Part 21

5.3K 334 128
                                    



Oana POV

Nieśpiesznie weszłam po schodach. Zatrzymałam się gwałtownie na ostatnim schodku. Nie spodziewałam się zobaczyć Fabiano. Stał oparty o auto. Mimo całego żalu, jaki czułam i wściekłości na samą siebie, nie potrafiłam być dla niego niemiła. Jeśli Solange jest tym, czego szukał, to chociaż może zostanie nam przyjaźń? Przecież potrafiłam być cywilizowana, tak?

– Przywiozłeś Marco? Chyba nie zdążysz wrócić do północy. – podeszłam bliżej – Szkoda, że nie będziesz mógł świętować z Solange.

Stałam przed nim, trzymając w jednym ręku buty a w drugim butelkę szampana.

– On przywiózł mnie.

– Ale po co?

Schował dłonie do kieszeni.

– Bo ty tu jesteś!

– To oboje utknęliśmy.

Patrzyliśmy na siebie w kompletnej ciszy. Było w nim dziś wieczorem coś dziwnego. Nie zachowywał się jak zawsze. Jakby coś go dręczyło. Problem, którym nie podzielił się ze mną. Może zamierzał ograniczyć nasze stosunki? Teraz kiedy miał Solange ja nie byłam mu potrzebna.

– Przykro mi, że Marco przeszkodził ci w wieczorze. Solange wydaje się miła...

– Przestań! Kurwa! – przerwał mi ostro – Musisz się na wszystko biernie zgadzać?!

Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Nigdy wcześniej nie odezwał się do mnie w ten sposób.

– A co niby miałabym powiedzieć?

– Że jej nie lubisz, że do mnie nie pasuje, że jest wredna, podła... brzydka... cokolwiek kurwa – nadal warczał ze złością – poza bierną akceptacją!!

– Czemu miałabym to powiedzieć? – wyszeptałam – Zaprosiłeś ją na sylwestra, widziałam was razem i... – głos mi cichł z każdym słowem.

– Tak po prostu byś się poddała? – wycedził.

– A co według ciebie miałabym zrobić?

– Być chociaż zazdrosną! Wściekłą! Cokolwiek poza kurwa tym zrezygnowanym spojrzeniem!

Nawet jeśli teraz zachowywał się w stosunku do mnie jak gnojek, nadal nie potrafiłam się na niego złościć. Jedyne co czułam to ogromna niepewność. Gula, która dusiła mnie cały wieczór, zjechała w końcu w dół, dając mi na chwilę zaczerpnąć powietrza. Zachłysnęłam się swoim żalem. Zamiast jednak się odezwać, tylko mocniej zacisnęłam usta, odwracając spojrzenie. Nie chciałam, żeby widział moje łzy. Podeszłam do barierek i odwróciłam się do niego tyłem.

– Ja...

– To praca! Solange to praca! – moje usta ułożyły się w okrągłe O – Myśleliśmy, że jest Gretą Eden.

Westchnęłam przeciągle. W piersi nadal czułam ucisk. Widziałam, jak na nią patrzył, jak ją obejmował, dotykał. Naprawdę udawał to wszystko? Co jeszcze udawał? Przyjaźń ze mną? Czy przez te wszystkie lata mu się narzucałam?

– A jest?

– Niestety nie.

– Ty i Marco macie na jej punkcie niezdrową obsesję!

– Nie. Marco i Aiden mają niezdrową obsesję na punkcie Grety. – wyjaśnił – A ostatnio chyba już tylko Aiden. Marco znalazł sobie inne zajęcie.

Obejrzałam się przez ramię. Mój brat tańczył z Margo niemal w totalnych w ciemnościach. Jedynym światłem był księżyc. Ich stopy obmywały fale. Popatrzyłam na ten obrazek tęsknie i z zazdrością. Nie słyszałam, żeby do mnie podchodził. Poczułam ciepło ciała za sobą.

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz