Leżałam na skórzanej kanapie przykryta beżowym kocem. Jak co dzień po piętnastej oglądałam mój ulubiony serial
"How I Met Your Mother", więc przełączyłam na odpowiedni kanał w telewizji. Serial właśnie się zaczął, a ja niechętnie zeszłym z kanapy w celu otworzenia drzwi, do których właśnie ktoś zapukał. Otuliłam się ciepłym kocem i podążyłam do wielkich, drewnianych drzwi. Nacisnęłam na klamkę i ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy dostrzegam, kto stał w progu.
-Wróciłem. -usłyszałam ten jakże cudowny i znany mi jak nic innego głos.
Cała złość w tamtym momencie wyparowała. Chłopak rzucil mi się na szyję, a ja, jakby nigdy nic stanęłam jak wryta. W tamtym momencie liczyło się dla mnie tylko to, że wrócił. Wtulilam sie w niego jeszcze bardziej i oparła głowę o jego ramię. Pachniał tym co zwykle. Drogie perfumy od Hugo Bosa zmieszane z odrobiną potu wydawały się w tamtej chwili moim ukojeniem. Po minucie spędzonej w swoich ramionach weszliśmy do środka i usiedlismy na kanapie w salonie. Chlopak wziął mnie za rece, a ja wyrwałam sie, aby obetrzeć łzy na policzkach.
- Czemu płaczesz? -zapytał zatroskany chłopak.
- To ze szczęścia. -powiedziałam, uśmiechając się.
Chłopak mocniej scisnął moja rękę i skierował wzrok na moją twarz, analizując każdą jej część.
- Przepraszam. -wydukał po chwili, spuszczając głowę.
Nic nie odpowiedziałam, nie zareagowałam w żaden sposób.
- Obiecałem, ze Cię nie opuszczę, a jednak to zrobiłem. -dodał po chwili milczenia, patrząc mi prosto w oczy.
- Zostawiłem Cię. -powtórzył jakby echem, patrząc pusto w przestrzeń.
- Zostawiłeś mnie. -powiedzialam. -samą.
- Gdybym tyko mógł cofnąć czas, nigdy bym tak nie postąpił.
- Wiem. Wybaczam Ci.
- Kocham Cię.Mój piękny sen przerwał nieszczęsny dźwięk budzika. Ugh, racja. Przecież jeszcze chodzę do szkoły. Od feralnego rozstania często moje sny krążą wokół Nialla. Myślę tylko o nim. Nie potrafię go zastąpić żadnym innym chłopakiem, jakby akurat on był tym jedynym. Chore. Czemu nie mogę poznać jakiegoś innego chłopaka? Czy jest ze mną aż tak źle?
Każdego dnia przebywając w miejscu o nazwie szkoła towarzyszą mi różne uczucia. Strach, panika, smutek, zdołowanie, paraliż. Z dnia na dzień czuję się co raz gorzej. Ludzie w tym miejscu mnie przerażają i dla mnie przebywanie tam to istny koszmar. Szczęście, że to ostatni rok.Rozdział krótki, pisany na szybko (dlatego z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy). Przez cały wrzesień byłam na maxa zajęta i nie miałam nawet chwili na pisanie, bo jednak szkoła powinna być na tym #1 miejscu i dlatego wracam do Was z entuzjazmem i weną (: Przy okazji zapraszam na mój profil, może zainteresuje Was coś z moich opowiadań (doszedł nowy ff! c: ) Bez zbednego gadania, życzę miłego wieczoru i do następnego x
CZYTASZ
Don't let go. | N.H. |
Fanfiction"Mówisz ,że nie ma już o co walczyć Ponieważ to jest już za dużo Twoje serce boi się wziąć więcej Z bólu którego będziesz musiała dotknąć Wygrasz tylko jeżeli się nie poddasz Ponieważ miłość to wojna i wojna to miłość [...]".