Margo POV
Po wylądowaniu czekało na nas kilka samochodów. Xavierem miał się zająć Alessi. Dziewczyny co do jednej czule pożegnały się ze swoimi facetami. Poza mną. Stałam tam jak ten kołek. Ręka Marco wślizgnęła się na moją talię. Pocałował mnie w kark.
– Nie tęsknisz za tym?
– Nie. – odparłam odruchowo – Po prostu nie czuję takiej potrzeby.
– Uparciuch. – mruknął w moją szyję.
– One znaczą terytorium. – wyjaśniłam – Ja nie muszę tego robić. Jesteś ze mną, ale jeśli zdecydujesz się mnie zostawić, to po prostu odejdziesz, a ja nie będę mała na to wpływu.
– To nie brzmi jak miłosny liścik.
– Miłość jest chemią mózgu, która trwa dwadzieścia cztery do trzydziestu sześciu miesięcy. Tak jakbyś był na haju 24/7. Dopamina, fenyloetyloamina i endorfiny zalewają twój mózg. Prywatna fabryka narkotyków.
– Najlepsza Karma, jaką kiedykolwiek widziałem! – doszedł nas rozbawiony głos Adama – Spełnienie moich pierdolonych marzeń z ostatniego półtora roku.
Marco pokręcił głową z westchnieniem, popychając mnie w stronę terenowego BMW. Muszę go potem dopytać, o co chodziło z tą Karmą. Naszą ochroną miał się zając Demetrio, Nico, Santi i Savio. Reszta zapakowała się do samochodów i odjechała. Mieli do nas dołączyć na kolacji.
W sklepach postanowiłam wybrać taktykę na „nic do mnie nie przemawia". Widziałam po minie Oany, że nie wierzy w ani jedno słowo. W drugim sklepie spojrzała na mnie wyczekująco. Kiedy dziewczyny poszły przebierać w wieszakach, została ze mną z tyłu. Wepchnęła mnie do małego pokoju, który stanowił przymierzalnię i przymknęła drzwi.
– Zrób mi przyjemność i przymierz coś. – powiedziała natarczywie, patrząc na mnie z wyrzutem, jakbym psuła wszystkim zabawę. Ja pierdolę, trzeba było mnie nie zabierać! – Jeśli potem nie zechcesz niczego kupić to w porządku.
– Ja...
– Wiem, chodzi o pieniądze. – przerwała mi, przewracając oczami – Nie martw się, Marco zazwyczaj zasila mój budżet razem z ojcem. Poprosił, żebym płaciła za Ciebie.
Zacisnęłam szczękę tak mocno, że niemal zazgrzytałam zębami.
– Nie. – zaprzeczyłam, kłamiąc jej w żywe oczy i ona to doskonale wiedziała – Po prostu za dużo sobie wyobrażasz w stosunku do mnie i Marco. Nie ch cę być mu nic dłużna. To, co nas łączy się skończy! – oznajmiłam z przekonaniem. Nie przekonałam siebie a co dopiero ją.
– Znam mojego brata. – odgarnęła mi pasemko włosów z policzka, niemal takim samym gestem jak on – On coś do Ciebie czuje. I to nie mało. Margo, przestań udawać, przecież on Ci też nie jest obojętny.
Boże zrobiłam kardynalny błąd. Nigdy nie powinnam się do niego zbliżać. Nigdy nie powinnam przylatywać na Baleary! To wszystko nie miało sensu! Czym bardziej ja usiłowałam się nie angażować i popychać Marco do defensywy, tym bardziej on robił się kreatywniejszy w przyciąganiu mnie do siebie!
– Pożądanie! – wyrzuciłam z siebie – To nas łączy!
– Gdyby to było pożądanie czy tylko seks, nie zaprosiłby Cię na wesele. – odezwała się za moimi plecami Sofia. Odwróciłam się do niej. Była z nią Anja i Marju. Weszły do środka i zamknęły za sobą drzwi. Poczułam się przytłoczona ich obecnością w tym małym pomieszczeniu. Emocje we mnie buzowały a ja nie potrafiłam ich opanować, ani zablokować. Osaczona – tak się czułam.

CZYTASZ
Not My Name - Baleary tom #5
Roman d'amourZemsta smakuje najlepiej jeśli jest serwowana na zimno. Przemyślana. Przygotowana. Mój brat stworzył mnie z niczego. Ukształtował na swój chory sposób. Nikt nie wie, jak naprawdę wyglądam. Ani jak się nazywam. Odradzam się jak feniks z popiołów i t...