◊—————◊
◊————————◊
„O nie...Dobroć się skończyła.Ociekający swoim ulubionym napojem, spojrzał wściekłym wzrokiem na niewinnie wyglądającą, czytającą książkę nastolatkę.
Pod kosmykami jasnych włosów, marnie starała się ukryć złowieszczy uśmiech, co tylko wprawiło chłopaka w jeszcze gorszy stan.
Jeszcze sekunda i zawiśnie ona głową w dół, lub dozna niezwykłego uczucia jakim jest pływanie pośród rekinów na środku morza bez jakiejkolwiek asekuracji."◊————————◊
◊——————◊Jesień
10.09.2005
☆ ·٠● ●٠·☆Adrenalina jej podskoczyła do granic możliwości, czuła się jakby dostała z trzy dawki mefedronu i wypiła dziesięć puszek napoi energetycznych.
Za sobą słyszała tylko syreny policyjne i krzyki przechodniów.- Tam jest!
- Łapcie go!
- Tam pobiegł!Zaśmiała się w myślach na te absurdalne słowa mające na celu rzekomą pomoc „elitarnym służbom policyjnym" w schwytaniu degeneratki.
„ Rozpędzony radiowóz z pewnością będzie słuchał rad przykładnych obywateli".
Żeby im ta przykładność tylko nosem czasem nie wyszła.Była to jej dwudziesta indywidualna misja, a znów zakończy się sukcesem.
Już miała gratulować sobie w myślach, lecz nagle skręcając w jedną z uliczek potknęła się o kamień.
Zanim jednak jej ciało zaliczyło niezbyt przyjemne spotkanie z twardym podłożem, dziewczyna zacisnęła pięści po czym obróciła je na drugą stronę znikając gdzieś w miastowym smogu.I tyle ją widzieli...
———
—————
———Gdy dziewczyna nie słyszała
już tak dobitnie drążącego uszy dźwięku syren,
wspięła się na rynnę i weszła na dach, z którego wskoczyła do okna po drugiej stronie.
Towarzyszył temu nie mały łomot, iż sprzęt na jej ciele swoje ważył.Całe dzieciństwo spędziła trenując w czterech ścianach rozpadającego się budynku.
Treningi pozwalały choć na chwilę zapomnieć jej o rzeczywistości i tym kim naprawdę jest...
Zawsze sama jak palec.- Witam moja droga. — Zaczął niski mężczyzna, wyglądający dość niepozornie.
Jego ciemna broda przypominała dziewczynie gęsty las, w którym ostatnio była, za to brwi, znajdujące się w nim krzaki.
Ta myśl lekko ją rozbawiła.— Moje uszanowanie, Szefie. - Odpowiedziała, po czym wzięła się za pozbycie sprzętu obciążającego jej ciało. Zaczęła od bordowej kominiarki, kończąc na masywnych butach.
Przed starszym mężczyzną, stanęła już nie wysoka, zielonooka dziewczyna o włosach niczym płatki śniegu w zimowy poranek.
Obdarzyła go pytającym, szmaragdowym spojrzeniem, gdy ten na chwile odpłynął gdzieś w myślach.
Wybudził się dopiero, gdy dziewczyna zagwizdała w rytm, przywołując swojego ulubionego towarzysza.Westchnął głęboko, nie znosił tego ptaszyska.
Jak żołnierz na wezwanie,
z szafy stojącej gdzieś w rogu wyleciał hebanowy kruk, gubiąc przy tym kilka piórek.— W lewej kieszeni jest złoto, prawej srebro, a w kapturze pierścionki. - Powiedziała na odchodne, znikając gdzieś w mroku z ptakiem na ramieniu.
Gdy dziewczyna usunęła się z jego pola widzenia, zabrał się za przeszukiwanie pozostawionych przez nią ubrań.
Westchnął z irytacji zdrapując złoty pyłek z piątego już pierścionka.
Dziewczyna była cwana, musiał przyznać.- No nie, tego już za wiele... — Nabrał w płuca dużo powietrza.
—VALERIA!!
CZYTASZ
DANCE with me •Five Hargreeves•
FanfictionJak ptak zamknięty w klatce, Szesnastoletnia dziewczyna o krwi czarnej niczym smoła będzie musiała zmierzyć się z nową rzeczywistością... odnaleźć w nowym środowisku... Nie oszaleć w towarzystwie przesadnie miłych rówieśników... Uciec z tego...