Te słowa

37 2 1
                                    

Leżałam na łóżku. Cały proces przezwyciężania się znowu się rozpoczął. Wątpił czy dam radę to zrobić, ale wiedziałam, że i tak muszę. Ronodin chce nas pozabijać, nie wiadomo jak długo damy radę go więzić, bez przenoszenia do Skrzyni Ciszy. W końcu się uwolni, a jeśli nastąpi to w najbliższym czasie to nie dam rady mu o tym powiedzieć, bo będę już martwa.  Dlaczego jest to takie trudne. Miałam wypowiedzieć zaledwie kilka zdań i już świrowałam.  Właściwie, sama doprowadziłam do tej sytuacji. Gdybym wtedy poczekała, zobaczyła jak zareaguje, to nic by się nie stało.  Gdybym była trochę bardziej rozsądna i cierpliwa. Ech.... To gdybanie nic nie da. Dobrze o tym wiem, ale nie mogę się od tego powstrzymać.  Czemu tak to rozpamiętuję? Może jeśli w końcu tam pójdę i załatwię to raz na zawsze, to może wtedy wszystko będzie już w porządku? Westchnęłam, wstałam z łóżka i ruszał ku drzwiom. W momencie kiedy położyłam dłoń na klamce, do pokoju wpadł Seth i prawie przywalił mi drzwiami. 

- Seth! Co Ty wyprawiasz?! Prawie mnie uderzyłeś!

- Przepraszam, ale Tanu chce z Tobą porozmawiać.

- Właśnie do niego szłam...

- To świetnie. Bałem się, że będę musiał Cię przekonywać. 

Wyszliśmy z pokoju, chłopiec ruszył w swoją stronę, a przemierzyłam korytarz i stanęłam przed drzwiami Tanu. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. 

 - Proszę. - dało się słyszeć cichy głos. 

Jak tylko weszłam, zamknęłam drzwi za sobą. 

- Dobrze Cię widzieć, Olivio. - mistrz eliksirów uśmiechnął się.

- Czemu tam poszedłeś? - w moim głosie pobrzmiewała złość, panika i smutek, a także troska. 

Nie odpowiedział od razu.   Przez chwilę staliśmy w ciszy. Minuty wlokły się niemiłosiernie. Przestępowałam z nogi na nogę. Tanu wyglądał teraz znacznie lepiej niż w grocie smoka.  Nie był już brudny, a liczne siniaki i zadrapania zaczynały znikać. Podbite oko już zbladło. Wciąż nie odpowiadał, a ja zdałam sobie sprawę, że mężczyzna płacze.

- Czemu płaczesz? - zbliżyłam się i chwyciłam chusteczki leżące na szafce nocnej jedną z nich otarłam łzy i ponowiłam pytanie- Dlaczego płaczesz?

Spojrzał na mnie i  wyszeptał:

- Kocham Cię. Poszedłem tam, a Ty po mnie przyszłaś. Mogłaś zginąć, nie wiedziałaś co Cię tam czeka, a mimo to poszłaś tam.

- Nie byłam sama. Poza tym nie mogłam Cię zostawić. - sama zaczynałam płakać, ale usilnie próbowałam powstrzymać  łzy.

- Ale czemu tam poszedłeś?

- Chciałem dać te kwiaty z magicznej polany....

Nagle wybuchłam histerycznym płaczem. Zakryłam twarz dłońmi i pochyliłam się do przodu. Dlaczego tak płaczę? Nie mogłam przestać, choć bardzo chciałam. Płacz wstrząsnął moimi ramionami. Kto położył mi dłoń na ramieniu.

- Nie płacz już. Przecież wszystko w porządku.

- Wiem. - wyszlochałam. - Ale gdybyś zginął... nie wiem co bym zrobiła... Obiecaj, że już nigdy czegoś takiego nie zrobisz! - powoli się uspokajałam. 

- Obiecuję. Olivio, spójrz na mnie. 

Z pewnością byłam cała czerwona od płaczu, ale usłuchałam. Podniosłam głowę. Tanu usiadł na brzegu łóżka. Zbliżył się.  Pocałował mnie.

-  

Baśniobór - Znalazłam szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz