Oana POV
Niestety nie było nam dane wślizgnąć się niepostrzeżenie. Założyłabym się o wypłatę, że Marco dostał alert na telefon, jak tylko zeskanowałam swój pod czytnikiem na wejściu. Pojawił się w korytarzu jak duch. Omiótł spojrzeniem Margo i jego oczy zapaliły się ciepłem. Objął ją ramieniem i pocałował w skroń. Następnie wymierzył konkretnego klapsa.
– Ała! – zaprotestowała głośno, a parę głów odwróciło się w naszą stronę – No, za co u diabła?!
– Za nieodbieranie telefonu, wasza wysokość! – położył dłoń na jej karku i ścisnął, zanim ją pocałował.
– Neandertalczyk! – fuknęła pod nosem.
– Chcesz kolejnego klapsa?
– Tobie się marzą dalsze przyjemności? – fuknęła – Zapomnij.
Brat popatrzył na mnie uważnie.
– A tobie co się stało?
– Alergia – skłamałam.
Spojrzał na mnie spod zmrużonych powiek. Czemu mój brat musiał być geniuszem?!
– Na co?
– Na dziwki. – wypaliła Margo, mrugając do mnie zalotnie – Będziemy tu tak pierdolić w przejściu czy idziemy się bawić?
– To nie jest koniec przesłuchania... – zaczął Marco.
– Jest. – przerwała Margo śmiało. Spojrzał na nią gniewnie, ale cokolwiek zobaczył w jej mimice i oczach, rozluźnił się. Pogroził mi palcem, jakbym to ja była winna.
– Pilnuj się.
Ja! Ja! Która w tym wszystkim była niewinna. Moją jedyną przewiną było to, że zakochałam się w mężczyźnie, który nie widział we mnie kobiety czy potencjalnej kochanki a jedynie kumpelkę, siostrę.
– Mamy lożę na górze.
– Możemy zostać na dole? – spytałam, widząc Fabiego na parkiecie – Bliżej do tańca i baru.
– Idź do Złotego Kręgu. – zaśmiała się Margo, odprawiając go gestem – My sobie tu damy radę. Jak pozostali śmiertelnicy.
Ten złośliwy komentarz zapewnił jej potężnego klapsa w tyłek. Jęknęła i roztarła pośladek, rzucając mojemu bratu gniewne spojrzenie. Byłam pewna, że sobie to odbije.
– Przynajmniej jesteście w środku. – mruknął.
– I co by się nam mogło stać na zewnątrz? Cała wyspa należy do Was! – sarknęła.
Wpatrywali się w siebie intensywnie, jakby zaraz mieli skoczyć sobie do gardła.
– Ty się prosisz o lanie.
– Ty się prosisz o szybkiego loda, żebyś przestał gwiazdorzyć. – rozłożyła ręce – No bo nie mam Snickersa pod ręką!
Zaczęłam się śmiać. Jezu, nigdy nie słyszała, żeby jakakolwiek kobieta śmiała tak mówić do mojego brata! Ba, gorzej, on jej na to pozwalał i nie czuł się oburzony na tyle, żeby ją przywołać do porządku. Wielki pan egzekutor Marco Santini, który budził strach w ludziach, tylko na nich patrząc, w końcu trafił na kogoś, kto się go nie boi! Śmiałam się tak bardzo, że aż pociekły mi łzy.
– Dobrze się czujesz? – spytał Marco, mrużąc oczy.
– Trafiła kosa na kamień. – wydusiłam między parsknięciami.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #6
RomanceZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...