Kinga stukała nerwowo długopisem o blat biurka. Zegar opiewał już wybicie północy, wszyscy współpracownicy dawno opuścili zarówno biuro jak i magazyn. Nie była jednak w pracy sama, jej firma zajmowała się rozwożeniem paczek, jeden wyjątkowo niezaradny kierowca wciąż był w trasie. Niecelowy los i nieco celowe działanie pewnej drobnej dziewczyny zagwarantowały mu liste dostaw której nie mógł skończyć wcześniej niż wiele godzin po normalnych godzinach pracy. Przeciągnęła sie na krześle, mimo niewielkiego wzrostu i przeciętnej urody była nad wyraz zgrabną dziewczyną w młodym, bardzo produktywnym wieku. Znała swoje atuy i wiedziała jak je wykorzystać, potrzebowała jedynie sprzyjających okoliczności. Makijaż, delikatny ale wyraźny, dość by podkreślić migdałowe oczy i drobne usta ale nie tak barwny by za wcześnie sie rozmazać. Przejrzała się w drobnym kieszonkowym lusterku, upewniła się że robi odpowiednie wrażenie, potargała nieco włosy jednak uwałażała by nie pozostawić ich w zbytnim nieładzie. Pomruk silnika i grzechot kół na wyłożynm żwirem parkingu wyrwał ją z zamyślenia, poczuła w żołądku niespokjny dreszcz i satysfakcje zarazem, zajęło jej chwilę opanowanie ust którę mimowolnię wyginały się w psotnym uśmiechu. Wstała by przywitać tak przypadkowo spóżnionego pracownika przy drzwiach magazynu gdzie powinien zdać klucze i dokumenty.
Zastała go tam gdzie sie spodziewała, przyjrzała mu sie chwilę, Paweł był jednym z tych szczupłych ale dobrze zbudowanych młodzieniaszków, wzrostem przerastał ją conajmniej o głowę. był zwrócony do niej tyłem , jeszcze nieświadom jej obecności - w końcu ktoś przypadkiem już pogasił wszystkie światła więc miał prawo myśleć że jest sam. podeszła do niego możliwie cicho, dokładnie wybrała punkt ataku. Już wcześniej sprawdzała jego mocne i słabe strony przypadkowymi szturchnięciami i pozornie nieznaczącymi dotknięciami.
- Paweł? - powiedziała cichym głosem chwytając go poniżej żeber, całą dłonią, niemal czule ale krótko.
Paweł aż podskoczył i obrócił się gwałtownie, Kinga odskoczyła teatralnie przerażona, grymas gniesu natychmiast zniknął z jego twarzy, przepełniło go zakłopotanie.
- przepraszam, nie wiedziałem że ktoś tu wciąz jest - wybąmknął skruszony
- w porządku - Kinga zmieniła ton z uspokajającego na wyrażający żal. - nie podpisałaś dokumentów z Bhp. musiałam czekać aż wrócisz. - zrobiła przy ostatnich słowach tak skrzywdzoną mine jak tylko potriafiła.
- przecież mogłem je podpisać jutro ...
- mialeś je podpisać w zeszłym tygodniu! wiesz czego ja sie musiałam dzisiaj nasłuchać przez to? no właśnie ! ja też bym chciała posiedzieć w domu z chłopakiem.
- niewiedziałem że masz chłopaka - pochylił sie nad szafką i odwiesił klucze, jego mina była zbolała ale nie dawał niczego po sobie poznać , ponadto skłamał, Kinga doskonale zdawała sobie sprawe że dopytywał o to czy jest samotna - gdzie są te dokumenty? -spytał tonem wypranym z emocji.
- w biurze, choć ze mną - obejrzała sie przez ramie odchodząc, po paru krokach zaczęła nieśmiało sie zwierzać - w sumie nie mam... on, jest a potem go nie ma. czuje sie jak zabawka, odwiedza mnie gdy ma taką ochotę, albo gdy coś odemnie potrzebuje a potem znika.
- tak niepowinno być... -wpadł na nią, na korytarzu było zupełnie ciemno - zapale światło...
- już próbowałam, nie działa, ani tu, ani w biurze chyba coś z bezpiecznikami - tak też właśnie było, cały tydzień zajęło jej dowiedzenie się które konkretnie za to odpowiadają. znów na nią wpadł, celowo co jakiś czas zwalniała kroku i gdy na nią nachodził opierała sie o niego całym ciałem. - może złap mnie pod ramie bo mnie w końcu staranujesz, jestem malutka - dodała niewinnym głosem z wyraźnym niedopowiedzeniem.
Reszte drogi przeszli w milczeniu, podobało sie z jakim dystansem i nerwowością ją objął. Dyskretnie badała jego ciało dłonią , luźne ubranie mylnie sprawiało wrażenie anemicznej budowy, był szczupły ale czuła pod palcami wyraźne węzły twardych i spiętych mięśni. Gdy doszli do biura odrazu pokierowała go do swojego miejsca pracy, prowadząc przez niewielki labirynt biurek poodcinanych niskimi boksami. Sadzając go na krześle wyciągneła z sepratora rzeczone dokumenty które przetrzymywała tam od ponad tygodnia, odrazu chciał podpisać jednak szybko zatrzymała go mówiąc że musi je najpierw dokładnie przeczytać, dało jej to chwilę na zaciśnięcie pętli z dawna szykowanej pułapki.
- mam już serdecznie dość takiego traktowania, nie nie o Ciebie mi chodzi - spokoiła Pawła który zaniepokojony uniósł wzrok, usiadła na krawędzi biurka i mówiła dalej patrząc w przestrzeń - chciała bym żeby ktoś był tak naprawdę dla mnie, w każdej chwili , nie tylko gdy mu sie zachce. ja też mam swoje potrzeby, też cierpie i jestem smutna wieczorami.
- rozumiem, każdy potrzebuje kogoś takiego... jesteś naprawdę atrakcyjną dziewczyną, napewno możesz mieć kogoś kto będzie tylko dla Ciebie.
- ale jakoś nikogo takiego nie ma... - patrzyła dalej w przestrzeń jednak kątem wzroku widziała że Paweł ją obserwuje, stracił wyraźnie ochotę na doczytywanie dokumentu.
- Ale możesz mieć. - po chwili zawachania wstał i stanał przed nią - jeśli tylko chcesz.
- od bardzo dawna czuje sie strasznie samotna - pozwoliła by wziął jej dłonie w swoje, nieco drażniła ją jego nieporadność, ale ostatecznie była częścią uroku tego naiwnego młodzieńca. - naprawdę potrzebuje opieki.
Pochyliła się w jego stronę, nawet siedząc na wysokim biurku wciąż sięgała mu najwyżej do nosa. Wyciągnęła swoją szyję w całej okazałości szukając swoimi ustami jego ust, i znalazła je. Pierwsze niezgrabne, niepewne uszczypnięcia warg już po chwili zmieniły się w przeciągłę i mokre pocałunki. Oddech Pawła stał się znacznie głębszy gdy jej dłonie znalazły drogę do jego nagiego torsu, wsywając sie pod jego bluze. Złapał ją za ramiona mocno przyciągając do siebie , by ją objąć i zgubić swoje dłonie w jej rozpuszczonych włosach. Jeszcze chwila napięcia dla dwojga wciskających sie w siebie ciał. Zdecydowanym ruchem odepchnęła od siebie wyraźnie podnieconego chłopca, na twarzy wykwitło mu zaniepokojenie gdy niezgrabnie podnosiła jego bluzę, po sekundzie sam ją zdjął a jej dłonie spoczeły na jego piersi masując je miarowo i przesuwając sie na umięśnione ramiona które ściskała z lubością. Paweł jeszcze chwilę walczył z ciężkim oddechem gdy drobne dłonie określały granice jego ciała. Była mu posłuszna gdy znalazł krawędź jej bluzki i zaczął ją rozbierać, pozwoliła zrobić mu to samemu , czasami kierując jego dłońmi. Paweł raz po raz, zbliż
dokończe jutro, pozdrawiam moją J.J. i jurka z gazowni.
CZYTASZ
zbiór niepowiązanych opowieści erotycznych
Romancejak w tytule, pare dziwnych, żartobliwych lub skrytych fantazji znajdzie ujście w tej właśnie formie. pozdrawiam J.J.