Ostatni tydzień szkoły to jest czas, który najbardziej lubię bo jestem bardziej gościem niż uczniem . Są imprezy nad rzeką, wyjazdy z przyjaciółmi i oczywiście wakacje.
Jedząc śniadanie wzięło mnie na przemyślenia . Analizowałam ostatni rok i uśmiechnęła się na myśl, że było tak dobrze. Byłam w szczęśliwym związku, przynajmniej wtedy tak myślałam . Miałam dobre oceny co cieszyło moją mamę. Czasami mam wrażenie, że interesuje ją tylko i wyłącznie to co jest w dzienniku i co mówią o nas inni. Nigdy się nie interesowała tym co ja lubię bo zawsze była ważniejsza praca. Fakt, była kobietą sukcesu ale nie mogła zapominać o własnym dziecku . Odkąd pamiętam zawsze wracając z pracy znowu siadała do papierówki i znikała tak na dobre, ciągłe telefony z biura, krzyki do słuchawki. Czasami mam wrażenie, że jestem jej do niczego nie potrzebna.
- Ola pośpiesz się bo zaraz się spóźnimy a ja nie mam zamiaru oglądać tych nadętych buców widzących, że nie jestem na czas na spotkaniu we własnej firmie .- z rozmyśleń wyrwała mnie mama , która wbiegła do kuchni z prędkością światła.
- Boże wyluzuj kobieto jeszcze mamy dobre 40 minut do tego twojego spotkania.-odpowiedziałam spoglądając na wyświetlacz telefonu.
- Nie wyluzuj tylko szoruj po plecak bo nie będę na ciebie czekać i będziesz jechać autobusem. - pogroziła
- Jezu już idę.
Zeszłam z barowego krzesła, wkładając do tylniej kieszeni telefon i podeszłam do zmywarki , wkładając naczynia do środka , później pofatygowałam się do mojego pokoju, który znajdował się na pierwszym piętrze . Przekraczając próg rzuciłam się na mój plecaka zgarniając i przy okazji paczkę papierosów i schowałam je do najmniejszej kieszonki mojego plecaka z vans'a. Schodzę schodami na dół zobaczyłam rodziców opściskujących się w kuchni. To był jedyny czas gdy widziałam mamę taką szczęśliwą jakby nie liczyło się nic na świecie. Stojąc już przy drzwiach, założyłam słuchawki na uszy i puściłam muzykę. Usiadłam na czarnej skurzanej pufie i nałożyłam swoje czarne nike na nogi. Przejrzałam się w lustrze poprawiając przy tym swoją grzywkę , która była wybrykiem podczas kwarantanny.
- Już gotowa ? Jedziemy? - nagle wyłoniła się mama zza ściany.
- Ta- odburknęłam.
Wyszłyśmy razem i skierowałyśmy się na podjazd na którym stał biały mercedes AMG mojej mamy. Samo podwórko nie było jakoś duże ale za to było przystrojone pięknymi kwiatami i żywopłotami powycinanymi w kule. Przechodząc przez jedną z alejek kierowałam się do samochodu gdy nagle do sąsiadów podjeżdżał samochód . Szłam dalej udając, że wcale mnie nie obchodzi boskie audi, z którego po chwili wyszedł wysoki brunet . To był Krystian jeden z najlepszych ziomeczków chłopaka który... właśnie który co, kim jest kolegą przyjacielem, sama nie wiem. Nagle z domu wyszedł Sebastian krzycząc coś do bruneta po tym jego dziwacznym języku, który chyba tylko on rozumie. Sebastian to mój najlepszy przyjaciel od zawsze, razem się wychowywaliśmy , ponieważ jego ojciec pracuje z moją mamą w firmie i nigdy nie ma czasu dlatego jako dzieci zawsze sami gospodarowaliśmy sobie czas . Ma około 170 cm ale i tak naśmiewa się ze mnie, że jestem niska. Ma blond włosy zawsze uczesane w wysoką grzyweczkę. Nie jest jakoś przystojny ale zdecydowanie nadrabia humorem. Jest od mnie o rok starszy i chodzimy razem do szkół. W tym roku kończy szkołę a mi został jeszcze rok tego piekła.
Gdy byłam już prawie przy nagle usłyszałam krzyk.
- Siema karzełku, dzień dobry pani Violu - krzyknął Sebastian w naszą stronę.
- Dzień dobry Sebastianie - uśmiechnęła się moja mama w bardzo życzliwy a zarazem sztuczny sposób.
- Wtykło jedziesz z nami do szkoły? - zapytał blondyn.
CZYTASZ
Przemkowy raj
FanficOn z trudną przeszłością. Ona z trudną teraźniejszością. Czy czeka ich cudowna przyszłość?