Obudził mnie telefon. Nie sms, nie osoba dobijająca się do mnie. To tylko budzik. Żadna nowość. Byłam roztrzęsiona. Wczoraj się tyle wydarzyło. Ale w końcu wiem, jak ma na imię. Filip. Dosyć ciekawie. Szybko wyszłam z mojego namiotu, którego zbudowałam poprzedniego dnia i pobiegłam do łazienki zmienić bandaż. W szkole powiem, że zahaczyłam w domu o wystający gwóźdź i mam ranę. Nie będą się dopytywać. Zmyłam wczorajszy makijaż z policzków i zaszłam po schodach na śniadanie. Wróciłam po plecak, po czym wyszłam z domu. Po drodze się ogarnęłam, ale dopiero przy przystanku przypomniało mi się o wczorajszym. Pewnie będzie chciał rozmawiać.
Zauważyłam jego sylwetkę siedzącą na ławce pod daszkiem. Poczułam szybkie bicie serca, ale się nie zatrzymałam. Podeszłam z uśmiechem i położyłam plecak na ławce. Przywitał mnie ciepło i zaczął grzebać w swojej torbie. Wyjął z niej zeszyt, który pożyczyłam mu uprzedniego dnia. Znowu podziękował. Próbował mnie jakoś zagadać. Zauważyłam też, że usiadł bliżej niż zwykle. Zawsze słuchał muzyki i był w swoim świecie, a ja zajmowałam się sobą. Dzisiaj nie było tak zimno.
-Wiesz, zastanawiałem się na początku czy w ogóle zechcesz pożyczyć mi ten zeszyt.
-Nie ma problemu, dla mnie to żaden kłopot.
Mówił coś o muzyce. To chyba jego całe życie. Wydawało mi się, że mógłby o niej nawijać cały dzień. Pamiętam, jak opowiadał mi o swoich znajomych, którzy namawiają go na założenie zespołu. On przejąłby rolę wokalisty. Słyszałam w tym tyle pasji.
W szkole nie rozmawialiśmy, ale za to w autobusie siedzieliśmy razem. W drodze powrotnej również. Po całym dniu wróciłam do domu. Tam zastałam tylko obiad. Budynek był pusty. Nie tknęłam posiłku i wbiegłam na górę. Odrobiłam lekcje dla zabicia czasu, ale nadal nikt nie wrócił. To dziwne, bo nie poinformowano mnie o dzisiejszej samotności. By nie zwracać uwagi na przerażającą ciszę włączyłam sobie punk rocka. Gatunek, który uwielbiam. Zaszyłam się w mojej izolatce pod oknem, kołysząc się w rytm muzyki. Tanecznym krokiem zeszłam na dół po jabłko. Ku mojemu zdziwieniu weszli do domu rodzice. Zapytałam się tylko, gdzie byli i po usłyszeniu "na spotkaniu" wróciłam do pokoju.
Włączyłam laptopa i ujrzałam wiadomość na czacie od, uwaga, Filipa. Zaprosił mnie na kawę po szkole. Oczywiście zgodziłam się. Przeglądałam jeszcze przez chwile portale społecznościowe i się poryczałam. Dlatego, że muszę iść jutro do szkoły. Przeczołgałam się pod drzwi łazienki i chwyciłam za klamkę. Upewniłam się, że nikogo nie ma w pobliżu i chwyciłam za metalowe lekarstwo. Nawet nie zauważyłam, kiedy było już po wszystkim. Otworzyłam kabinę prysznicową i zmyłam z siebie dzisiejszy dzień. Wróciłam do pokoju, gdzie zasnęłam z rozmowami z Filipem w uszach.
——————————