwiami znalazłam kilka dużych puszek z karmą dla psa. Ares od razu zaczął je wąchać. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Czyli dziś zjesz coś fit - rzuciłam do psa. Ten tylko pomerdał ogonem.
~~~
To niesamowite jak dobrze może smakować prosta jajecznica po długim czasie. Przymknęłm oczy by poczuć jej wspaniały smak. Ares w tym czasie pożerał puszkę karmy, którą jak się domyślam podrzucił nam Aaron.
Było późne popołudnie. Ktoś zapukał do moich drzwi. Otworzyłam je.
- Część! Jestem Carol - uśmiechnęła się do mnie siwowłosa kobieta.
- Helena - uśmiechnęłam się niepewnie. Jej włosy były krótko obcięte. Była schludnie ubrana a w rękach trzymała plastikowe pudełko.
- To taki mały powitalny prezent - wręczyła mi pudełko. Zauważyłam, że w środku są ciastka. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. To bardzo miłe.
- Dziękuję - powiedziałam szczerze - Nie sądziłam, że zjem jeszcze w tym życiu ciastka - zaśmiałam się.
- Tutaj jest nowe życie - powiedziała miło. Pokiwałam głową.
- Carlol! - usłyszeliśmy niski męski głos. Kobieta odwróciła się. Daryl szybko szedł ulicą wraz z Carlem i czarnoskórą kobietą. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
- Zebranie u Deanny. Teraz - rzucił groźnie Kusznik nie zatrzymując się. Carol uśmiechnęła się do mnie smutno, po czym dołączyła do trójki.
Zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapę. Ares wskoczył na miejsce obok. Daryl zawsze zabiera moich rozmówców. Otworzyłam z westchnieniem pudełko i wzięłam kęs brązowego chrupiacego wypieku. Ranyy... Niebo w gębie. Oblizałam usta. Ares patrzył uważnie na ciastko. Zaśmiałam się pod nosem.
- Masz - rzuciłam mu resztę przekąski. Złapał i zjadł w oka mgnieniu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Tu jest wszystko o czym człowiek może dziś pomarzyć. Ciężko będzie z tego zrezygnować. Myślałam o moim planie z wczoraj. Cóż może powitanie nie należało do najlepszych. Rick jest groźny i powinnam się trzymać od takich ludzi z daleka. Z drugiej strony zdążyłam już polubić Aarona. Carl, Denise, Morgan też wydają się w porządku. Nie mogę rozgryźć Kusznika, ale nie sądzę żeby należał do tych "złych". Może Alexandria faktycznie mogłby być moim nowym domem? Może powinnam przestać być nieufna i otworzyć się na tych ludzi? Nie chce być już samotna. Zamyśliłam się opadając na poduszkę.
CZYTASZ
Come on, let's learn to fly together.
FanficŚwiat The Walking Dead i Ty. Jest też On i wasze uszkodzone serca.