~ Marcus ~
Cole poprosił mnie oraz Buck'a abyśmy pomogli mu zebrać i przynieść do naszej osady koce i inne potrzebne rzeczy. W sumie to dobrze, że to robimy. Nic się nie zmarnuje i nie spali, a my nie będziemy musieli kupować albo szyć nowe. Z każdej wioski czy osady, jak kto woli, zabieramy wszystko co się da i ratujemy tych, którzy chcą być uratowani.
Szedłem właśnie z Buck'iem, ponieważ nasz starszy brat postanowił pójść sprawdzić teren. Jak zawsze, po prostu nas zostawia i idzie w nieznanym nikomu kierunku. Wielbiony przez rodziców, ponieważ urodził się alfą. Jednak nigdy jakoś specjalnie się nie wywyższał.
Jeżeli chodzi o naszą trójkę to Cole jest najstarszy, ja jestem po środku, a Buck jest najmłodszy. Nawet fajnie się złożyło, bo najstarszy jest alfą, środkowy betą, a najmłodszy omegą, co jest mega dziwne i zarazem bardzo rzadkie. Urodziliśmy się w rodzinnym stadzie, ale kiedy miałem jedenaście lat nasi rodzice zginęli w walce z innym stadem i od tamtej pory opiekował się nami właśnie Cole. Został tak jakby Alfą Stada, jednak nie trwało to długo. Nie radził sobie z tą posadą i zaczął szukać jakiejś watahy, która przyjęłaby przybłędy. Wtedy poznał Dereka, a nasze życie odmieniło się na lepsze. Brat został jego zastępcą, ja zajmuję się żywnością wraz z innymi betami, a Buck siedzi z innymi omegami, które nie znalazły jeszcze alfy. Jeszcze nie jest pełnoletni, a Cole nie pozwoli go tak szybko wydać jakiejś alfie.
Ah ta braterska miłość..
- Marc, czekaj. - Usłyszałem głos młodszego przez co się zatrzymałem.
- Co się stało? Mamy zadanie do wykonania, - zirytowałem się, ale on uciszył mnie ręką.
- Nie słyszysz? - nastała cisza, a po chwili do moich uszu doszło piszczenie jakiegoś szczeniaka - Trzeba go znaleźć! - krzyknął, nastawił uszy i pobiegł w stronę źródła dźwięku.
- Buck! - wrzasnąłem i udałem się w pogoń za nim.
Nie sprawdziliśmy terenu!
A jak coś nas zaatakuje?!
Biegłem za nim ile sił w nogach, aż dostałem małej zadyszki, ale on się nie poddawał. Myślałem przez chwilę, że odleci, bo jest taki lekki, a przy takiej prędkości to bym się nie zdziwił. Niestety mojemu bratu włączył się instynkt macierzyński i nic go nie zatrzyma. Omegi to mają jakoś wrodzone, że jak szczeniak piszczy to trzeba go uspokoić. Nigdy tego nie zrozumiem, ale z naturą nie będę się kłócił.
Po przebiegnięciu kilkuset metrów dotarliśmy do jakiegoś naprawdę wysokiego drzewa, w którym na dole wydrążona była dziura. Buck dłużej się nie zastanawiając zmienił się w małego czarno-białego wilka i wszedł do środka.
No tak..
Ten to się zmieści.
Ja jestem betą, więc mój wilk jest większy od niego o dość sporo. Nie dorównuje alfie, ale nie mogę narzekać. Usiadłem opierając się plecami o pień drzewa wzdychając. Jak tylko mój brat wyjdzie stamtąd to dam mu mały wpierdol. Jak on mógł mnie tak wykończyć? Jemu się przepraszam energia nie kończy, czy chuj?
Usłyszałem mruczenie, a piski po chwili ustały, zastępując je drugim mruczeniem. Nie wiele myśląc odwróciłem się w tamtą stronę i zauważyłem czarno-białego wilka, który trzyma w pysku malutkiego, całego białego szczeniaka. No dobra, może nie jest cały biały. Jest brudny i wychudzony. Nie różni się dużo od reszty, która tu mieszkała. Jest jednak jedynym szczeniakiem, którego znaleźliśmy.
- Wow.. - wydusiłem z siebie wstając - Zabierzmy go do reszty. Może któraś omega jest jego mamą. - powiedziałem, a na słowo "mama" szczeniak zaczął głośno skomleć.
Buck posłał mi mordercze spojrzenie i położył się na trawie układają w kulkę, a w środku ułożył szczeniaczka. Wyglądało to naprawdę słodko i zauważyłem, że mojemu bratu się to bardzo podoba. Zaczął dokładnie go lizać i głośno przy tym mruczeć. Mały uspokoił się i wtulił w omegę powoli zasypiając. Czułem od mojego brata, że przywiązuje się do szczeniaka.
Omegi mają dziwny instynkt, który mówi im, że każde szczenię jest na wagę złota. Nie ważne kto jest jego rodzicami, ważne aby było bezpieczne, najedzone i napite. Buck właśnie taki teraz jest. Opiekuje się młodym i każdy najmniejszy szmer jest przez wilka analizowany.
- Znaleźliście dziecko? - usłyszałem warknięcie Cole'a i wzdrygnąłem się.
Jego tu brakowało..
- Tak. I nic ci do tego. - odwarknąłem i znów spojrzałem na omegę, który patrzył z mordem na brata.
Oho! Zaraz się zacznie.
- Nic mi do tego?! Mój brat zajmuje się NIE SWOIM, na szczęście, szczeniakiem i nie jest to moja sprawa?! - powiedział będąc w stu procentach wkurwionym, a Buck dodatkowo zaczął na niego warczeć.
Nie no pięknie!
- Cole uspokój się.. A ty Buck, przestań warczeć i zajmij się młodym. - próbowałem złagodzić sytuację i chyba się poszczęściło, bo zrobili tak jak powiedziałem. Dziwne, bo nikt się mnie nie słucha ze względu na to, że jestem betą. - Fajnie. To teraz wracajmy do reszty. Może ktoś zna tego szczeniaka.. - westchnąłem i wziąłem od Cole'a trochę rzeczy, a następnie skierowałem się w stronę obozu.
Kątem oka widziałem jak starszy wywraca oczami, a młodszy bierze do pyska białego szczeniaka i idą za mną. Czuję się teraz jak taki przywódca, jak alfa, która musi zaprowadzić stado do domu. Jest to bardzo miłe uczucie i chcę aby trwało jak najdłużej.
***
Musieliśmy przejść prawie cały las, ponieważ nasza wataha zebrała się i wrócili do domu. Do tego musieliśmy robić co jakiś czas przystanki, bo Buck strasznie się męczył. Rozumiem go. Jest omegą i do tego niesie małego wilczka, który o dziwo przez całą drogę był cicho, a nawet mruczał.
- O! Wróciliście! - przywitał nas Derek - Chodźcie. Dajcie te rzeczy tam. - wskazał w miejsce gdzie leżało już trochę innych szpargałów, a my z bratem zanieśliśmy swoje.
- Jest mała sprawa. - zaczął Cole - Buck i Marcus znaleźli małego szczeniaka, który wydaje mi się, że jest z tamtego stada. - dodał, a najmłodszy brat podszedł do nas z białym wilczkiem.
- Mhm.. - alfa popatrzył na niego i kazał zanieść do wilkołaków z tamtej watahy. Tak jak powiedział tak zrobiliśmy.
Poszedłem z Buck'iem w tamto miejsce, ale nie sądziłem, że zastanę tam taki cyrk. Theo wręcz ruchał jakąś omegę, która płakała i szarpała się, Isaac przystawiał się do jakiejś bety, a Peter rozmawiał sobie z jakąś kobietą i patrzył na nią jak na ósmy cud świata. Nie wiedziałem co w tej chwili zrobić, ale zauważyłem jeszcze jedną betę, która siedziała z zamkniętymi oczami i chyba się modlił.
- Tommy..? - podniósł wzrok i otworzył szeroko oczy - Tommy! - krzyknął radośnie i podbiegł do nas zabierając zdezorientowanemu omedze szczeniaka.
- Znasz go? - zapytałem nieśmiało.
- Oczywiście, że tak! To mój młodszy brat! - krzyczał uradowany i przytulał małego - Myślałem, że nie żyjesz.. - dodał ze łzami.
Widziałem jak mój brat przechyla głowę na bok i smutnieje patrząc na nich. Po chwili otrząsnął się i poszedł w stronę naszego domu, aby się zmienić w człowieka i ubrać. Żal mi się go zrobiło, bo jednak jego wilk jest już praktycznie dorosły i pragnie mieć alfę oraz szczeniaki. Nasz starszy brat jednak nie chce tak szybko oddawać Buck'a jakiemuś, jak on to powiedział.. jakiemuś niedoświadczonemu korniszonowi. Nie wiem skąd mu się wzięła ta nazwa, ale nie będę o tym myśleć. Czas wziąć się do pracy i iść po jakieś jedzenie. Samo się przecież nie przyniesie, a mamy nowych "współlokatorów".
^^^^^^^^^^
Miłego czytania na Wattpadzie♡♡
![](https://img.wattpad.com/cover/266596963-288-k885718.jpg)
CZYTASZ
My Alpha // [18+] (A/B/O)
FanficUWAGA MOŻLIWY CRINGE. KSIĄŻKA JEST STARA. Jest alfa, która została wychowana na najsilniejszą alfę w całym stanie. Ma pod swoją opieką ogromne stado. Niestety, jest najsilniejszy i najlepszy, lecz nie posiada omegi. Nie obchodzą go tradycje i czeka...